Borussia chce Wichniarka!

Borussia Mönchengladbach poluje na Artura Wichniarka. Drużyna pięciokrotnego mistrza Niemiec cudem utrzymała się w Bundeslidze i prezes Rolf Konigs podjął decyzję o natychmiastowych wzmocnieniach. Pierwszym poważnym zakupem ma być właśnie pozyskanie wychowanka Lecha. Oficjalna oferta jeszcze nie wpłynęła, ale w Mönchengladbach wszyscy gorączkowo zbierają kasę na Polaka. Cena? 1,7 mln. euro.

Zespół z Mönchengladbach zainteresowany jest również 21-letnim Marcelo Bobadillą z Grasshoppersu Zürich, ale priorytetem na liście zakupów jest Artur Wichniarek. Polaka z Arminią wiąże jeszcze dwuletnia umowa. W kontrakt została wpisana jednak klauzula mówiąca, że w wypadku spadku Arminii do 2. Bundesligi chętny na kupno Wichniarka może go nabyć po wpłaceniu na konto zespołu z Bielefeldu 1,7 mln. euro.

Klub z Nadrenii dysponuje obecnie czterema napastnikami, ale poza Kanadyjczykiem Robem Friendem, wszyscy grają fatalnie. Sprowadzony z Heerenven Friend w tym sezonie zanotował siedem trafień. Pozostała trójka, czyli Roberto Colautti, Moses Lamidi i Oliver Neuville łącznie zdobyła … dwa gole. Na pierwszy rzut oka widać więc, że ofensywa Borussii kuleje.

Według trenera Michaela Frontzecka lekiem na całe zło jest właśnie Wichniarek. Smaczku sprawie dodaje fakt, że Frontzeck poprzednio był… trenerem Arminii! Wygląda więc na to, że niemiecki szkoleniowiec chce wykorzystać dobre kontakty z działaczami z Bielefeldu, aby już tego lata pozyskać dla BMG siedemnastokrotnego reprezentanta Polski.

Sam Wichniarek, przebywający obecnie na wakacjach w Turcji, niezbyt chętnie komentuje nasze doniesienia. - Zapytania są i z Niemiec i z Grecji. A pewnie jeszcze się coś pojawi. Na razie kąpię się w morzu, opalam w słoneczku i cieszę się wakacjami z rodziną. Porozmawiamy o transferze za dwa tygodnie - mówi.

Wychowanek poznańskiego Lecha przyznaje jednak, że klauzula w jego umowie może być pewną przeszkodą w znalezieniu nowego pracodawcy. Niewielu będzie chętnych na zapłacenie prawie dwóch milionów euro za 32-letniego zawodnika. - Młodzieniaszkiem nie jestem a kwota wpisana w klauzulę to nie tak mało. Nic się nie stanie, jeżeli zostanę w moim obecnym klubie. Ja ciśnienia na odejście nie mam - zapewnia gwiazdor Arminii, który w ubiegłym sezonie Bundesligi zdobył aż trzynaście bramek.

Oferty z Grecji, o których wspominał "Król Artur" pochodzą prawdopodobnie z Larissy i Asterasu Tripolis, który rzekomo oferuje ponad milion euro. Byłym reprezentantem Polski ma interesować się także Hannover 96.

Jeden z niemieckich menadżerów przyznaje, że kwota wpisana w kontrakt Polaka może przekreślić szanse Wichniara na zmianę klubu. - Ta kwota to abstrakcja. Wichniarek może pograć jeszcze dwa lata na dobrym poziomie. Później jego forma zacznie pikować w dół. Klub, który zapłaci za niego prawie dwa miliony podejmie duże ryzyko. Ale Borussia jest zdesperowana. Więc nie dziwię się, że chcą Artura. Dla nich to może być strzał w dziesiątkę.

Komentarze (0)