10 listopada 2018 roku. Wtedy Wisła Płock wygrała po raz ostatni. Później było 7 meczów: 2 remisy i aż 5 porażek. Przełamanie miało przyjść jednak z Jagiellonią. Ale tak się nie stało. Po golu Jakuba Wójcickiego w ostatniej akcji sobotniego starcia skończyło się bowiem kolejną przegraną 0:1.
- Futbol był dziś dla nas brutalny. Straciliśmy bramkę tak naprawdę już po czasie - ubolewał Jose Antonio Vicuna na konferencji prasowej. - To był wyrównany mecz, w którym rywale byli chyba lepsi w pierwszej, a my w drugiej połowie. Spojrzałem na statystyki: to my mieliśmy chyba nieco lepsze posiadanie piłki, a oni trochę więcej strzałów celnych. Lecz taka jest piłka. Kiedy nie idzie, to nie idzie - dodawał trener Wisły Płock.
Hiszpan nie ukrywał, że jego drużynie brakuje też szczęścia na innych polach. - Ostatnio mamy sporo problemów. Dzisiaj już w pierwszej połowie wypadł ważny dla nas zawodnik, Giorgi Merebaszwili, który złapał kontuzję. Po przerwie chcieliśmy zmienić Ricardinho na Grzegorza Kuświka, ale okazało się, że grać nie może już Oskar Zawada - tłumaczył.
Czytaj także: Ireneusz Mamrot docenia ducha walki drużyny. "Szacunek"
Wiele emocji wzbudziły pomeczowej przepychanki między Tarasem Romanczukiem i Dominikiem Furmanem. Ten drugi miał obrazić kapitana Jagiellonii. - Trudno mi odnieść się do tej sytuacji, bo jej nie widziałem. Wiem tylko, że gdy rozdzielałem zawodników, to pan Romanczuk powiedział do mnie: "Take your players and go out", gdy ja do nie go nie mówiłem nic. To jest bardzo dobry piłkarz, ale on za dużo mówi na boisku - skomentował Vicuna.
ZOBACZ WIDEO RB Lipsk w świetnej formie! Kolejne pewne zwycięstwo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]