Echa meczu Śląsk Wrocław - ŁKS Łomża

Tym razem gracze Śląska nie uciekali bez słowa szybko do szatni. Najbardziej cieszył się chyba strzelec dwóch bramek Petr Pokorny.

Jako obrońca może być zadowolony, że Śląsk nie stracił żadnego gola, a on sam strzelił dwa. - Cieszymy się, że strzeliliśmy bramki i żadnej nie straciliśmy. Straconych bramek w ostatnich meczach było za dużo, wpadły one z niczego. W jesiennych spotkaniach przeciwnicy stwarzali więcej okazji niż na wiosnę i nie strzelali tylu goli - podkreślał wrocławski defensor. - Zawsze jest to przypadek jeśli piłka trafia do zawodnika po kornerze, trzeba po prostu stać w odpowiednim miejscu. To moje pierwsze dwa gole w jednym meczu - dodał uśmiechnięty Pokorny.

Mecz z Łomżą był wyjątkowy nie tylko dla niego. Zapamięta go również Łukasz Tymiński, który akurat zadebiutował w barwach Śląska Wrocław. - Miałem nadzieję, że dziś zagram. Tak jak w każdym spotkaniu, w którym zasiadam na ławce. Myślę, że w następnym meczach także dostanę szansę i postaram się jak najlepiej ją wykorzystać - powiedział pozyskany zimą przez wrocławian Tymiński.

W dużo gorszych nastrojach do szatni schodzili goście z Łomży, którzy na świeżo tuż po meczu nawet nie potrafili powiedzieć co tak naprawdę zaważyło o ich porażce. - Ciężko oceniać dzisiejszy mecz. Tak prosto z boiska trudno się tego podjąć. Byli od nas zdecydowanie lepsi i zasłużenie wygrali ten mecz - przyznał zawodnik ŁKS-u, Sebastian Kęska.

W odpowiedzi na tę ocenę, żadnych wątpliwości dlaczego Śląsk wygrał, nie miał bohater spotkania - Marek Gancarczyk. - Zasłużenie wygraliśmy, bo stwarzaliśmy sobie bardzo dużo sytuacji, z czego trzy weszły - bez zawahania powiedział prawy pomocnik wrocławskiego zespołu.

Źródło artykułu: