Transfer Indonezyjczyka była sporą zagadką. Gdańszczanie kupowali kota w worku, który był jednak wielbiony przez kibiców z tego kraju. W lidze występował regularnie w czwartoligowych rezerwach Lechii, w których zdobywał wiele bramek. Przyszedł czas na debiut w Lotto Ekstraklasie. - Gdy prowadziliśmy 4:0 wiedziałem, że to dla mnie bardzo dobra sytuacja i że mam większą szansę na wejście na boisko. Nie będę ukrywał, byłem zdenerwowany, jednak w kolejnych spotkaniach będę mógł bardziej kontrolować sytuację - powiedział Egy Maulana Vikri.
Osiemnastolatek budował swoją pozycję w Lechii Gdańsk. - Zasłużył na ten debiut. Wszystko się fajnie składa i zostało dopracowane jak w szwajcarskim zegarku. Egy czekał na swoją szansę i to inwestycja w przyszłość. Nikt za darmo niczego nie dostaje i czeka nas walka. To, że ktoś grał dobrze w tej rundzie nie znaczy, że ma zagwarantowaną pozycję. Jak wszystko jest budowane ze spokojem, to wszystko się fajnie sprawdza. To nowość, zawodnik o określonych parametrach i idealny moment, by zadebiutował - ocenił Piotr Stokowiec.
Ten moment jest bardzo ważny dla piłkarza, który przeleciał pół świata dla rozwoju swojej kariery. - Bardzo dziękuję trenerowi za okazaną szansę i na możliwość debiutu w polskiej lidze. Jestem z tego bardzo zadowolony i dziękuję wszystkim moim przyjaciołom, którzy we mnie wierzyli. Teraz będzie już tylko lepiej - stwierdził Egy Maulana Vikri.
Dla osoby, która całe życie mieszkała w tropikalnym klimacie, gra i treningi w grudniu w Polsce nie są łatwe. - To prawda, cała sytuacja związana ze zmianą temperatury jest dla mnie trudna. Koledzy z drużyny już mi się jednak odgrażali, że to jeszcze nic w porównaniu do tego, co będzie w styczniu lub w lutym. Nastawiam się na to i zobaczymy jak będzie mi się wtedy grało i trenowało - podsumował Indonezyjczyk.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Hit dla Borussii Dortmund. BVB górą w starciu z wiceliderem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]