Powrót do gry Dawida Janczyka w Odrze Wodzisław. Czas próby dla piłkarza

- Piłem, bo tego potrzebowałem, bo byłem już mocno uzależniony - wspomina w autobiografii Dawid Janczyk. Tak było. Teraz codzienne treningi, apartament z młodymi piłkarzami i ścisła kontrola. Witamy w Wodzisławiu Śląskim.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Dawid Janczyk Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu: Dawid Janczyk

Z Wodzisławia Śląskiego Maciej Siemiątkowski

- Dawid Janczyk chciał się tylko porozglądać i nie przyjechał przygotowany. Chciał wracać, a wiadomo, że był w takim stanie… No to ludzie z klubu zapakowali go do samochodu. Kierowca pojechał z nim do Warszawy, spakowali go na miejscu, zabrali rzeczy pierwszej potrzeby i wrócili do Wodzisławia. Prawdopodobnie to by się nie udało, gdyby sam wrócił do Warszawy - opowiada Ryszard Wieczorek. To żywa legenda Odry Wodzisław. W lipcu objął ją po raz trzeci, a w październiku dołączył do niej Dawid Janczyk. Klub z nostalgią może wspominać czasy, kiedy grał w ekstraklasie a nawet zaliczał epizody w europejskich pucharach. Ale te wspomnienia są żywe w mieście.

Tak żywe, jak nadzieja Janczyka na powrót do normalności. - Mam nadzieję, że już nie przejdzie tego, co przeżył - wierzy trener. Mistrzostwo Polski z Legią Warszawa, fantastyczny występ na mundialu U-20 w Kanadzie i rekordowy transfer do CSKA Moskwa. Potem coraz mocniej zakrapiane imprezy, niełaska trenera w Rosji i alkoholizm, przez który wszystko się posypało. Nie pomogły tułaczki do Belgii, Ukrainy i z powrotem do Polski. - Z nudów, z bezradności, z tęsknoty za piłką piłem. Piłem, bo tego potrzebowałem, bo byłem już mocno uzależniony. Najpierw złamałem swoją zasadę niepicia po 19.00. Było mi wszystko jedno - pisze w swojej autobiografii "Moja spowiedź".

Miejsce skrojone dla niego

Po wydaniu tej książki znowu zrobiło się głośno o Dawidzie Janczyku. Zmarnowanym talencie. Kiedy przechodził do CSKA za rekordowe w historii ligi 4,2 mln euro, Robert Lewandowski grał jeszcze w II-ligowym Zniczu Pruszków. Pod koniec września na półki trafiła "Moja spowiedź". Janczyk nie grał wtedy w piłkę już ponad półtora roku. W styczniu 2017 roku skończył swoją przygodę w Sandecji Nowy Sącz.

- Teraz staram się odzyskać pion i ustabilizować się - przyznaje Janczyk w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". I od razu wziął się do roboty. Najpierw miał grać w warszawskiej B klasie w barwach nowo utworzonego KTS Weszło. Napastnik zmienił zdanie nim przyszedł na pierwszy trening. W połowie października pojawił się w Wodzisławiu.

Ryszard Wieczorek: - To był pomysł rzucony drugiego trenera, mojego długoletniego współpracownika, Adama Burka. Zaproponował to w gronie ludzi stojących finansowo za tym projektem. Wszystko było od razu na "tak". Musieliśmy tylko podjąć decyzję, czy idziemy w tym kierunku i próbujemy go odbudować przede wszystkim jako człowieka. A wiedzieliśmy, że wcześniej był w klubach ekstraklasowych, I-ligowych i tam mu się nie powiodło i wrócił na tę złą stronę. Przystępując na starcie do tego pomysłu czuliśmy lekki niepokój, bo nie możemy za drugiego człowieka nigdy brać stuprocentowej odpowiedzialności.

- Wyglądał bardzo źle - dodaje trener. - Dla nas najważniejszą sprawą było odzyskać Dawida Janczyka jako człowieka. On wyglądał jak wrak, pod każdym względem. To można z czystym sumieniem powiedzieć. Natomiast widzieliśmy też ten błysk w oczach.

Miał się tylko porozglądać i przemyśleć wszystko w Warszawie. - To trwało ze dwa dni. I decyzja, że tak, dołącza do nas. Ale on nam mówi, że sam wraca do stolicy. Ludzie są na tyle mądrzy, że nie pozwolili mu wrócić, bo wtedy mógłby się już nie pojawić. Wystarczyłoby, żeby stanął przy budce z piwem i po herbacie - słyszymy.

Ale w Wodzisławiu się na niego uparli i nie dali dużo czasu do namysłu. Niebiesko-czerwone barwy Dawid Janczyk nosi już od dwóch miesięcy. Ale debiutu w ligowym meczu się jeszcze nie doczekał. Śląski Związek Piłki Nożnej wycofał uprawnienie zawodnika do gry tłumacząc, że do kolejnego okna transferowego piłkarz nie może być zarejestrowany w dwóch różnych klubach. To był 26 października.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek bez gola. Genoa zakończyła rok remisem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]


- Zamiast być ludźmi, potraktowano go jako pozycję w rubryce - zaznacza wiceprezes Patryk Gruszka (za "slaskisport.pl"). - Struktury związku same strzeliły sobie w kolano - dodaje Ryszard Wieczorek. - Dawid bardzo się cieszył, był zadowolony, a tu taki strzał. Ale fajnie zareagował, dzięki temu, że ma charakter i doświadczenie. Był zły, ale czeka do wiosny.

Kibice mu tego nie zapomnieli i wsparli dzień później, 27 października. Odra grała mecz na wyjeździe z Przyszłością Rogów, a trybuna przyjezdnych skandowała: "Dawid Janczyk". - To też buduje i jest bardzo ważne - ocenia trener. A niebiesko-czerwoni wygrali aż 10:0.

Okres weryfikacji

Dawid Janczyk będzie mógł zostać zarejestrowany w Odrze dopiero w 2019 roku. Jeśli uda się dopiąć wszystkich formalności i obędzie się bez kolejnych niespodzianek ze strony federacji, a na to się nie zapowiada, to na rundę wiosenną będzie pełnoprawnym piłkarzem niebiesko-czerwonych. Wprawdzie to nie ekstraklasa ani I liga, ale 31-latek będzie znów mógł na własnej skórze przekonać się, jak to jest grać o stawkę. A w grze jest awans do IV ligi. Na razie Odra Wodzisław jest liderem ligi okręgowej. Ma 41 punktów, o dwa więcej od drugiej Unii Turza Śląska. Niebiesko-czerwoni nie przegrali jeszcze ani jednego spotkania.

Teraz bohater mundialu U-20 ma czas na odpoczynek i spędzenie czasu z rodziną w Warszawie. 13 grudnia seniorzy Odry odbyli ostatni trening w 2018 roku. Trenerzy odprawili piłkarzy do domów z indywidualnymi planami ćwiczeń. Zespół dostał miesiąc wolnego. Do pracy wróci 14 stycznia. - To dla Janczyka okres weryfikacji - mówi Wieczorek.

I dodaje: - Musimy dać mu kredyt zaufania. Jestem przekonany, że jak wróci do treningu to będzie taki jak był i po drodze nie będzie żadnych problemów. Bo dla Dawida Janczyka celem nr 1 jest w tym okresie rodzina: ma dwie kapitalne córeczki i żonę, która go mocno wspierała w trudnych momentach i to dla niego się liczy. Sam twierdzi, że to trzymało go w tej świadomości, że ma dla kogo jeszcze wracać.

#WracamyDoGry

Z takim hasłem na koszulkach grają piłkarze Odry Wodzisław. Nowym władzom marzy się powrót do ekstraklasy, by o mieście znów było głośno. W takim trykocie miał już okazję zagrać Dawid Janczyk. Już w połowie listopada zdobył pierwszą bramkę. Było to podczas meczu kontrolnego z Unią Racibórz. To był jego debiut w koszulce Odry. Snajper wykorzystał wycofaną piłkę i z okolic 15 metra posłał płaski strzał, bramkarz nie zdążył obronić. Janczyk w końcu mógł poczuć smak murawy, bo wcześniej Odra rywalizowała jeszcze w lidze, a tam nie mógł grać.

Z treningu na trening pokazuje coraz lepszą formę i na razie może to udowadniać w meczach kontrolnych. W nich napastnik może zagrać, mimo braku uprawnienia do gry przez ŚZPN. - Na treningu to przyjemność patrzeć, jak strzela. Ma nogę ułożoną, wie jak uderzyć. To jest talent i to nie jest przypadkowe, że grał na takim wysokim poziomie i był najdroższym transferem - chwali piłkarza Wieczorek.

Janczyk jest bardzo zdeterminowany. Takiemu zawodnikowi jednak nie wolno było od razu narzucić takiego samego reżimu, do jakiego była przystosowana reszta zespołu. Trener przyznaje, że zaczęli od małych dawek, ale Janczyk szybko robił postępy. - Co dało się zauważyć: ma bardzo silny organizm - przyznaje Wieczorek. - Bardzo dobrze znosił trening. Męczył się, bo musiał mając takie przejścia za sobą i było widać, że z dnia na dzień odzyskuje najprościej mówiąc - sprawność. Wcześniej, jak przyjechał, nie był tak sprawny, o mało się nie przewrócił na piłce. Ale z dnia na dzień było widać, że Dawid wraca. I to, że kiedyś dobrze grał w piłkę i wciąż ma to zakodowane w mózgu.

