Już sama droga do ośrodka treningowego SSC Napoli była wesoła. Gdy Antonio, kierowca taksówki, dowiedział się, że jesteśmy z Polski, pokazał nam swoją listę ulubionych utworów muzycznych.
Usłyszeliśmy kilka popularnych w naszym kraju hitów disco polo, a kierowcy szczególnie spodobał się utwór pt. "Ona czuje we mnie piniądz". - Nic nie rozumiem, ale fajna melodia - śmiał się Antonio. Okazało się, że wcześniej wiózł Arkadiusza Milika. Chwalił się też zdjęciami z napastnikiem Napoli i pokazywał zapisany w telefonie numer komórki polskiego zawodnika.
Dziś w Neapolu odwiedziłem Arka Milika i Piotrka Zielińskiego (rozmowy wkrótce na @WPSportoweFakty). Do ośrodka treningowego jechałem z kierowcą, który wiózł kiedyś Arka. Zostawił mu Milik kilka polskich hitów:) Jak na przykład ten: pic.twitter.com/21dutCFLeE
— Mateusz Skwierawski (@MSkwierawski) 7 lutego 2019
A gdy przed swój dom wyszedł po nas Piotr Zieliński, Antonio zwariował. Zgasił silnik, opuścił szybę, zawołał piłkarza i zadzwonił do syna. Włączył kamerkę w telefonie i zaczął krzyczeć do słuchawki. - Cześć Lorenzo, zobacz, kto to. Zieliński! - ekscytował się. Nasz zawodnik oparł się o drzwi i zaczął rozmowę. - Ciao Lorenzo, tutto bene? (cześć, wszystko dobrze? - dop. red.) - zaczął Polak. I tak rozmawiali sobie przez kilka minut.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Piątek się nie zatrzymuje! Kolejny gol Polaka w barwach Milanu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Polacy byli popularni w Neapolu już po transferze latem 2016 roku. Genny Di Virgilio, jeden z najbardziej znanych mistrzów sztuki szopkarskiej w mieście, wykonał wówczas specjalną figurkę Milka z nogą w gipsie, gdy ten zerwał po raz pierwszy więzadło krzyżowe. Dziś figurki polskich zawodników można kupić w wielu punktach w Neapolu.
Zieliński wspominał zaraz po transferze, że kelnerzy w restauracjach nie zawsze przyjmują od niego pieniędzy za jedzenie. Dla właścicieli restauracji ugoszczenie piłkarza w swoim lokalu to prestiż, czują się wyróżnieni, gdy mogą zapłacić za obiad czy kolację zawodnika. Piłkarz to w Neapolu bohater, o którym mówi się przy espresso, na bazarze czy w sklepie monopolowym. Od momentu przyjścia naszych zawodników do Napoli nic się w tych kwestiach nie zmieniło.
- Jak strzelam gole to fani są jeszcze bardziej nakręceni, zwłaszcza dzień po meczu. Ciągle czujemy wsparcie i zainteresowanie kibiców - opowiada Milik.
On dobrze odczuł miłość fanów. Otrzymał setki listów ze słowami wsparcia podczas leczenia kontuzji obu kolan. Przez miasto gonili go również fani na skuterze i zatrzymali samochód zawodnika na światłach, żeby zrobić sobie z nim zdjęcie. Lub po prostu kładą się na masce auta, ustawiają kadr i cyk - tak zdobywa się w mieście pamiątkowe fotografie ze swoimi idolami.
Na dniach na naszym portalu przeczytacie rozmowy z Milikiem i Zielińskim, których odwiedziliśmy w Neapolu. Między innymi o tym, jak kocha ich Neapol, ale również czy nie obawiają się o swoje bezpieczeństwo, zwłaszcza Milik, którego złodzieje napadli w październiku ubiegłego roku i ukradli zegarek, przed jego domem, z pistoletem w ręku.
Będzie też o życiowej formie Milika, metamorfozie Zielińskiego i wpływie Carlo Ancelottiego na rozwój obu graczy. Milik to w tym momencie najlepszy strzelec drużyny - strzelił 12 goli w 20 meczach Serie A. Zieliński to z kolei jeden z najwięcej grających zawodników wicemistrza Włoch. Obaj stanowią o sile SSC Napoli.