O odejściu Rogera z Legii mówi się właściwie co pół roku. Po słabszym sezonie naturalnie wzbudza on mniej zainteresowania w zagranicznych klubach. 27-letni pomocnik ma z warszawskim klubem umowę ważną do końca bieżącego roku, co oznacza, że jest to ostatnia szansa, aby zarobić na nim jakieś pieniądze. Roger na razie nie myśli o zmianie pracodawcy, tylko skupia się na meczach reprezentacji Polski. - Naprawdę teraz o tym nie myślę. Po zgrupowaniu lecę na urlop do Brazylii na 15 dni. Tam, w gronie najbliższych, zastanowię się co dalej. Porozmawiam też z moim menedżerem. I najpóźniej do końca czerwca chciałbym mieć wyjaśnioną sytuację. Bo na razie nic nie jest przesądzone - mówi w rozmowie z Super Experessem, pomocnik Legii.
Roger prowadził z działaczami rozmowy na temat przedłużenia kontraktu. Dwie tury negocjacji nie przyniosły efektów. Prasa informowała nawet, że odrzucił on intratną ofertę, na mocy której miałby zarabiać 400 tysięcy euro rocznie. - To kłamstwo! W ogóle nie było mowy o takich pieniądzach! - dementuje zawodnik. - To jednak oczywiście nie znaczy, że w nowym sezonie nie będę grał w Legii. Co pół roku wszyscy sprzedają mnie za granicę, a ja ciągle jestem.
Sytuacja legionisty jest więc niejasna. Wiadomo, że warszawiacy jeśli chcą wzmocnić swój skład przed Ligą Europejską, muszą najpierw kogoś sprzedać. W związku z tym, że Roger ma jeszcze tylko przez pół roku ważny kontrakt, kwota jaką uda się za niego wynegocjować w razie oferty z zagranicy, będzie na pewno niższa, niż wartość rynkowa Rogera. - Mogę zostać w Legii, ale mogę też nowy sezon zacząć w zupełnie innym klubie - zakończył zawodnik warszawskiego klubu.