Jacek Stańczyk: Jakub Błaszczykowski pokazuje, jak walczyć o dom (komentarz)

Newspix / BARTEK ZIOLKOWSKI / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski
Newspix / BARTEK ZIOLKOWSKI / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski

Jakub Błaszczykowski mówi, że gdyby w Wiśle wszystko układało się normalnie, to jego pewnie nie byłoby w tym klubie. To działa też w drugą stronę. Gdyby on dalej regularnie grał na Zachodzie, też pewnie jeszcze czekałby z powrotem do domu.

Sytuacja wymagała jednak nadzwyczajnych działań. Jakub Błaszczykowski nie tylko pomoże więc Wiśle na boisku, ale wspólnie z innymi biznesmenami podał jej też tlen, gdy umierała. Pożyczył pieniądze na przetrwanie, sam przez pół roku zagra de facto za darmo. Piłkarz pokazał nam właśnie, że klub piłkarski czasem nie jest tylko miejscem pracy, nie tylko biznesem albo formą rozrywki. Jest po prostu domem, o który trzeba walczyć.

Błaszczykowski mówi, że "Wisła jest czymś, na czym się wychował, a rodzice i babcia wpajali mu, aby nie zapominać o tym, skąd się pochodzi i co się w życiu dostaje". Czternaście lat temu "Biała Gwiazda" pozwoliła, aby lokalna, IV-ligowa gwiazdka rozbłysła na dobre w poważnej piłce, dała nastolatkowi szansę, a ten wykorzystywał ją od pierwszego treningu. TUTAJ CZYTAJ o narodzinach gwiazdy. Kuba nie grał w Wiśle długo, bo 2,5 roku później był już piłkarzem Borussii Dortmund, ale ta pierwsza miłość pozostała trwała.

Dziś los sprawił, że Wisła potrzebowała też Błaszczykowskiego, ale i on potrzebował w jakimś sensie Wisły. Będzie regularnie grał, łapał minuty, których mu brakowało w ostatnim sezonie, zamknie usta wszystkim krytykom, którzy uważali, że gra w kadrze tylko dlatego, że selekcjoner reprezentacji jest jego wujkiem.

ZOBACZ WIDEO Michael Ballack dla WP SportoweFakty: Robert Lewandowski jest wielki, więc można go krytykować (cała rozmowa)

Oczywiście, Błaszczykowski bez problemu występowałby regularnie też w każdym innym polskim klubie, grałby pewnie w Chinach, USA czy trochę słabszej od Wolfsburga drużynie niemieckiej. Taki piłkarz nie miałby zapewne większego problemu ze znalezieniem klubu, w którym mógłby odbudować formę.

I to jest właśnie ta różnica. Były kapitan naszej kadry nie poszedł na łatwiznę, nie zapewnił sobie spokojnej emerytury egzotycznym graniem. Zaryzykował własne pieniądze, nerwy, włączył się w odbudowę domu, w którym nie było już nawet fundamentów. Sam nie ukrywa, że nadal ma ogromne wątpliwości czy Wisłę uda się uratować. Spełnił też jednak obietnicę, bo kiedyś powiedział, że jeśli kiedykolwiek wróci do Polski, to tylko do Wisły.

Jakub Błaszczykowski: Cały czas mam wątpliwości, czy się uda - CZYTAJ WIĘCEJ.

- W moich poczynaniach zawsze wygrywa to, co czuję. Tak właśnie czułem - mówi piłkarz o powodach decyzji. Tym bardziej musimy go dziś chwalić i używać do tego wielkich słów, że zrobił to w takim momencie. Tacy piłkarze są rzadkością.

Komentarze (13)
avatar
Stevie Wonder
12.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
...bo Kuba jadał krupnik, nie kawior. Bo choć go stać to wie że krupnik jest zdrowy. Tak mądry może może być tylko Naturalny Kapitan Reprezentacji. 
avatar
Jerzy Kawa
10.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
pozostaje tylko problem z zarządem i morale zespołu, bo gest Kuby jest fantastyczny, nareszcie trochę sportowej postawy w polskim sporcie zwanym "piłka nożna". Podzielają to kibice - akcjonariu Czytaj całość
avatar
olo1
10.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na pewno jest to świetny gest Kuby............. jednak stwierdzenie iż, ....zaryzykował swoje pieniądze ..... jest idiotyczne. Po pierwsze nie zaryzykował ....bo to nie jest inwestycja tylko da Czytaj całość
avatar
Leonidas spod Termopil 1
10.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Panie Jakubie jest Pan uczciwy na boisku i w życiu codziennym. Zawsze miał Pan kręgosłup moralny. Piękna postawa, jest Pan wzorem dla wszystkich pseudogwiazdeczek. 
avatar
Opcy
10.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Błaszczykowski OK , reszta historyczna czy raczej histeryczna, za chwilę będzie powoływać komitety budowy pomników KB i jak już to oby tylko w Krakowie