Sezon niewykorzystanych szans

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W rundzie jesiennej Lech Poznań był na ustach całej piłkarskiej Polski, a nawet w niektórych miejscach Świata. Dzięki fantastycznej postawie w Pucharze UEFA oraz dobrej grze w ekstraklasie, Kolejorz był najlepiej prezentującym się polskim zespołem. Efektowna i efektywna gra podobała się prawie wszystkim w Polsce, będąc dla niektórych klubów, a nawet ich kibiców, wzorem i powodem do zazdrości. Przez prawie całą wiosnę oglądaliśmy jednak zupełnie innego Lecha, często gubiącego punkty, grającego nierówno, trwoniącego swoje szanse na zdobycie mistrzostwa Polski, a nawet wicemistrzostwa.

W tym artykule dowiesz się o:

Miniony sezon miał być dla Lecha wyjątkowy. Zespół zyskał na jakości, dzięki wartościowym transferom, jakich zarząd dokonał latem zeszłego roku. Manuel Arboleda, Sławomir Peszko, Semir Stilić i Robert Lewandowski to piłkarze, których w swojej kadrze chciałby każdy trener w lidze polskiej i niejeden za granicą. Nowi zawodnicy bardzo szybko wkomponowali się w zespół i od początku rundy jesiennej stanowili o sile Kolejorza, co przełożyło się na dobre wyniki - szczególności w Pucharze UEFA, gdzie Lech stoczył fenomenalne boje z Chazarem Lenkoran, Grasshoppers Zurych oraz z Austrią Wiedeń.

O poznańskiej drużynie mówiło się w całej Polsce, a także w wielu zakątkach świata. Kolejorz awansował do fazy grupowej Pucharu UEFA, gdzie rywalizował jak równy z równym z silnymi europejskimi drużynami. Nieco gorzej szło mu w lidze, ale w ostatecznym rozrachunku, po zabójczym finiszu zakończyli 2008 rok na pozycji lidera ekstraklasy. Powiodło im się również w europejskich pucharach, gdzie awansowali do 1/16 finału.

Komplikacje zaczęły się po nowym roku. Początkowo Lech jeszcze zwyciężał, ale potem przyszła czarna passa. Wiosną lechici odnotowali aż osiem remisów, z czego aż pięć przed własną publicznością. To właśnie straty punktów w Poznaniu odebrały im mistrzostwo, a ostatecznie nawet wicemistrzostwo Polski. - Mistrzostwo zdobywa się z zespołami, które walczą o utrzymanie, a my tego nie zrobiliśmy, tracąc z nimi punkty na własnym stadionie - zauważa Tomasz Bandrowski, pomocnik Kolejorza.

Po serii remisów atmosfera w drużynie nieco się pogorszyła. Swoje niezadowolenie z poczynań zawodników wyrazili również kibice. Nadzieje na lepszą grę i znów udany finisz przywrócił awans do finału Remes Pucharu Polski. Tezę tą potwierdziła wygrana w lepszym stylu ze Śląskiem Wrocław. Jak się okazuje był to wyjątek, bowiem potem poznaniacy znów rozczarowywali. Dwa remisy w ostatnich kolejkach ostatecznie pogrzebały nadzieję na końcowy sukces. Na pocieszenie podopiecznym Franciszka Smudy zostało wywalczenie Pucharu Polski, co pozwoli im w przyszłym sezonie z lepszego miejsca startować w rozgrywkach Ligi Europejskiej.

Lech przegrał więc coś, co miał na wyciągnięcie ręki. Dlaczego nie zdobył tytułu Mistrza Polski? Przyczyn jest kilka. Najważniejsza to oczywiście brak zwycięstw przed własną publiczność. Wynikało to jednak z tego, że lechici nie potrafili rozegrać dwóch połów na równym, wysokim poziomie, co skutkowało stratą punktów. Co przyszło Lechowi ze zwycięstwa 4:1 nad Wisłą Kraków, skoro nie potrafił wygrać u siebie z Arką Gdynia, ŁKS Łódź, Ruchem Chorzów czy Cracovią? W tym momencie trzeba by się zastanowić dlaczego Kolejorz nie potrafił przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść w tych spotkaniach. Franciszek Smuda przez cały czas podkreślał, że dysponował zbyt wąską kadrą, którą dodatkowo prześladowały kontuzje. Można rozważać czy rzeczywiście "Franz" nie mógł sięgnąć po piłkarzy nieco głębiej, ale o tym się nie przekonamy, bo umiejętności piłkarskie może zweryfikować dopiero boisko.

