Trzeba tylko w nas uwierzyć - komentarze po meczu GKP Gorzów Wlkp. - Motor Lublin

Jeszcze kilka kolejek wcześniej nikt nie wierzył, że GKP Gorzów Wlkp. zdoła utrzymać się w pierwszej lidze. Sobotnim spotkaniem piłkarze potwierdzili, że zasługują na grę w pierwszej lidze. Lublinie w słabym stylu musza pożegnać się z zapleczem ekstraklasy.

Adam Topolski (trener GKP): Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwe spotkanie. Motor zazwyczaj dobrze gra na wyjazdach, a słabiej u sobie. W pierwszej połowie to my dyktowaliśmy warunki gry. Szkoda, że tak szybko nastąpiło wyrównanie. Przy stanie 1:0 Mateusz Piątkowski miał swoją szansę, której nie wykorzystał, a spotkanie mogłoby być znacznie spokojniejsze. Byliśmy bardzo spięci, żeby nie dopuścić do straty drugiej bramki. Bramka na 2:1 znowu ustawiła nam mecz. Trzecia zdobyta bramka, po stałym fragmencie, który ćwiczymy na treningach dodała moim zawodnikom dodatkowych sił. W drugiej połowie Motor musiał się odkryć. Mój zespół dobrze rozgrywał kontratak. Posiadam w kadrze bardzo szybkich piłkarzy, którzy potrafią wykorzystać sytuacje sam na sam z bramkarzem. Ja mówiłem, że nasza linia ataku jest bardzo groźna. Cieszę się, że w sportowej walce rozwialiśmy wszelkie pogłoski i insynuacje wokół naszej drużyny. Mogę tylko współczuć trenerowi Kuźnie tej wysokiej porażki.

Ryszard Kuźma (trener Motoru): Chciałem pogratulować gospodarzom zwycięstwa i życzę im aby poradzili sobie w nadchodzącym barażu. Myślę, że nie było aż tak źle mimo, że wynik pokazuje zupełnie co innego. Wynik 1:1 dający sukces gospodarzą, w każdej chwili mógł się zmienić. Szkoda tej drugiej bramki, która straciliśmy w momencie kiedy posiadaliśmy piłkę. Gdy jeden z zawodników leżał przy linii bocznej należało wybić piłkę i sprawdzić co się z nim dzieje. Niestety nastąpiła strata, po której padał bramka. W tym momencie zaczęło się zupełnie inne granie czyli walenia głową do przodu, bez sensu. Szkoda, że to tak się skończyło.

Emil Drozdowicz (GKP): Zdawałem sobie sprawę, że jak już strzelę bramkę to nastąpi takie przełamanie. Udało mi się zdobyć gola w meczu z Wartą Poznań, zresztą bardzo ważnego. Tutaj udało mi się strzelić aż trzy i chyba na dobre udowodniłem, że się przełamałem swoją nieskuteczność. Cieszę się z tego, bo stało się to w odpowiednim momencie. Całym zespołem walczymy o jeden cel, mam nadzieję, że się utrzymamy. Gwarantuje, że cały zespół da z siebie wszystko. Mamy tak ambitnych chłopaków, walczących do samego końca, że potrafimy wygrać z każdym. Trzeba tylko w nas uwierzyć. Niedawno były jeszcze jakieś wątpliwości co do utrzymania. Teraz cały zespół jest odporny na komentarze jakie padały z różnych stron.

Adrian Łuszkiewicz (GKP): Chyba nawet my nie spodziewaliśmy się takiego wyniku. Nam do szczęścia potrzebny był remis. Skończyło się jak się kończyło, chyba strzeliliśmy bramek za całą rundę. Teraz pozostało nam tylko czekać na baraże. Może nie jesteśmy tego pewni, że się utrzymamy. Wolimy nie zapeszać. Jesteśmy przygotowani na nadchodzącą walkę. Z przyjściem trenera Topolskiego, zaczęliśmy grac bardziej ambitnie. Jesteśmy pełni optymizmu przed tymi najbliższymi spotkaniami. Szczerze to obojętne jest mi to z kim zagramy. Do Wrocławia jest znacznie bliżej, a miło by sprawdzić jeszcze trenera Kowalskiego.

Marek Piotrowicz (Motor): Nikt z nas nie spodziewał się takiego wysokiego wyniku, jaki padł po przerwie. Byliśmy pewni, że będziemy walczyć do ostatniego gwizdka. Trzeba jednak przyznać, że Gorzów grał naprawdę niezłą piłkę. Już w pierwszych minutach oddali bardzo dużo celnych strzałów. Szkoda, że ta druga bramka padła po naszym błędzie, gdzie obrońca stracił piłkę. Gol ten znacznie uskrzydlił gospodarzy, a nas podłamał. GKP poszło za ciosem, posypały się kolejne bramki, których nie dało się już odrobić.

Przemysław Żmuda (Motor): W naszym zespole chyba nie wszyscy dorośli o walkę o pierwszą ligę. Przyjechaliśmy na bardzo ciężki teren, wiedzieliśmy że będzie to bezpośrednia walka o utrzymanie. Chyba nie każdemu wystarczyło ambicji. Druga stracona bramka znacznie podcięła nam skrzydła. Próbowaliśmy coś zrobić, jednak w ogóle nam nie szło. Z minuty na minutę było coraz gorzej, a to tylko napędzało Gorzów. Możemy tylko pogratulować GKP, że udało im się zdobyć aż sześć bramek. Wstyd mi, że w takim stylu żegnamy się z liga.

Źródło artykułu: