Zaległości w pensjach i zakaz transferowy. Ankaragucu: nowy klub Michała Pazdana w tarapatach

Newspix / Rafal Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Michał Pazdan
Newspix / Rafal Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Michał Pazdan

Piłkarze rozwiązują kontrakty, klub zalega z pensjami i wciąż walczy, by uchylić zakaz transferowy. Ankaragucu już raz wpędził się w tarapaty i spadł do III ligi. Nowy zespół Michała Pazdana znów balansuje na krawędzi.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Pazdan jest na finiszu negocjacji i jego pierwszy zagraniczny transfer jest niemal przesądzony. Obrońca przeszedł za granicę nie po wyśmienitych mistrzostwach Europy w 2016 roku a dopiero wtedy, kiedy stracił miejsce w składzie Legii Warszawa u Ricardo Sa Pinto. Reprezentant Polski już wiele razy był łączony z Turcją. Dwa i pół roku temu interesował się nim m. in. Besiktas Stambuł. Teraz zdecydował się przyjąć ofertę dużo niżej notowanego MKE Ankaragucu.

Klub ma problemy finansowe i żegnają się z nim kolejni piłkarze. W tym miesiącu z zespołu odszedł jeden reprezentant Polski. Był to Łukasz Szukała. Kilka dni temu z Ankaragucu rozstał się też m. in. znany z gry we Francji Bakary Kone. Jakby problemów było mało, jesienią drużyna nie grała na swoim stadionie. Zamiast wpływów z biletów, trzeba było jeszcze płacić za wynajem areny.

Filip Cieśliński to pasjonat ligi tureckiej. Od ponad ośmiu lat śledzi wydarzenia na tamtejszych boiskach, a tego lata przygotował polski skarb kibica Super Lig. O nowym zespole Pazdana opowiada: - Ankaragucu na razie luki zalepia głęboką rezerwą, a na ławkę wciska juz młodzież. Znowu negocjują z Turecką Federacją Piłki Nożnej (TFF) i ponoć na dniach mają uchylić im zakaz transferowy (z tego co wiem nałożony za zaległości w pensjach). Z mojej perspektywy - zupełnie nierozsądnie, bo to juz recydywa. Kilka lat temu Ankaragucu doprowadziło się do takiego samego stanu, sezon kończyło młodzieżą i ciurkiem spadło do trzeciej klasy rozgrywkowej, teraz może być podobnie. Szanse na to, że teraz zakontraktowani zawodnicy zobaczą wiosna pensje są moim zdaniem niewielkie.

I dodaje: - Ostatnio głośno było w Turcji o bogatym inwestorze z Ankary, który wolał zainwestować w odległy Hatayspor, zamiast dać coś na Ankaragucu. Powody są dwa. Po pierwsze: mała szansa, że kasa do niego wróci. Po drugie: Ankaragucu niegdyś było rządzone przez syna eks-burmistrza, a potem, w zemście na kibicach, przez tych samych panów tłamszone. To klub dla plebsu, źle się tam kojarzący i z piętnem wroga publicznego.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Atalanta wyszarpała Romie remis! Padło sześć bramek [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Optymizm zachowuje Mariusz Piekarski, agent zawodnika. - Znamy ich kłopoty, ale mamy plan. Michał jest zabezpieczony. Będzie zarabiał więcej niż Polacy, którzy wyjeżdżają z naszej ekstraklasy do Serie A. I na pewno będzie to lepsza pensja niż ta w Legii - mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Cieśliński komentuje: - Papier przyjmie wszystko, ale trzymam kciuki, może cała kasa z dni meczowych na nowym obiekcie leci do niego. Problem, że podobną obietnicę składają pewnie Kulusiciowi i pięciu innym zawodnikom, wiec oby otwierał siedem stadionów, a nie jeden.

Partnerem Polaka w ataku najprawdopodobniej będzie jeden z bardziej doświadczonych piłkarzy. - Pazdan będzie grał pewnie na środku obrony z weteranem Yalcinem Ayhanem, wciąż solidnym, albo Ante Kulusiciem, którego też chcą sprowadzić.

Ankaragucu balansuje na granicy strefy spadkowej. Po 14. kolejkach Super Ligi ma trzy punkty przewagi nad 16. Erzurum. Do tego w klubie panuje zawierucha trenerska. Bayram Bektas, który zastąpił zwolnionego Ismaila Kartala, poprowadził zespół tylko w jednym meczu. - Uświadomili go, że nie będzie takich transferów jakie chce. Lub żadnych - mówi Filip Cieśliński. Teraz trenerem jest mało znany Mustafa Kaplan. - Ostatni raz prowadził Ankaragucu jak zbierali się z gleby w trzeciej klasie rozgrywkowej - mówi.

Źródło artykułu: