Krzysztof Piątek był objawieniem rundy jesiennej nie tylko w Serie A, ale w skali całej Europy. Mowa w końcu o debiutującym w mocnej lidze napastniku, który dla broniącego się przed spadkiem zespołu zdobył aż 13 bramek, dzięki którym długo był liderem klasyfikacji strzelców - dopiero w ostatniej kolejce przed przerwą zimową wyprzedził go Cristiano Ronaldo.
Sześć trafień Piątek dorzucił w dwóch meczach Pucharu Włoch, a jedno w spotkaniu Ligi Narodów z Portugalią. Dzięki niebywałej skuteczności znalazł się na celowniku największych klubów Starego Kontynentu. Genoa chciała go zatrzymać do końca sezonu, ale do szybszej sprzedaży Enrico Preziosiego przekonało 35 mln euro, które na stół wyłożył Milan.
Piątek stał się dzięki temu najdroższym polskim piłkarzem w historii i jednym z najdroższych nabytków Rossonerich. Nie wszyscy chwalą jednak mediolański klub za sprowadzenie Polaka za taką kwotę.
- Zagrał dopiero 15 dobrych meczów w Genoi, więc wydaje mi się, że wydanie na niego 35 milionów euro to szaleństwo Milanu - stwierdził Carlo Anellucci, Włoski agent piłkarski zwrócił uwagę też na fakt, że Milan szasta pieniędzmi w czasie, gdy jest pod lupą UEFA. - Nie może złamać zasad Finansowego Fair Play, a wydaje na dwóch piłkarzy 70 milionów euro.
ZOBACZ WIDEO We Włoszech zapanowała Piątkomania! Przegląd prasy prosto z Mediolanu!