Wisła Kraków walczy o licencję. Klub będzie się tłumaczył w PZPN

Newspix / BARTEK ZIOLKOWSKI / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: stadion Wisły Kraków
Newspix / BARTEK ZIOLKOWSKI / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: stadion Wisły Kraków

Wisła Kraków rozpoczyna walkę o odwieszenie licencji na grę w Lotto Ekstraklasie. W piątek przedstawiciele klubu będą przekonywać Komisję ds. Licencji Klubowych, że spółka należy do Towarzystwa Sportowego "Wisła", a nie do Vanny Ly i Matsa Hartlinga.

W tym artykule dowiesz się o:

3 stycznia Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN podjęła decyzję o zawieszeniu licencji Wisły ze względu na naruszenie przez klub dwóch kryteriów A.

- Struktura grupy prawnej jest w tej chwili absolutną niewiadomą. Wiemy, że jest klub piłkarski, ale nie wiemy, kto jest jego właścicielem. Nie wiemy, kto jest podmiotem kontrolującym. W klubie nie ma organów statutowych - zarządu, prezesa - i to uniemożliwia mu działanie. To są kryteria A i według mojej wiedzy klub ich nie spełnia - mówił nam Łukasz Wachowski, dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN, na którego wniosek Komisja pochyliła się nad sytuacją Wisły. Więcej o tym TUTAJ.

Koniec żartów

Biała Gwiazda straciła licencję w związku z niedoszłą do skutku zmianą właścicielską. 22 grudnia sto procent akcji klubu przejęło konsorcjum funduszy inwestycyjnych Alelega SARL i Noble Capital Partners Ltd., ale podpisana sześć dni wcześniej umowa była warunkowa: do 28 grudnia - pod rygorem nieważności - nabywcy mieli przelać na konto Wisły SA 12,2 mln na poczet uregulowania najpilniejszych zobowiązań.

ZOBACZ WIDEO Sytuacja Wisły Kraków to telenowela. "Opuścisz jeden dzień i jesteś zagubiony"

Piłkarska spółka nie doczekała się przelewu, a Towarzystwo Sportowe "Wisła" potwierdzenia jego wykonania, więc 2 stycznia stowarzyszenie ogłosiło, że umowa sprzedaży została unieważniona i ponownie jest właścicielem piłkarskiej spółki. Według reprezentującego Noble Capital Partners Ltd. Matsa Hartlinga TS "Wisła" nie miała prawa anulować umowy. Szwed uważa się za mniejszościowego udziałowca klubu i ma zamiar dochodzić swoich racji w sądzie. Więcej o tym TUTAJ.

Niejasny status właścicielski Wisły SA sprawił, że do akcji wkroczył PZPN. Na domiar złego od 22 grudnia Wisła była de facto bez zarządu i rady nadzorczej. Tego dnia - zgodnie z zapisami umowy - członkowie tych gremiów podali się do dymisji, a nabywcy klubu nie wybrali nowego ich składu. TS "Wisła" też nie udało się od razu powołać nowego zarządu: Tadeusz Czerwiński przyjął nominację, by po kilku godzinach się rozmyślić. Dopiero 4 stycznia, dzień po drastycznej decyzji Komisji ds. Licencji, TS "Wisła" uformowało nowa radę nadzorczą, a prezesem piłkarskiej spółki został Rafał Wisłocki.

Jakby tego było mało, to Wisła SA nie poinformowała też PZPN o zmianie struktury właścicielskiej, co było kolejnym naruszeniem Podręcznika Licencyjnego. Obowiązek zawiadomienia federacji w tym zakresie leżał po stronie klubu, czyli od 22 grudnia ciążył na nowych właścicielach: Hartlingu i Vannie Ly . Mieli na to trzy dni robocze, co oznacza, że termin minął - podobnie jak termin zaksięgowania legendarnego przelewu - 28 grudnia. Za to uchybienie klubowi grożą ostrzeżenie, zakaz transferowy, grzywna finansowa albo ujemne punkty.

Argumenty po stronie Wisły

Komisja wezwała Wisłę do udostępnienia nieszczęsnej umowy sprzedaży akcji, którą będzie chciała poddać analizie prawnej, i dokumentów finansowych. Wisła ma przedstawić także strukturę zarządczą klubu, a przede wszystkim udowodnić, że pełnoprawnym jej właścicielem jest Towarzystwo Sportowe "Wisła". Klub z Reymonta 22 ma dwie niezależne, przygotowane przez przez kancelarie Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy oraz Giera Kaczmarek i Wspólnicy, ekspertyzy, z których wynika, że warunki zawarte w umowie sprzedaży nie zostały spełnione przez stronę kupującą i tym samym umowa mogła zostać anulowana, dzięki czemu wrócił stan sprzed 16 grudnia.

