Sprawa wywołała spore poruszenie w Anglii. Tamtejsze tabloidy ujawniły narkotykowy skandal, ale nie podały personaliów przyłapanego piłkarza. "Po wyjściu z lokalu został wrzucony do taksówki i przetransportowany do domu. Jego klub uznał, że jest zbyt pijany" - czytamy w "The Sun".
Ostatecznie okazało się, że przyłapany zawodnik w toalecie zażywał kokainę. Jeden z jego kolegów zauważył to, a pół godziny później zamówiona była taksówka. - Wszyscy o tym mówią. To nie było oficjalne spotkanie świąteczne klubu. Jedynie kilka drinków po meczu. Było tam wielu graczy i menedżerowie - mówi anonimowo przedstawiciel piłkarskiego klubu.
- On nie był po prostu pijany. Został wyciągnięty tylnymi drzwiami do taksówki. Myśleliśmy, że wypił za dużo - dodał. Według źródeł angielskiego tabloidu, przyłapany piłkarz dzień wcześniej był badany przez komisję antydopingową. Wiedział więc, że może bez żadnego ryzyka zażyć kokainę, gdyż nie będzie sprawdzany w ciągu kilku dni.
Jego zachowanie zszokowało zawodników z innych drużyn, a do tego spowodowało rozłam w zespole. - Przez większość sezonu w szatni było zamieszanie i to nie pomogło. Wyniki nie były fantastyczne, więc to najgorszy możliwy czas. Inspektorzy antydopingowi odwiedzili nas dzień wcześniej i on wiedział, że wszystko mu się upiecze - przyznał informator tabloidów.
Zawodnikom za zażywanie narkotyków grozi dwuletnie zawieszenie. Najnowsze dane pokazują, że brytyjska antydopingówka w sezonie 2017/2018 zebrała ponad 5 tysięcy próbek od zawodników. Na stosowaniu zakazanych środków przyłapano sześciu z nich, ale ich tożsamość nie została ujawniona.
Kokaina może pozostać we krwi przez 48 godzin, a w moczu do czterech dni. Piłkarze są ostrzegani, że mogą zostać poddani badaniu moczu w dowolnym momencie. Jednak często zdarza się, że kontrolowani są raz w sezonie.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek bez gola. Genoa zakończyła rok remisem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]