Z jednej strony polski napastnik może być zadowolony. Strzelił 10. bramkę w sezonie i prowadzi, wraz z Luką Joviciem i Paco Alcacerem, w klasyfikacji strzelców Bundesligi. Z drugiej strony Robert Lewandowski mógł prowadzić samodzielnie. Poza golem na 4:0 miał jeszcze dwie okazje, w tym jedną stuprocentową. Piłkę zagrał Polakowi Serge Gnabry, a nasz piłkarz z niespełna 5 metrów nie trafił do bramki.
O, Lewandowski jest człowiekiem #PudłoRoberta #Lewandowski #HANBAY
— Jacek Stańczyk (@Jacek_Stanczyk) 15 grudnia 2018
Lewandowski przebił chyba nawet Arkadiusza Milika, który w samej końcówce meczu Ligi Mistrzów z Liverpoolem z 5 metrów nie potrafił pokonać Alissona. Tyle, że Milik mógł dać Napoli wyjście z grupy, a pudło Lewandowskiego nic Bayernu nie kosztowało.
"Lewy" chyba nawet przebił wpadkę z meczu kadry z Czechami. Wtedy nie trafił w piłkę, która podskoczyła na nierówności. Ostatnio tak fatalną serię zmarnowanych "setek" miał chyba w 2011 roku, gdy był wyśmiewany przez niemiecką prasę. Tyle tylko, że wtedy nie szło mu kompletnie a teraz poza spektakularnymi pudłami strzela też pełno bramek. Lewandowski we wszystkich rozgrywkach w sezonie ma 22 gole w 22 meczach.
Niemieccy dziennikarze za bardzo się pudłem Lewego nie przejęli. Być może wolą dmuchać na zimne. Swego czasu szef sportu w "Bildzie", Walter Straten, błagał publicznie Polaka o przebaczenie za to, że wcześniej go wyśmiewał. Lewandowski dostał od większości mediów notę 3, czyli dobrze, a od "Bilda" nawet 2 czyli bardzo dobrze.
ZOBACZ WIDEO: Bez Lewandowskiego nie ma polskiej piłki. "Winna krótkowzroczność działaczy"