Polski sędzia z krytyką zdążył się już zaprzyjaźnić, najczęściej słyszy ją w Polsce, choć ostatnio mocno dostało się mu od hiszpańskich mediów za decyzję podjętą podczas meczu Ajaksu Amsterdam z Realem Madryt w Lidze Mistrzów. Mimo że słusznie anulował piłkarzom Realu strzelonego gola.
- Nie mogę tego słuchać - zaczyna Michał Listkiewicz, były prezes związku i sędzia międzynarodowy. - Niewiedza wśród kibiców, ekspertów jest ogromna. Ludzie nie znają przepisów, nie chce im się nawet czytać zasad, które się przecież ciągle zmieniają. Mam tu na myśli przede wszystkim interpretację różnych sytuacji boiskowych. Ja sam muszę na bieżąco czytać wprowadzane poprawki, bo też miałbym problem z oceną niektórych zdarzeń. No, ale jak się nie ma o czymś pojęcia, to najprościej jest krytykować - Listkiewicz broni kolegę po fachu.
Od ponad trzech lat Szymon Marciniak jest w grupie UEFA Elite, czyli najwyższej kategorii sędziowskiej jaka może być w Europie. Gwizdał na mistrzostwach Europy, mistrzostwach świata, był arbitrem kluczowych meczów Ligi Mistrzów z udziałem Realu Madryt, Barcelony czy PSG, sędziował też półfinałowe spotkanie Ligi Europy i mecz o Superpuchar Europy. W tygodniu Marciniak był arbitrem w wozie VAR, co jednak istotniejsze - powtórki wideo zostały wykorzystane w Lidze Mistrzów po raz pierwszy.
ZOBACZ WIDEO Liga Mistrzów, powrót Błaszczykowskiego i życiowa forma Milika
Liga Mistrzów: Ajax - Real. UEFA broni Marciniaka i VAR. W Katalonii piszą o skandalu
- Przeszedł bardzo trudną drogę, pełną wyrzeczeń. Widzę, jak ciężko pracuje, jak ogromną pracę włożył w swój rozwój. To niezwykle utalentowany sędzia. Wiem, że Szymon ma mocną psychikę i stara sobie radzić z krytyką, najważniejsze, że nie przekłada się ona na jego poziom sędziowania. Jest na fali, idzie mu, a hejterów trzeba ignorować. Czasy się zmieniają, technologia też, ale nie mentalność kibica - twierdzi Sławomir Stempniewski, były arbiter, przewodniczący Kolegium Sędziów w latach 2007-13.
Co ciekawe, na świecie Marciniak jest jednak bardziej ceniony niż w Polsce. Podczas meczów w naszych rozgrywkach jest notorycznie obrażany przez kibiców, którzy często zarzucają mu, że "jest nieudacznikiem". - Nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć skali agresji w stronę Szymona - kiwa głową Listkiewicz. - To frustraci - dodaje.
Stempniewski się zgadza. - Wychodzą polskie kompleksy. Nasz rodak osiągnął sukces, zamiast mu pogratulować i kibicować, urządza się mu piekło. Jeszcze niedawno nie mieliśmy arbitra tej klasy, który sędziowałby w Lidze Mistrzów, czy na wielkich turniejach. Ludzie jakby o tym zapomnieli. Jest wzorem i inspiracją dla młodych sędziów, naszą wizytówką. Należy się mu szacunek - opowiada.
Listkiewicz porównuje Marciniaka do Kazimierza Deyny, byłego świetnego pomocnika Legii Warszawa. - Poza Warszawą był nielubiany. Pamiętam jak strzelił gola w reprezentacji z Portugalią, bezpośrednio z rzutu rożnego. Gdy spiker wyczytał nazwisko strzelca, kibice na Stadionie Śląskim zaczęli gwizdać - wspomina Listkiewicz.
Na płockich osiedlach szukał guza. "Na Legii obrażał mnie nawet kolega"
- Ludziom może nie podobać się też jego styl bycia. Szymon jest pewny siebie, ale nie zarozumiały, to nie typ bufona. Niestety: im bardziej się komuś powodzi, tym jest mocniej krytykowany. Zaczyna mu się też dostawać nawet, jak nie zawini. Wiadomo, błędy się zdarzają, jak każdemu, ale zauważmy, że merytorycznych rad jest niewiele, to w 99 procentach komentarze emocjonalne, agresywne, co świadczy tylko o intelekcie autorów. Podsumuje krótko: Szymon to rewelacyjny sędzia.
A Stempniewski dodaje: - Jestem spokojny, będzie sędziował najważniejsze mecze na świecie.