Ostatnie tygodnie nie były dobre dla Wisły Kraków. Klub po tym, jak jego dług wzrósł do 40 milionów złotych, był zagrożony upadkiem. Co ciekawe, jeszcze dwa i pół roku temu spółka miała dług w wysokości 12-18 milionów złotych.
Ostatecznie udało się znaleźć inwestorów, którzy przejmą dług i uratują Wisłę Kraków. Mają to być Vanna Ly i Mats Hartling. Muszą oni jednak przelać na jego konto 12 milionów złotych.
Na Twitterze o sprawie związanej z Wisłą Kraków wypowiedział się prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek. Uważa on, że we Włoszech takie zadłużenie nie byłoby niczym dziwnym. Kluczowy raczej byłby fakt, że doprowadzono do tego w w klubie, który ma duże tradycje.
Jeden z użytkowników zapytał go, dlaczego związek nie zainteresował się tym, kiedy przyznawano licencję na kolejny sezon. Boniek wyjawił, że w czerwcu sytuacja klubu nie wyglądała tak źle. Zastanawia więc, jak to się stało, że dług wzrósł tak znacząco. "Pytanie jest - co się w tym klubie stało jesienią? Gdzie wywiało kasę?" - napisał.
Zadłużenie Wisły we Włoszech nikogo by nie zdziwiło, rzecz absolutnie do wyprowadzenia. Zdziwiłoby Włochów i to mocn,ze klub z taką tradycją i rangą jest/był zarządzany przez totalnych dyletantów. @MiBiBialonski
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 22 grudnia 2018
W czerwcu 2018 sytuacja Wisły nie była wcale zła,popłacone były wszystkie zobowiązania zgodnie z wymogami licencyjnymi. Pytanie jest- co się w tym klubie stało jesienią? Gdzie wywiało kasę?
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 22 grudnia 2018