Dramat Marka Siweckiego. Pierwszy trener Roberta Lewandowskiego walczy o życie

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Marek Siwecki
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Marek Siwecki

Marek Siwecki, pierwszy trener Roberta Lewandowskiego, zachorował na bardzo groźną odmianę nowotworu. Rodzina poszukuje specjalistów, którzy będą w stanie mu pomóc.

- Tu nie chodzi o pieniądze, przynajmniej nie w tej chwili - podkreśla pani Maria, żona trenera Marka Siweckiego. Ale tak naprawdę nie ma dziś pieniędzy, które środowisko piłkarskie mogłoby oddać Siweckiemu za to, co mu zawdzięcza. To właśnie do niego pierwsze kroki skierował ojciec Roberta Lewandowskiego, Krzysztof. Marek, wówczas trener Varsovii, prowadził "Lewego" w pierwszych, a więc najważniejszych latach jego piłkarskiego życia.

Jeszcze w październiku ubiegłego roku pan Marek był okazem zdrowia. Na początku listopada nasiliły się u niego bóle brzucha. - Wtedy nie kojarzyły mu się z niczym poważnym. Badania wykluczały kolejne hipotezy, a stan Marka się pogarszał - mówi pani Maria.

W święta Bożego Narodzenia czuł się gorzej, ale jeszcze jadł. - Na początku stycznia usłyszeliśmy porażającą diagnozę. Nowotwór. Postępuje bardzo szybko. Jest umiejscowiony w przewodzie pokarmowym z naciekami na otrzewną. Choroba bardzo wyniszcza jego organizm - mówi żona trenera.

ZOBACZ WIDEO Stadion Milanu od środka. "Wyjście tunelem na murawę powoduje nagły wzrost adrenaliny!"

- Marek nigdy się nie skarżył, nigdy nie chorował. Zawsze był wojownikiem i nadal chce walczyć, pomimo osłabienia i wyniszczenia organizmu - zaznacza żona szkoleniowca. Pan Marek w ciągu nieco ponad miesiąca schudł o ponad 20 kilogramów. Leży w łóżku, co go trochę irytuje, bo przecież więcej niż połowę życia spędził na boisku. Z dziećmi.

Czytaj takżeCzy Robert Lewandowski może zagrać w ataku z Arkadiuszem Milikiem i Krzysztofem Piątkiem?

Jego żona mówi, że to urodzony trener dzieci i młodzieży. - Zawsze kładł nacisk na wyszkolenie, powtarzał, że wyniki przyjdą z czasem, co rodzice nie zawsze rozumieli - zaznacza pani Maria. Był więc w swoich metodach innowacyjny, podchodził do szkolenia jak specjaliści na zachodzie. Po pierwsze kształcenie zawodnika.

- Jest absolutnie zakochany w tej pracy. Gdy jechaliśmy do znajomych, którzy zajmują się piłką, rozmawiało się tylko o treningu. Gdy jechaliśmy na spotkanie ze znajomymi, których piłka nie interesuje, musieliśmy posiedzieć w samochodzie, żeby się wygadał. Żyje tym 24 godziny na dobę - przyznaje żona trenera. Są razem od 31 lat, dlatego jeździła z nim na obozy i sama nauczyła się kopać, by być razem z mężem. W końcu życie trenera młodzieży to zajęte popołudnia i weekendy poza domem.

Jarek Szywała, jeden z wychowanków szkoleniowca, a dziś trener w klubie ZWAR Międzylesie, dodaje: - To taki facet jakich dziś się nie spotyka. Pamiętam, że kiedyś wygraliśmy jakiś turniej we Francji, dostaliśmy puchar, medale, ale trener zniknął. Okazało się, że stanął sobie gdzieś z boku, bo uważał, że to drużyna wywalczyła, a nie on. Spokojny, skromny, aż do przesady - mówi Szywała. Skromny do tego stopnia, że nie upominał się nigdy o uznanie, gdy w różnych publikacjach pomijano go jako pierwszego trenera piłkarza.

Przy okazji trener zawsze dbał o to, by zawodnicy wyrośli na porządnych i odpowiedzialnych ludzi. Dziś ma "na koncie" kilku znanych wychowanków. Są to m.in. trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun, były piłkarz m.in. Polonii Warszawa, Wisły Kraków, Deportivo La Coruna i Realu Saragossa Cezary Wilk i przede wszystkim on - Robert Lewandowski, najlepszy polski piłkarz ostatnich trzech dekad.

- W połowie lat dziewięćdziesiątych ojciec Roberta, Krzysztof, przyprowadził go na treningi do Varsovii i po kilku minutach można było zauważyć w tym ośmiolatku olbrzymi talent. Choć urodził się w 1988 roku, trafił do rocznika 1986. Był najmniejszy i najszczuplejszy. Ojciec Lewego był wspaniałym człowiekiem, judoką o sylwetce gladiatora, który mnóstwo czasu poświęcał Robertowi. Uważam, że jego determinacja była kluczowa w pierwszych latach rozwoju talentu syna. Przywozili go na treningi, oglądali każde zajęcia, nie krzyczeli jak inni rodzice i nie wywierali wielkiej presji. Nie byli święcie przekonani, że mają w domu małego Maradonę. Kochali i czuli sport. Wiedzieli, że w pierwszych latach piłka ma sprawiać Robertowi radość - wspominał pierwsze lata Lewandowskiego Siwecki.

Czytaj takżeRobert Lewandowski wierzy, że kadra zmierza w dobrym kierunku

Ale trzeba zaznaczyć, że gdyby nie szkoleniowiec, "Lewy" mógłby nigdy nie stać się wielkim piłkarzem.

- Krzysztof w pewnym momencie postanowił, że syn będzie biegał przełaje, a futbol pozostanie na drugim planie. Robert miał niewiarygodną wydolność i świetnie radził sobie w biegach długodystansowych. Stoczyłem z Krzyśkiem krótką, ale zwycięską wojnę. Przekonałem go, że warto postawić wyłącznie na piłkę - opowiadał trener w jednym z wywiadów.

Archiwum prywatne/Mały Robert Lewandowski przy "maluchu" Marka Siweckiego. Za kierownicą Michał, syn trenera.
Archiwum prywatne/Mały Robert Lewandowski przy "maluchu" Marka Siweckiego. Za kierownicą Michał, syn trenera.

Oczywiście ojców sukcesu Lewandowskiego jest wielu, ale gdyby na swojej drodze "Lewy" nie spotkał Siweckiego, być może nie stałby się tym, kim jest. Już sam fakt, że przyjął go do drużyny, mimo że w tym czasie chłopiec był mniejszy i młodszy o dwa lata od kolegów z klubu, był bardzo istotny. Właśnie u Siweckiego dostał szansę, której inni nie chcieli mu dać. A dziś to jego były szkoleniowiec i wychowawca potrzebuje pomocy.

- Przede wszystkim szukamy innowacyjnych metod leczenia. Istnieją ośrodki, nie tylko za granicą, ale również w Polsce, które stosują skuteczne, specjalistyczne metody leczenia różnych typów nowotworów. Nie jestem fachowcem, szukam trochę po omacku, ale wiem, że np. w Bydgoszczy stosowana jest innowacyjna metoda PIPAC, która jak mi się wydaje, może zostać zastosowana w przypadku Marka. Jest metoda HIPEC... szukam, piszę, kontaktuję się - mówi pani Maria i dodaje, że sprawa jest bardziej niż pilna: - Najgorsze jest to, że mamy coraz mniej czasu. Dlatego przede wszystkim proszę o pomoc w znalezieniu fachowców, którzy mogą zastosować innowacyjne - medyczne sposoby leczenia.

Oferty i możliwości pomocy można wysyłać na adres internetowy: pomoz.markowi@gmail.com

Komentarze (6)
avatar
gibas
1.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
lewy ma teraz okazje sie wykazac,nie pokazac 
avatar
Eljot Nes
1.02.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Mam nadzieję, że znajdzie się pomoc dla chorego trenera. Moim zdaniem wszyscy chorzy powinni mieć odpowiednią opiekę, znanym jest zawsze łatwiej co by nie mówić.