Przy Reymonta 22 są pewni swego na tyle, że we wtorek złożyli wniosek o wpisanie do Krajowego Rejestru Sądowego nowego prezesa spółki. Jeśli KRS rozpatrzy go pozytywnie, będzie to legitymizacja Towarzystwa Sportowego "Wisła" jako właściciela Białej Gwiazdy. Przynajmniej do rozstrzygnięcia ewentualnego sporu, który zapowiedział Hartling. Więcej o tym TUTAJ.

Piątkowe posiedzenie Komisji zaplanowano na godz. 14:30. Nie należy jednak spodziewać się, że już po pierwszym spotkaniu z przedstawicielami Komisja odwiesi licencję klubu. To proces, który rozłożyły się na kilka posiedzeń. Pierwszy mecz rundy wiosennej Wisła ma rozegrać 11 lutego. Jeśli do tego czasu nie odzyska licencji, zostanie ukarana walkowerem, a trzy kolejne walkowery oznaczają przesunięcie na ostatnie miejsce w tabeli i karną degradację o dwie ligi. To najczarniejszy scenariusz, którego nikt w Krakowie jednak nie zakłada.

- Wydaje mi się, że wszelkie argumenty są po stronie Wisły. Jestem przekonany, że działania PZPN są nastawione na to, żeby pomóc klubowi i zapadnie decyzja, która będzie dla Wisły najlepsza. Sądzę, że zaangażowani w sprawę ludzie mają jeden cel - sprawić, by Wisła funkcjonowała na normalnych zasadach i zagrała w Ekstraklasie - mówił w Weszło FM Bogusław Leśnodorski, którego kancelaria nieodpłatnie pomaga Wiśle wydostać się z problemów.

Klubowi z Reymonta 22 pomaga też Ekstraklasa SA. - Poszukujemy rozwiązania sytuacji, aby krakowski klub mógł kontynuować udział w rozgrywkach w sezonie  2018/2019. Sytuacja jest trudna, ale nie bez wyjścia. Staraliśmy się podpowiedzieć kroki, których realizacja pozwoli Wiśle na utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej - przyznał po wtorkowym spotkaniu z Wisłockim Marcin Animucki, prezes spółki.

Wielkie sprzątanie

Po tym jak prezesem Wisły SA został Wisłocki, przy Reymonta 22 zaczęło się sprzątanie po Marzenie Sarapacie i jej partnerach. Pierwszą decyzją nowego prezesa było rozwiązanie umowy z cieszącym się złą sławą Stowarzyszeniem Kibiców Wisły Kraków. Klub zakończył też współpracę z wydawnictwem należącym do męża byłej prezes, rozwiązał umowę z firmą sprzątającą należącą do partnerki życiowej byłego wiceprezesa Damiana Dukata i podjął próbę rozwiązania kolejnych niekorzystnych umów zawartych przez poprzedni zarząd.

Równolegle Wisłocki, Leśnodorski i pomagający im Jarosław Królewski, przyjaciel nowego prezesa klubu, prowadzą rozmowy z potencjalnymi inwestorami i sponsorami, którzy pomogliby przetrwać 13-krotnemu mistrzowi Polski. Królewski organizuje także środki finansowe - wspólnie z "Socios Wisła Kraków" zebrał blisko 170 tys. zł, które w czwartek zostały przekazane klubowi do rozdysponowania między piłkarzy i trenerów.

To kropla w morzu potrzeb, ale też jasny sygnał, że teraz zawodnicy są pierwsi w kolejce do pieniędzy. Królewski zapewnia, że niebawem trafi do nich 300 tys. zł, a w nocy z czwartku na piątek klubowi udało się uregulować zobowiązania wobec Martina Kostala. Nie ma już obaw, że utalentowany Słowak rozwiąże kontrakt z winy Wisły, a wręcz przeciwnie - teraz Biała Gwiazda może dobrze zarobić na jego sprzedaży.

W pomoc Wiśle zaangażował się też Jakub Błaszczykowski. Fakt, że zjawił się w środę w Myślenicach, a następnie wziął udział w treningu, to jasny sygnał, że sprawy zmierzają w dobrą stronę. Reprezentant Polski nie tylko zadeklarował gotowość do gry bez wynagrodzenia, ale też miał zapewnić Wisłockiego i Leśnodorskiego, że może pomóc klubowi swoimi kontaktami, a także finansowo.

Źródło artykułu: