6 grudnia zeszłego roku Ralph Hasenhuettl został nowym menedżerem Southampton FC. Dla Jana Bednarka to graniczna data. Wcześniej trener Mark Hughes nie stawiał na reprezentanta Polski, a po zmianie szkoleniowca, Bednarek zagrał w każdym z ośmiu ligowych meczów od pierwszej do ostatniej minuty. Polak jest wychwalany za swoją grę i w pełni wykorzystuje szansę, jaką otrzymał od szkoleniowca.
- Pewnego dnia pojawił się nowy menedżer i postanowił dać mi szansę. Potrzebowałem trochę szczęścia. Wierzył we mnie i to był dla mnie zaskakujący moment, gdyż nie spodziewałem się, że zacznę grać. Musiałem być gotowy i pokazać swoją jakość - powiedział w rozmowie z dziennikarzem oficjalnej strony klubu.
Teraz Bednarek może triumfować, ale dwa miesiące temu jego sytuacja w Southampton FC była na tyle zła, że reprezentacyjny obrońca rozpatrywał nawet możliwość odejścia z zespołu występującego w Premier Leauge. Ostatecznie nie zdecydował się na ten krok i jest teraz jednym z kluczowych zawodników Świętych.
- Miałem przeczucie, że wykonywałem dobrą robotę i spodziewałem się, że to zmieni moją sytuację. Byłem jednak poza drużyną. W ośmiu meczach nie zagrałem ani minuty, więc zacząłem myśleć o innych opcjach, jak choćby o wypożyczeniu do innego klubu - dodał Bednarek.
Mimo tego, że Bednarek nie grał w Premier League, był regularnie powoływany do reprezentacji Polski. - Nie grałem, nie miałem żadnych szans na zdobycie kilku minut i to był dla mnie trudny moment. Walczyłem o swoje miejsce. W pewnym momencie miałem więcej minut dla drużyny narodowej niż dla swojego klubu. To był dla mnie trudny rok - ocenił obrońca Southampton FC.
ZOBACZ WIDEO Boruc wrócił do bramki Bournemouth. "To prezent z okazji Dnia Dziadka"