Nawałka odmienił Lecha. Kolejorz kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa
Lech Poznań popsuł Wiśle Kraków święto, pokonując ją 1:0 na oczach nowych właścicieli. Dla Kolejorza to trzecie zwycięstwo z rzędu, dzięki czemu zespół Adama Nawałki zakończył rundę jesienną na najniższym stopniu podium.
Na początku meczu Lech zdominował Wisłę. Przewaga gości była duża zwłaszcza w pierwszym kwadransie i gospodarze mieli sporo szczęścia, że nie stracili w tym okresie gola. W 6. minucie po dośrodkowaniu Marcina Wasielewskiego piłka odbiła się od poprzeczki bramki Białej Gwiazdy, a osiem minut później Tymoteusz Klupś nie skorzystał z prezentu, jaki sprawił mu Mateusz Lis. Po centrze Wołodymyra Kostewycza bramkarz Wisły minął się z piłką, która spadła pod nogi Klupsia, ale młody skrzydłowy nie trafił w nią czysto i nie posłał jej do pustej bramki.
Wisła przetrwała szturm Kolejorza, a w 20. minucie sama przeszła do ataku. Po szybkim przetransportowaniu piłki w pole karne Lecha Martin Kostal uderzył w kierunku dalszego rogu bramki gości i choć się pomylił, to tylko nieznacznie, a zasłonięty Matus Putnocky nawet nie zareagował. Trzy minuty później jeszcze mniej brakło, by z prowadzenia cieszył się Lech: po strzale Pedro Tiby z linii pola karnego piłka ugrzęzła w bocznej siatce bramki Wisły.
Zdziesiątkowanej Wisły nie było stać na prowadzenie otwartej gry z Lechem, ale w pierwszej połowie to właśnie gospodarze byli bliżej objęcia prowadzenia. W 38. minucie po dośrodkowaniu Rafała Pietrzaka z rzutu rożnego groźnie na bramkę gości zagłówkował Marcin Wasilewski, Putnocky błysnął refleksem, ale nie utrzymał piłki w rękach, a po dobitce Dawida Korta futbolówka odbiła się od słupka i wylądowała w dłoniach Słowaka.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Hit dla Bayernu. Złoty gol Ribery'ego i awantura w końcówce [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Lech świetnie wszedł w mecz, ale na początku drugiej połowy podopieczni Adama Nawałki wyglądali, jakby myślami byli jeszcze w szatni. Goście mieli problem z wyjściem z piłką ze swojej połowy, a w 52. minucie lechici popełnili nawet błąd przy wyprowadzeniu piłki ze swojego pola karnego. Niedbale zagraną futbolówkę przejął Kamil Wojtkowski, ale zabrakło mu pomysłu na zakończenie akcji - w dobrej sytuacji wygonił się z nią do linii końcowej i zagrał wprost w ręce Putnocky'ego.
Lech otrząsnął się po kwadransie. W 59. minucie wydawało się, że nic nie uchroni Wisły przed stratą gola po główce Christiana Gytkjaera, ale po uderzeniu Duńczyka Lis wyciągnął się jak struna i sparował piłkę poza światło swojej bramki. W 75. minucie jednak goście zepsuli gospodarzom święto związane z przybyciem nowych inwestorów. Maciej Makuszewski zgrabnie utrzymał się przy piłce w polu karnym Wisły, jego strzał obrońcy zablokowali, ale odbita piłka trafiła jeszcze pod nogi Tiby, który bez namysłu uderzył po ziemi w kierunku dalszego rogu bramki. Tym razem Lisowi do udanej interwencji zabrakło wielu centymetrów.
Gol Portugalczyka podciął Wiśle skrzydła, ale nie sprawił, że gospodarze złożyli broń. Pod nieobecność Boguskiego, Imaza i Ondraska oraz ściągniętego po godzinie gry Vullnet Basha krakowianie mieli ograniczone możliwości kreowania sytuacji, ale w 88. minucie Kostal tak huknął z dystansu, że Putnocky z dużym trudem uchronił Lecha przed stratą bramki.
Po falstarcie z Cracovią (0:1) Lech Nawałki kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. To trzecia z rzędu wygrana Kolejorza i trzecia bez straty bramki. Piorunujący finisz rundy jesiennej sprawił, że poznański zespół przezimuje na najniższym stopniu podium. Wisła natomiast do rundy wiosennej przystąpi z 8. miejsca, co w jej sytuacji organizacyjno-finansowej jest znakomitym wynikiem, i z wielkimi nadziejami związanymi z planami Ly i Hartlinga.
Wisła Kraków - Lech Poznań 0:1 (0:0)
0:1 - Tiba 75'
Składy:
Wisła: Mateusz Lis - Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Zoran Arsenić, Rafał Pietrzak - Vullnet Basha (62' Patryk Plewka), Tibor Halilović, Dawid Kort (90+3' Matej Palcić) - Martin Kostal, Kamil Wojtkowski (86' Maciej Śliwa) - Marko Kolar.
Lech: Matus Putnocky - Marcin Wasielewski, Thomas Rogne, Nikola Vujadinović, Wołodomyr Kostewycz - Łukasz Trałka, Pedro Tiba - Tymoteusz Klupś (83' Piotr Tomasik), Joao Amaral (90+4' Hubert Sobol), Maciej Makuszewski - Christian Gytkajer (76' Paweł Tomczyk).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 22 491.