Ryszard Wieczorek: - Jestem przekonany, że jak Janczyk będzie w dobrym treningu i nie wróci do swoich trudnych momentów, to kwestia odzyskania piłkarza będzie nie tylko dla Odry, bo to dla niego będzie za niska liga. Teraz mogę tak powiedzieć, bo końcówka okresu startowego i roztrenowania to był już Dawid Janczyk w dobrej dyspozycji. Po kilku treningach zaproponowaliśmy mu zaraz po dwa treningi dziennie, były momenty, że pracował trzy razy dziennie i wszystko znosił. On się palił do tego, żeby trenować więcej i więcej. Wie czego chce, wiemy, co my chcemy z nim zrobić. Na wiosnę na pewno będzie gotowy do gry.

Pod kontrolą

W Wodzisławiu były piłkarz CSKA Moskwa był pod opieką niemal 24 godziny na dobę. Większość dnia spędzał w ośrodku treningowym, gdzie pracował indywidualnie lub z całym zespołem. A, że Janczyk nie jest jedynym piłkarzem spoza miasta, to klub zorganizował dla niego i reszty zawodników apartamenty. W drużynie jest też wielu młodych adeptów z innych miast - to z nimi dzieli mieszkanie.

Nie ma takiej opcji, żeby pewne rzeczy nie wyszły - przyznaje trener Odry. - Alkoholu nie da się ukryć. A do tego kontakt z trenerem 2-3 razy dziennie. Ja też przeżyłem wielu chłopaków, którzy przyszli na "bani" na trening. To się wyczuje i widzi po zachowaniu. Wszystko wychodzi z rozmowy. Na ten czas nie dało się zauważyć, żeby Dawid Janczyk z czymś się kamuflował.

Młodzież może się wiele nauczyć od piłkarza z takim bagażem doświadczeń. - Dawid jest dla nich autorytetem, cały czas przeprowadza im coaching. Wie, jak to było, jak był młody i się przebijał - mówi Wieczorek. A młodzi chłopacy dopiero uczą się dorosłego życia poza miejscem zamieszkania. Wielu po raz pierwszy mierzy się z sytuacją, kiedy nie mają rodziców na wyciągnięcie ręki i muszą chodzić do nowych szkół, z daleka od dotychczasowych znajomych i przyjaciół.

Odra stwarza im dobre warunki. Klub zorganizował dwa apartamenty i sprawuje kontrolę nad ich edukacją. Przed trenerami nic się nie ukryje. A młodzieżowcy odwdzięczają się grą. Jednym z najzdolniejszych jest 17-letni pomocnik, Błażej Szczepanek. - To jest talent. I ten talent od razu gra od dechy do dechy wszystkie mecze. Bez przepisu o młodzieżowcu - podkreśla pierwszy szkoleniowiec niebiesko-czerwonych.

Ryszard Wieczorek: - Dla Szczepanka i innych młodych piłkarzy pojawienie się Janczyka i możliwość mieszkania z nim pod jednym dachem to kapitalna sprawa w rozwoju. Dawid jest w stanie powiedzieć im, co było dobre w jego młodości i jak dokonał takiego skoku w karierze. Ale też może im doradzić, co poszło źle, bo doświadczył tych dwóch skrajności. Jak młody chłopak czuje że ma talent i chce go szlifować, to nic tylko to wykorzystać. Do tego jeszcze codzienne treningi w okręgówce, tak jak w ekstraklasie. Takich chłopaków jest dużo, następni już pukają, są blisko. Dodatkowo mają granie. Umówmy się, rzadko ktoś stawia na nastolatka w ekstraklasie. A jeśli już to ogrywa ogony. A reszta to będzie grała albo na sztucznej nawierzchni w drugiej drużynie, albo w beznadziejnych warunkach. A tu mają codzienny trening i mecz na głównej płycie Odry. Jedynie jak jedziemy na wyjazdy, zdarzają się słabe boiska, ale musimy sobie radzić w trudnych okolicznościach, żeby iść do przodu.

NA NASTĘPNEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN. O WSPÓŁPRACY ODRY Z WOLFSBURGIEM I LEVANTE ORAZ O TYM, JAKI NA TRENINGACH JEST DAWID JANCZYK.

Czy Odra Wodzisław wróci do ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki