Dekada Jasmina Buricia w Lechu Poznań - tacy piłkarze to we współczesnym futbolu rzadkość

WP SportoweFakty / APR / Na zdjęciu: Jasmin Burić
WP SportoweFakty / APR / Na zdjęciu: Jasmin Burić

Przychodził do Lecha jako Bośniak, teraz jest już Polakiem. Minęła właśnie dekada, odkąd Jasmin Burić trafił na Bułgarską - dekada pełna wzlotów i upadków, ale dziś 32-latek znów jest na fali wznoszącej.

[tag=2785]

Jasmin Burić[/tag] jest przypadkiem rzadko spotykanym we współczesnym futbolu. Przez całą dotychczasową karierę reprezentował barwy zaledwie dwóch klubów - NK Celik Zenica, w którym się wychował, i Kolejorza, do którego trafił w przerwie zimowej sezonu 2008/2009.

Najlepszy z trójki

Po dziesięciu latach niewielu już o tym pamięta, ale dekadę temu Burić trafiał do Lecha z dwoma innymi zawodnikami z Bałkanów - Gordanem Golikiem i Harisem Handziciem. Tamci jednak wielkich karier przy Bułgarskiej nie zrobili. Ten pierwszy zagrał w kilku spotkaniach, po czym w 2011 roku wrócił do ojczyzny i występuje tam do dziś.

Handzić zaś - po zaledwie rocznym pobycie w Kolejorzu - stał się prawdziwym obieżyświatem. Później występował w Bośni i Hercegowinie, Liechtensteinie, Rosji, Chorwacji i na Węgrzech.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 104. Dlaczego Królewski i Błaszczykowski pomogli Wiśle Kraków? "Więcej religii niż racjonalności"

Burić był jedynym z bałkańskiej trójki, który wprawdzie nie od razu, ale "odpalił" w i mimo wielu przeciwności, broni swojej pozycji już dziesięć lat, choć nie miał łatwo. Na przestrzeni tego okresu rywalizował o miejsce w składzie m. in. z bardzo szanowanymi w Poznaniu Krzysztofem Kotorowskim i Ivanem Turiną, czy Matusem Putnockym, którego przed sezonem 2016/2017 ściągano do stolicy Wielkopolski, by został nowym numerem jeden. Dziś jednak Słowak jest tylko rezerwowym, a w drużynie Adama Nawałki między słupkami staje Burić.

Nowy obywatel

28 marca 2017 roku w Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu