Pogoń - Śląsk: skuteczny pościg w twierdzy Szczecin

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Farshad Ahmadzadeh (z lewej) i Tomas Podstawski (z prawej)
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Farshad Ahmadzadeh (z lewej) i Tomas Podstawski (z prawej)

Po golu Marcina Robaka twierdza Pogoni Szczecin zadrżała w posadach. Drużyna Kosty Runjaicia potrafiła na przekór problemom odwrócić wynik meczu ze Śląskiem Wrocław na 2:1.

Pierwszy w sezonie mecz Pogoni Szczecin ze Śląskiem Wrocław był koszmarny. Padł remis 0:0 po usypiających 90 minutach. Poziom rewanżu nie mógł być niższy i choć widowisku dużo brakowało do najlepszych w sezonie, to od czasu do czasu było na czym zawiesić oko. Szczególnie, kiedy rozwiązał się woreczek z bramkami.

David Stec i Iker Guarrotxena - ten duet był odpowiedzią na dylematy Kosty Runjaicia. Niemiec zastanawiał się, kogo wystawić na prawej stronie obrony oraz w ataku. Stec wrócił do składu po pauzie spowodowanej kontuzją. Bask wędruje po pozycjach. W czwartek miał za zadanie atakować. Guarrotxenę było widać, ale biegającego, pressującego, a nie oddającego strzały, czego oczekiwano. Zatrudnił Jakuba Słowika dopiero w 36. minucie po wrzutce z rzutu wolnego. Na swój najważniejszy moment wieczoru musiał jeszcze sporo poczekać.

Odpowiedzią Śląska Wrocław była obecność w przodzie Marcina Robaka. Były reprezentant Polski zdobywał w Pogoni koronę króla snajperów Lotto Ekstraklasy. Strzelanie goli przy Twardowskiego miał opanowane do perfekcji, co zresztą kilkakrotnie potwierdzał po wyjeździe ze Szczecina. Do czasu mógł przybić piątkę z Guarrotxeną. Okazji do zagrożenia bramkarzowi miał niewiele. Dużo walki, a mało konkretów.

Na Robaka trzeba uważać przez 90 minut i także w tych doliczonych. W dodatkowym czasie pierwszej połowy najlepszy spośród Polaków snajper ligi dał Śląskowi prowadzenie 1:0. Przyczaił się między obrońcami Pogoni, a że ci próbowali łapać go w pułapkę ofsajdową na połowie przeciwnika, wybiegł bezkarnie sam na sam z Łukaszem Załuską. Robak nie marnuje takich szans i jak na rasowego kilera przystało, strzelił do sieci. Śląsk zdobył klasyczną bramkę do szatni, a były piłkarz Pogoni trafił po raz 11. w sezonie.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Łukasz Skorupski zatrzymał AC Milan. Bologna nadal ma problem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Publiczność skandowała personalia Marcina Robaka, który z szacunkiem wypowiada się o Pogoni i okresie w niej spędzonym. Drugiego takiego napastnika klub ze Szczecina nie miał przez całą dekadę, a każda jego bramka strzelona przy Twardowskiego powoduje, że tęsknota za napastnikiem jest coraz większa.

Śląsk pokazał, że na przekór swoim absencjom w składzie, potrafi być niebezpieczny. Wrocławianie grali bez Dorde Cotry, Michała Chrapka, a od 38. minuty bez kontuzjowanego Augusto. Obrona Portowców rozsypała się, więc po przerwie musieli oni gonić przeciwnika. Jak na najbardziej bramkostrzelny klub ligi w meczach na własnym stadionie Pogoń wyglądała blado w ofensywie. Na wielkie przyspieszenie było ją stać dopiero po godzinie.

Pogoń odpowiedziała gościom w 67. minucie. Kamil Drygas strzelił na 1:1 z centralnej części pola karnego i tym samym zrehabilitował się za zmarnowanie jedenastki w meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Gospodarzom zostało jeszcze trochę czasu na zapewnienie sobie zwycięstwa.

Pogoni wystarczyło pięć minut, żeby wyjść na prowadzenie. Iker Guarrotxena podobnie jak Robak czekał na swoją sytuację podbramkową, a kiedy ją dostał, nie pozwolił sobie na pudło. Bask strzelił na 2:1 do odsłoniętej bramki sekundę po tym jak Radosław Majewski trafił w słupek. Podopieczni Runjaicia napisali odwrotny scenariusz niż w poprzednim meczu z Cracovią. W nim stracili prowadzenie i przegrali 1:2. W czwartek to szczecinianie popisali się pościgiem.

Pogoń podsumowała rok siódmym z rzędu zwycięstwem na własnym stadionie. Umocniła się na miejscu w górnej połowie tabeli i zgodnie ze słowami Runjaicia ma dobrą pozycję do ataku wiosną. Śląsk jest znacznie niżej i nie jest nawet pewny, czy będzie zimować nad strefą spadkową.

Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 2:1 (0:1)
0:1 - Marcin Robak 45'
1:1 - Kamil Drygas 67'
2:1 - Iker Guarrotxena 72'

Składy:

Pogoń: Łukasz Załuska - David Stec, Sebastian Walukiewicz, Mariusz Malec, Hubert Matynia - Tomas Podstawski, Kamil Drygas - Spas Delew (66' Soufian Benjamina), Radosław Majewski, Zvonimir Kozulj (63' Sebastian Kowalczyk) - Iker Guarrotxena (90' Dawid Błanik).

Śląsk: Jakub Słowik - Łukasz Broź, Mariusz Pawelec, Paweł Kucharczyk, Augusto Loureiro (38' Damian Gąska) - Farshad Ahmadzadeh (82' Daniel Łuczak), Wojciech Golla, Jakub Łabojko, Robert Pich - Arkadiusz Piech (73' Daniel Szczepan), Marcin Robak.

Żółte kartki: Kozulj (Pogoń) oraz Broź, Ahmadzadeh, Pich, Szczepan (Śląsk).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

[multitable table=974 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (3)
avatar
pasjonata
20.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pomimo obnizenia lotow w ostatnich meczach, Pogon utrzymala wystarczajacy pulap, aby wiosna wzniesc sie jeszcze wyzej. Portowcy sa do tego zdolni. 
avatar
Kibic Obserwator
20.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda żeby taki klub grzał doły ale to wina miasta który chce rządzić i mącić a nie ma o tym pojęcia . Chęci sprzedaży to mydlenie oczu bo kto normalny wyłoży kasę jak nie będzie miał prawa do Czytaj całość
avatar
Kibic Obserwator
20.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda żeby taki klub grzał doły ale to wina miasta który chce rządzić i mącić a nie ma o tym pojęcia . Chęci sprzedaży to mydlenie oczu bo kto normalny wyłoży kasę jak nie będzie miał prawa do Czytaj całość