Wiosną Lech był cieniem samego siebie. Nie grał już z takim polotem jak jesienią. Z czego to wynikało? W pewnych momentach wydawało się, że lechici nie mają sił, aby biegać przez cały mecz, ale strzelane gole w doliczonym czasie gry odrzucają tą tezę. Zabrakło nieco agresywności i waleczności. Lechici za bardzo zaufali swoim umiejętnościom. Jesienią rywale mieli problemy, aby ich powstrzymać, ale z czasem gra poznaniaków stała się zbyt czytelna i przewidywalna, a Franciszek Smuda nie potrafił tego zmienić. Lechici często grali za nerwowo. Gdy wynik był dla nich niekorzystny, podpalali się i grali dość chaotycznie.

Puchar Polski, 1/16 finału Pucharu UEFA oraz trzecie miejsce w lidze - taki dorobek może cieszyć czy nie? - Człowiek zawsze myśli o tym co można złapać za nogi, ale wszystkiego zdobyć się nie da. Ten zespół mimo wszystko osiągnął dużo. Jesteśmy 70. zespołem na świecie, zdobyliśmy Puchar Polski, zajmujemy miejsce na podium. Rozegraliśmy wiele świetnych meczów. Pozostaje niesmak, bo jak wygralibyśmy część zremisowanych spotkań, to bylibyśmy Mistrzem Polski - mówił po ostatnim meczu były już trener Lecha. Podobnego zdania jest również zarząd klubu. - Nie jestem rozczarowany sezonem, bo generalnie należy uznać go za udany. Szkoda tylko niewykorzystanej olbrzymiej szansy na zdobycie mistrzostwa Polski. Tak jak niektórzy mówili, to nie Wisła je wygrała, tylko my przegraliśmy. Zdobyliśmy na szczęście Puchar Polski - opowiada Andrzej Kadziński, prezes klubu.

Najbardziej rozczarowani są oczywiście kibice Kolejorza, którzy liczy, że właśnie w tym sezonie ich ulubieńcy sięgną po upragnione mistrzostwo. Oczekiwania były olbrzymie, ale w końcówce sezonu na wszystkich związanych z Lechem spadła lawina zimnej wody. - Ten kto nadmuchał balon, może być nieszczęśliwy - dodaje Smuda.

Dla "Franza" był to ostatni sezon w roli szkoleniowca poznańskiej drużyny. Zarząd postanowił nie przedłużać z nim umowy. Trzy lata spędzone w stolicy Wielkopolski, Smuda ocenia pozytywnie. - Czułem się w Poznaniu wspaniale. Straciłem tutaj sporo nerwów, bo chciałem z Lechem odnieść jak najlepsze wyniki - opowiada. Smuda był trudną osobą do współpracy, ale dał drużynie dużo dobrego. - Na pewno trener nas sporo nauczył. Zagraliśmy super sezon i wiele wyciągnęliśmy z jego warsztatu - mówi Rafał Murawski.

Jaka przyszłość maluje się przed Lechem? Jeżeli zarząd, zgodnie z obietnicą, nie sprzeda podstawowych zawodników, a do tego wzmocni skład kilkoma solidnymi graczami, to w przyszłym sezonie poznaniacy znów będą jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa. Smuda zaraził zespół niesamowitym charakterem. Jeśli zawodnicy nadal będą stosowali jego filozofię, czyli będą grali bez kompleksów, z pewnością siebie, do końca niezależnie od wyników, a do tego Jacek Zieliński odpowiednio ustawi drużynę, to Lech może odnieść spore sukcesy nie tylko na krajowym podwórku, ale również europejskim.

Źródło artykułu: