[tag=58820]
Marzena Sarapata[/tag] była prezesem Wisły Kraków od sierpnia 2016 do grudnia 2018 r. Podczas jej rządów dług klubu wzrósł z 12-18 mln zł do ponad 40 mln zł. Na koniec roku na koncie spółki było zaledwie 51 tys. zł wolnych środków. Wisłę próbują ratować nowi właściciele, a spłatę zaległości zaczynają od oddania piłkarzom zaległych pensji, których nie dostawali od lipca. A na jakie zarobki mogła liczyć Sarapata?
Sebastian Staszewski ze sport.pl ujawnił, że przez okres swoich rządów miała zarobić nawet 600 tys. złotych netto. Początkowo pensja pani prezes wynosiła 8 tys., ale po roku członek Rady Nadzorczej podpisał wniosek o podwyższenie zarobków do 36 tys.!
W sierpniu zeszłego roku, gdy pojawiły się kolejne informacje o problemach Wisły, Sarapacie zmniejszono pensję do 24 tys., a od września do grudnia miała pracować bez comiesięcznych wpływów. Dopiero na sam koniec kadencji, jak poinformował Mateusz Miga z dziennika "Sport", 60 tys. z zysków za ostatni jesienny mecz z Lechem Poznań, zostało przeznaczonych na spłatę zajęcia komorniczego na koncie Sarapaty. Potwierdził to również aktualny prezes Wisły - Rafał Wisłocki.
Przypomnijmy, że wydział ds. przestępczości gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Krakowie wszczął śledztwo dotyczące nieprawidłowości w prowadzącej piłkarskiej sekcję Białej Gwiazdy Wiśle SA, do których miało dojść za czasów Sarapaty. Byłej prezes Wisły, a także jej współpracownikom grozi więzienie, zakaz wykonywania zawodu oraz sankcje dyscyplinarne.
Na początku stycznia Wisłę przejął Wisłocki, któremu w kwestiach prawnych pomaga były prezes Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski, a także inwestor Jarosław Królewski. Cała trójka prowadzi rozmowy z potencjalnymi inwestorami i sponsorami, którzy pomogliby przetrwać 13-krotnemu mistrzowi Polski.
ZOBACZ WIDEO Sytuacja Wisły Kraków to telenowela. "Opuścisz jeden dzień i jesteś zagubiony"