Kolejorz miał do ostatniej kolejki matematyczne szanse na mistrzostwo Polski, choć zawodnicy nie ukrywali, że nie wierzą w porażkę Wisły Kraków ze Śląskiem Wrocław i walczą o wicemistrzostwo. - Wszyscy wiedzieliśmy, o co graliśmy. Mieliśmy to spotkanie wygrać, aby godnie pożegnać się z kibicami i podkreślić dobrą pracę trenera, który się z nami żegna, zdobywając chociaż wicemistrzostwo - opowiada Jakub Wilk.
Lechici nie zrealizowali jednak swojego planu, bowiem tylko zremisowali 2:2 z Cracovią Kraków i przy zwycięstwie Legii Warszawa nad Ruchem Chorzów, spadli na trzecią lokatę. - Wiadomo, jakie są nastroje - mówi zasmucony Wilk. - Mieliśmy być przynajmniej na drugim miejscu, a zajęliśmy trzecie. Pogrążyły nas wpadki z remisami
Nierówna gra Lecha, która stała się powodem serii remisów, pozbawiła go szansy na mistrzostwo, a nawet wicemistrzostwo. - Na przyszły sezon trzeba to wyeliminować, bo nie możemy remisować na własnym stadionie, grając o mistrzostwo Polski - dodaje Wilk.
24-letni pomocnik Kolejorza po zakończeniu rozgrywek ekstraklasy nie udał się na urlop, lecz na zgrupowanie reprezentacji Polski. Wielu zawodników narzekało na to i starało się uniknąć wyjazdu, pod każdym możliwym pretekstem. Takiego problemu nie miał Wilk, ani pozostałych pięciu lechitów powołanych na mecze z RPA i Irakiem. - Jest to inny kontynent, dlatego tym bardziej warto pojechać. Będą to atrakcyjne mecze. Poza tym odbędą się one w terminie UEFA - mówi "Wilczek", który nie żałuje, że nie będzie mógł odpocząć po wyczerpującym dla Lecha sezonie. - Gdybym nie był powołany, to na pewno pojechałbym na jakieś wakacje, bo mieliśmy długi sezon. Dostałem jednak nominację, podobnie jak kilku kolegów z drużyny, i to jest dla nas priorytetem, bo chcemy reprezentować kraj. Na pewno nikt z nas zamierza symulować kontuzji, aby wyjechać na urlop. Chcemy grać i reprezentować barwy Polski.