- On ma coś, czego nie ma Lewandowski czy Milik. Strzela przełomowe gole - powiedział mi niedawno były świetny snajper Andrzej Juskowiak. Krzysztof Piątek w tym sezonie, we wszystkich rozgrywkach i w dwóch klubach, strzelił już 22 gole. Aż 10 z nich to były gole otwierające wynik meczu (aż 8 w Serie A - najwięcej w lidze. Lewandowski ma takich goli 8 we wszystkich rozgrywkach i tylko 3 w Bundeslidze), kolejne 6 to trafienia doprowadzające do remisu. - Gdy wynik jest bezbramkowy, gdy drużyny są jeszcze poukładane na boisku, wtedy najtrudniej o gole - analizował Juskowiak.
Takie bramki zdobywa piłkarz pewny siebie, przekonany o swoich umiejętnościach. Taki, który gdy jest ciasno, tłoczno, sam jest w stanie wypracować sobie pozycję do strzału. Piątek zrobił to w niedzielnym meczu z Romą, gdy kilkoma krokami zgubił obrońcę, potem na pełnym gazie ruszył do zagranej z boku piłki. Tacy piłkarze zostają potem tymi najlepszymi.
Jesteśmy świeżo po wyborze Piłkarza Roku 2018 wg Tygodnika "Piłka Nożna". Piątek był nominowany obok Robert Lewandowskiego i Łukasza Fabiańskiego. Dziennikarze gazety postanowili wstrząsnąć polską piłką, nagrodę przyznali Fabiańskiemu =>>Więcej TUTAJ. Rok 2019 powinien już należeć do napastnika Milanu.
ZOBACZ WIDEO Andrzej Strejlau zachwycony Piątkiem. "Pokazuje jak powinien grać środkowy napastnik!"
Wszystko przed nim, drogę na szczyt rozpoczął w najlepszy możliwy sposób. Trafił do wielkiego, legendarnego klubu z aspiracjami gry w Lidze Mistrzów. Walczy o koronę króla strzelców jednej z najsilniejszych lig na świecie, co tydzień straszy Cristiano Ronaldo i jeszcze kilku innych snajperów =>>Zobacz klasyfikację strzelców Serie A. Wie, czego chce, na razie twardo stąpa po ziemi. Kiedyś, gdy zdarzało mu się bujać w obłokach, szybko na ziemię ściągał go ojciec, były piłkarz Władysław. Teraz odlecieć nie pozwala mu dziewczyna, choć on sam też zdaje już sobie sprawę z tego, gdzie jest i co może osiągnąć.
I najważniejsze, że nie załamuje się. Piątek latem do Genui przyjechał z Polski samochodem z dziewczyną i psem, ale gdy wystartowała liga, to on na boiska Serie A wjechał już jak rozpędzony bolid Ferrari. Strzelał gole w pierwszych siedmiu meczach, a my w Polsce zastanawialiśmy, co będzie, gdy w końcu się zatnie. I nic się nie stało, pewny siebie napastnik z Niemczy koło Dzierżoniowa po kilku tygodniach przestoju wrócił do strzelania, jak gdyby nigdy nic. I na razie nic nie wskazuje na to, aby 23-latek miał przestać trafiać. AC Milan go nie przeraził i nie przytłoczył.
Najbliższe miesiące to również czas, aby na poważnie zaistnieć w reprezentacji Polski. Jan Tomaszewski przekonuje, że prawdziwa "dziewiątka" w tym kraju jest tylko jedna i nazywa się Robert Lewandowski. Piątkowi wskazuje więc miejsce na ławce rezerwowych, ale Jerzy Brzęczek ma o czym myśleć. Snajper z Mediolanu się nie zatrzymuje, Lewandowski jest nie do ruszenia, a tu jeszcze Arkadiusz Milik ma najlepsze tygodnie, odkąd trafił do Napoli. Do marca będziemy się zastanawiać, czy selekcjoner szuka tylko zastępcy dla Lewandowskiego, czy jednak będzie chciał chociaż dwóch z tej trójki asów zmieścić w pierwszym składzie. A może pójdzie na całość i uzna, że nie ma co marnować takiego potencjału i dla każdego z nich znajdzie miejsce na boisku.
Tak czy inaczej, to również może być rok Piątka w biało-czerwonej koszulce. I pomyśleć, że 3 lutego 2018 roku napastnik Cracovii Krzysztof Piątek na zgrupowaniu w Turcji strzelił gola w wygranym 3:2 sparingu ze Spartakiem Subotica. 3 lutego 2019 roku ten sam Piątek, ale już snajper Milanu, strzelił gola w zremisowanym 1:1 meczu z AS Roma. I to jego 14. ligowy gol w tym sezonie.
3 lutego 2020 roku Krzysztof Piątek może być już najlepszym polskim piłkarzem.
Przebojowo wejść w sezon to jedno.
Powtórzyć to w następnym i kolejnych, to drugie.
I mimo, że u Piątka widać olbrzymi potencjał, to niczego nie można jeszcze przesądzić.