Ireneusz Mamrot: To najlepsze okno transferowe odkąd jestem w Jagiellonii. Cele? Wszystko będzie zależało od startu

- Poświęciłem prawie cały swój urlop, ale nie narzekam. W tym okienku jesteśmy bliscy 100-proc. skuteczności. Poza może jednym przypadkiem udało się pozyskać wszystkich, których chcieliśmy - powiedział Ireneusz Mamrot w wywiadzie z WP SportoweFakty.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Ireneusz Mamrot Newspix / KAMIL SWIRYDOWICZ / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Ireneusz Mamrot
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty: Udało się panu trochę odpocząć po powrocie z Turcji?

Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii Białystok: W tym roku pod tym względem mogło być trochę lepiej. W poprzednim graliśmy pierwszy mecz w poniedziałek, a teraz zaczynamy już w piątek i tego wolnego nie mogło być za dużo. Wróciliśmy w piątek około godziny 21, a już dziś mamy pierwszy trening. Na pewno jednak głowa trochę odpoczęła.

A nie zdenerwował się pan, kiedy Dynamo Moskwa wrzuciło do sieci film z waszego ostatniego, "tajnego" sparingu?

Nie, nie. Jakieś ustalenia były, nie do końca to wyszło, ale... tak naprawdę to z perspektywy czasu szkoda, że ten mecz był zamknięty i nie było można przeprowadzić transmisji, bo było to po prostu niezłe spotkanie. Jak już gdzieś mówiłem, ja nie jestem zwolennikiem takich rzeczy i raczej nie będę tego powtarzał w przyszłości. Wiele klubów tak robi, a i tak wszystko z czasem wychodzi, co zresztą doskonale pokazała nasza sytuacja. Dlatego tak sobie myślę po tym wszystkim, że nie było to potrzebne. Przecież w lidze i tak każdy każdego obserwuje, a zawsze można zmienić system czy zawodników. O wszystkim zaś tak naprawdę decyduje boisko.

ZOBACZ WIDEO Novikovas zaskoczony wyróżnieniem. "Byłem pewny, że wygra Carlitos"

Z czego jest pan najbardziej zadowolony po obozie w Belek?

Jeśli chodzi o stronę fizyczną, to w tym roku popracowaliśmy mocniej, mimo że nasz start w tamtym sezonie wyglądał bardzo dobrze. Zmieniliśmy jednak pewne rzeczy. Przede wszystkim to, że nie graliśmy od początku sparingów. Przez tydzień w Białymstoku i pierwsze dni w Turcji była tylko taka bardzo mocna praca. Później z tych obciążeń zeszliśmy. Druga rzecz, która jest inna dotyczy kadry zespołu. Zmian było dość sporo, ale wszystkich piłkarzy miałem do swojej dyspozycji dość szybko. A przed rokiem pamiętamy - Roman Bezjak i Bodvar Bodvarsson dojechali po zgrupowaniu, Dejan Lazarević jeszcze w trakcie, ale dość późno. Teraz trochę pecha miał Andrej Kadlec, ale wszyscy inni byli na obozie. Zoran Arsenić zagrał we wszystkich meczach kontrolnych, Martin Kostal w trzech. Oczywiście minus to też kontuzja Jesusa Imaza, bo niewiele z nami potrenował.

No właśnie, te kontuzje nowych graczy nie pokrzyżowały panu trochę planów na start rundy wiosennej?

Na pewno to trochę komplikuje. Chociaż trzeba pamiętać, że urazy obu piłkarzy to jeszcze pozostałość po grze w poprzednich klubach. W przypadku Andreja Kadleca ta kontuzja nie była odpowiednio zaleczona, ale powinno być już dobrze, od dziś może z nami trenować. W przypadku Imaza to po prostu odnowienie się niedawnego problemu. Na pewno nie jest to sytuacja, która paraliżuje nas na pierwszy mecz. Wielu piłkarzy ma po 3 żółte kartki, więc gdyby oni dostali kolejną bądź inni zawodnicy doznali kontuzji to wtedy może zrobić się problem. Na dzisiaj damy sobie radę, chociaż wiadomo, że ci zawodnicy przyszli żeby rywalizować o miejsce w składzie. A im mocniejsza rywalizacja, tym lepiej. To napędza zespół. Problem na pewno będzie pod względem fizycznym, bo ta dwójka będzie musiała zaczynać praktycznie wszystko od nowa. Imaz potrenował chociaż parę dni, ale obu i tak będzie trzeba poświęcić 2-3 tygodnie, by doprowadzić ich do optymalnej formy fizycznej.

Czytaj także: Marzenia o reprezentacji i Premier League - historia Andreja Kadleca

Jest pan zadowolony z tego okienka transferowego?

Tych zawodników przyszło troszkę mniej niż odeszło, ale poszliśmy właśnie w kierunku zawodników bardziej uniwersalnych. Imaz może grać na "10", a także na boku. Arsenić może występować na 3 pozycjach w obronie. Dla mnie to jest ważne i na pewno jestem zadowolony, że tacy gracze do nas trafili. Ci gracze, którzy przyszli znają naszą ligę i na pewno są w stanie podnieść poziom zespołu. Jak to będzie pokaże oczywiście wiosna - mecze wszystkich zweryfikują. Na ten moment mogę jednak powiedzieć, że to najlepsze okno transferowe odkąd jestem w Jagiellonii. Chociaż było najwięcej zmian. To jednak ryzyko, które było potrzebne. Wiedzieliśmy już wcześniej, że będą duże roszady. Podjęliśmy pewne decyzje po tym, jak wspólnie usiedliśmy z prezesem Cezarym Kuleszą po spotkaniu z Zagłębiem Lubin (0:4). Długo rozmawialiśmy. Poświęciłem później prawie cały swój urlop, bo przeglądaliśmy wielu zawodników. Ale nie narzekam. Nigdy nie jest tak, że wszystkich których się chce to uda się pozyskać, ale w tym okienku jesteśmy bliscy 100-proc. skuteczności. Poza może jednym przypadkiem udało się pozyskać wszystkich, których chcieliśmy.

Od nowych piłkarzy można było usłyszeć, że miał pan dużą rolę w ich transferach.

Bez wątpienia determinacja prezesa i moja w tym pomogły. A nie było łatwo, bo sam pan najlepiej wie jak to było - niektórzy przyjeżdżali, za chwilę wyjeżdżali i znów wracali. Ja byłem z zawodnikami praktycznie każdego dnia w kontakcie. Najwięcej zależało jednak od prezesa, bo to on negocjuje i ustala warunki. Niemniej wcześniej oczywiście trzeba przekonać jakoś zawodnika, porozmawiać, by chciał trafić do zespołu. Dlatego - poza jednym wyjątkiem, gdzie prezes szybciej dograł transfer - mogę nieskromnie powiedzieć, że dość mocno przyczyniłem się do transferów.

Do pozostania Mariana Kelemena także?

Nie, to przede wszystkim była decyzja Mariana. Moim zdaniem to głównie piłkarz musi chcieć grać w drużynie. Jeśli jest inaczej, to nie wynika z tego nic dobrego. Na to jest mnóstwo przykładów. A Kelemen to - nie zaglądając nikomu w metrykę - doświadczony zawodnik i on sam wiedział, co było dla niego najlepsze. Tak właśnie bywa w okresie świątecznym, że pojawia się dużo przemyśleń i można pewne rzeczy przeanalizować. On właśnie wtedy zmienił zdanie, a po powrocie nam o tym powiedział. Nie ukrywam, że to była bardzo dobra wiadomość dla nas. Teraz mamy 2 dobrych bramkarzy i kilka dni do meczu, by podjąć ostateczną decyzję kto wyjdzie w pierwszym składzie.

Został też Ivan Runje, który był bardzo blisko "kontraktu życia" w Arabii Saudyjskiej.

Dla mnie nie ukrywam, że doskonała wiadomość. Oby tylko zdrowie mu dopisywało, bo poprzednia była trochę pechowa. Liczymy na niego, to jest lider naszej defensywy.

Jak na niego podziałał ten nieudany transfer?

Za mojej kadencji jest to kolejna propozycja dla niego i one jakoś nigdy nie działały na niego negatywnie, nie był obrażony. Teraz też trenował normalnie. Trzeba pamiętać, że to nie klub zablokował mu przejście, tylko ten transfer "rozsypał się" z zupełnie innych przyczyn, nawet mi do końca nieznanych. Myślę natomiast, że to dobre doświadczenie dla niego, mimo że on już wiele w piłkarskim życiu widział. Pewnie teraz nim coś powie otwarcie, zastanowi się dwa razy. Tak to jest właśnie z transferami. Nieraz są pretensje do nas, że nie mówimy wszystkiego. A sam już miałem kilka takich przypadków w Głogowie, że zawodnicy przyjeżdżali do nas, by podać tylko rękę, bo gdzieś indziej pojawiła się lepsza opcja. Póki nie ma podpisu, to lepiej być stonowanym.

Odszedł Lukas Klemenz, który po przybyciu do Wisły Kraków oznajmił, że w szatni Jagi dominował język angielski i to Polacy musieli się uczyć obcej mowy. Jak pan to odebrał?

Na pewno tak nie jest, pewnie trochę żal przez Lukasa przemawiał. Moim zdaniem powinno się zachować więcej dyplomacji w takich wypowiedziach. Ale powiedział tak, "ok" - to jego decyzja. Mam tylko nadzieję, że nie zrobił tego złośliwie. My życzymy mu jak najlepiej. Mówiłem gdy odchodził, że ma dane ku temu, by grać w Ekstraklasie i cieszę się, że w niej został.

Kibice mają wątpliwości czy Patryk Klimala będzie w stanie wypełnić lukę po Karolu Świderskim. Najczęściej pada argument, że on wciąż czeka na swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie.

Zauważmy, że tych bramek trochę jednak miał w sparingach. A patrząc na Patryka i jego układ nerwowy, dla niego nie ma chyba żadnego podziału na ligę, puchary czy sparingi. Wiadomo, że w Ekstraklasie jest trochę trudniej niż w meczach towarzyskich, ale kolejne gole powodują iż jego pewność siebie wzrasta. Na obozie harował bardzo ciężko i robił wszystko by grać, co mnie bardzo cieszy. Ponadto to co ważne, a zauważyłem z boku: kiedy zdecydowaliśmy, że odejdą Cillian Sheridan i Roman Bezjak, to już było po nim widać skok mentalny. On ciężko pracował, ale wtedy dostał jeszcze dodatkowego kopa, widząc że tych napastników nie będzie dużo. A kiedy odszedł Karol, to szansa jeszcze się zwiększyła. Teraz jest 2 napastników, więc okazja do gry zawsze się trafi: nawet jak nie w pierwszym składzie, to wchodząc z ławki. Rzadko się bowiem zdarza, by nie korzystać przy zmianach z piłkarzy tej formacji. Tych minut powinien mieć więc zdecydowanie więcej.

I w kolejnym sezonie wciąż może być "młodzieżowcem", jeśli zostaną zmienione przepisy. Jak pan ogólnie widziałby taką "poprawkę".

Jest kolejna dyskusja czy ten podwyższony wiek to dobrze czy źle. Dla nas na pewno jest lepiej, bo tych chłopaków z rocznika '98 mamy więcej. Wielu jest na wypożyczeniach i część na pewno wróci latem.

Czytaj także: Wywiad z Martinem Kostalem. "W Wiśle nie mówili nam prawdy o sytuacji. Z Jagiellonią chcę zagrać w pucharach

Po raz pierwszy od 5 lat Jagiellonia będzie rywalizować wiosną na dwóch frontach. Czy to trudne zadanie?

Nie jest to skomplikowane, znacznie trudniej godzić ligę z europejskimi rozgrywkami. Dalekie podróże, brak czasu na regenerację itd. A tu jeśli pójdzie wszystko tak jak chcemy, to są już tylko 2 mecze i finał. Jedyny problem to same mecze. Zespoły z niższych lig grają np. ponad swoje możliwości, więc w Opolu nie będzie nam łatwo. Ale zagrać na Stadionie Narodowym to marzenie każdego zawodnika, wierzymy że się uda. My od pierwszego meczu w Pucharze mamy jasny cel - osiągnąć jak najwięcej. Postawiliśmy sobie go i krok po kroku realizujemy.

A jaki jest cel na ligę?

Trzeba jasno powiedzieć jedno, wszystko będzie zależało od startu. Taka jest prawda, być może brutalna. Bez dobrej serii wygranych będzie trudno, z nią natomiast wszystko jest możliwe. Na dziś na pewno się nie boimy. Cieszy, że tych drużyn jest więcej. W poprzednim sezonie czwórka odskoczyła dość szybko, a teraz mocno naciskają nawet Pogoń Szczecin czy Piast Gliwice. Na pewno wszyscy będą tracić punkty. Chciałbym już dziś powiedzieć o co gramy, ale to będzie można realnie ocenić dopiero po kilku kolejkach.



Czy Jagiellonia będzie się liczyć w walce o tytuł Mistrza Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×