Legia Warszawa - Cracovia: słaby mecz i zasłużona porażka mistrzów Polski. Dwa gole Hernandeza

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze Cracovii
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze Cracovii

Tak grająca Legia, jak w niedzielę, nie ma prawa obronić mistrzostwa Polski. Miało być zmniejszenie dystansu do Lechii Gdańsk, jest bolesna i przede wszystkim zasłużona porażka 0:2 z Cracovią. Piłkarz meczu: Javi Hernandez, strzelec dwóch goli.

W tym artykule dowiesz się o:

Żółte i czerwone kartki, interwencje VAR, masowe konfrontacje, niewykorzystany rzut karny - wysoką temperaturę miało niedzielne danie główne w ekstraklasie. Brakowało tylko, przede wszystkim w przypadku zespołu gospodarzy, piłkarskiej jakości.

Z potyczki Legii Warszawa z Cracovią mało zorientowany widz mógłby wyciągnąć wniosek, że to zespół z Krakowa, a nie Warszawy, bije się o mistrzostwo Polski. Ugryzł dwa razy, kontrolował boiskowe wydarzenia na bardzo trudnym terenie i zasłużenie dopisał trzy punkty do ligowej tabeli.

"Spokojnie, jeszcze się rozkręci" - mówił o filmie z facetem w łódce bohater jednej z polskich komedii. I z taką nadzieją do kolejnych meczów warszawskiej Legii podchodzić zapewne będą stołeczni kibice. Starcie z Wisłą Płock na inaugurację ligi było - choć zwycięską - jednak męczarnią. Tydzień później, w meczu u siebie, na tle ambitnej Cracovii aktualni mistrzowie Polski też wyglądali blado jak po wizycie w młynie. Efekt był taki, że świetnie poukładany przez Michała Probierza zespół na przerwę schodził z przewagą dwóch goli. Dwie bliźniacze sytuacje: rajd lewą stroną boiska, dogranie w pole karne, strzelecki zmysł Javiego Hernandeza i Legia przez 15 minut przerwy musiała lizać dwie otwarte rany.

Zagłębie Lubin - Miedź Legnica: derby dla Miedziowych! Mocny początek zdecydował o wygranej

Już w pierwszym kwadransie goście wykreowali co najmniej trzy niezwykle ciekawe sytuacje, w tym jedną stuprocentową (Mateusz Wdowiak w sytuacji sam na sam z bramkarzem Legii kopnął w Radosława Majeckiego). I choć miejscowi odpowiedzieli szarżą Sebastiana Szymańskiego, ich występ w pierwszej połowie zasłużył maksymalnie na ocenę 2-.

W drugiej części nie było wiele lepiej. Bo kto myślał, że Legia rzuci się do szalonych ataków, musiał się mocno zdziwić. Miejscowi byli pozbawieni kreatywności, Cracovia nie pozwalała im na wiele. Najciekawszą sytuacją drugiej części gry było zamieszanie z 61. minuty. Sam na sam z Majeckim znów znalazł się Wdowiak, minął bramkarza, po czym runął na boisko. Pierwotnie sędzia nie wskazał na jedenastkę, chwilę później zdecydował się użyć systemu VAR. Po masowej konfrontacji wlepił pięć żółtych kartek i podyktował rzut karny. I żeby tej dramaturgii było mało, Airam Cabrera tę okazję zmarnował. Trafił w słupek.

Nerwowość unosiła się tuż nad murawą, czego efektem była między innymi zasłużona czerwona kartka dla Williama Remy'ego. Od tego momentu Legia zdołała kilka razy zamieszać w polu karnym rywali, ale żadnej okazji nie zamieniła na gola. Nawet mimo faktu że sędzia Piotr Lasyk przez liczne przerwy w grze zdecydował się doliczyć 13 minut. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 0:2.

Skandal w meczu Lotto Ekstraklasy. Dominik Furman zaatakował Tarasa Romanczuka na tle rasistowskim?

Ciekawie było nie tylko na boisku, ale również na trybunach. Mecz rozpoczął się z ośmiominutowym opóźnieniem, bo "Żyleta" zorganizowała sobie na trybunie "sylwestrową imprezę" w środku lutego. W powietrze wystrzelone zostały kilogramy fajerwerków. Odpalono także dziesiątki rac. Trybuna najbardziej zagorzałych fanów warszawskiej Legii "pozdrowiła" również Bogusława Leśnodorskiego, byłego prezesa klubu. "Leśnodorski, dopuściłeś do tego, by (L)udzie uznali cię za niegodnego podania ręki" - brzmiał transparent, odnoszący się zapewne do zaangażowania byłego prezesa w zimową akcję ratowania Wisły Kraków.

Tym samym dopełnił się niedzielnego wieczora obraz polskiej ligi. Kwintesencja naszej przaśnej ligi: w sobotę wyróżniający się w Ekstraklasie piłkarz miał określić rywala mianem "banderowiec", w niedzielę kibole urządzili "strzelaninę" na pełnym stadionie, a na dokładkę pokazali, co myślą o człowieku, który jako prezes wprowadził Legię po długich latach posuchy do Ligi Mistrzów.

Następny mecz Legia rozegra na wyjeździe w Poznaniu 23 lutego. Cracovia dzień później podejmie u siebie Jagiellonię.

Legia Warszawa - Cracovia 0:2 (0:2)
0:1 - Javi Hernandez 38'
0:2 - Javi Hernandez 42'

Składy:

Legia: Radosław Majecki - Marko Vesović, Artur Jędrzejczyk, William Remy, Adam Hlousek - Carlos Dias, Andre Martins - Salvador Agra (46' Carlos Lopez), Sebastian Szymański, Dominik Nagy (78' Iuri Medeiros) - Sandro Kulenović (65' Jarosław Niezgoda).

Cracovia: Michal Pesković - Cornel Rapa, Michał Helik, Oleksii Dytiatjew, Michal Siplak - Sergiu Hanca, Damian Dąbrowski (97' Bojan Cecarić), Janusz Gol - Javi Hernandez, Airam Cabrera (94' Filip Piszczek), Mateusz Wdowiak (89' Milan Dimun).

Żółte kartki: Majecki, Hlousek, Remy, Vesović - Cabrera, Helik, Piszczek, Hanca, Pesković.

Czerwona kartka: Remy (Legia) w 74. minucie /za faul/.

Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).

ZOBACZ WIDEO Show Krzysztofa Piątka! Kapitalne gole Polaka i zwycięstwo Milanu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (39)
avatar
kornisztorunia
18.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Co takiego Probi zrobił Pinto przed meczem że ta Panienka nie podała ręki po meczu??? Dla mnie już nikt z trenerów w Ekstraklasie nie powinien podać Ręki temu Panu Pinto. Może to nauczyłoby go Czytaj całość
avatar
Robert Kolakowski
17.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Probierz! :) 
avatar
kolo111
17.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
leGła WCKS hahahhahahha RKSssssssssssssssssssssss 
avatar
Klemek
17.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Macie swego Sam Pinta, szczęście sie skonczylo i koniec. Tejv druzynie brak stylu i nie wiele sie rozni od Legii Jozaka. O mistrzostwie zapomnijcie. 
avatar
gizmo1967
17.02.2019
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Beznadziejny komentarz meczu. Wszyscy widzieli,że Cracovia wygrała zasłużenie. Duża zasługa najlepszego uważam trenera polskiego pana Próbie. Dobrze rozpracował zespół Legii. Nie zmienia to Czytaj całość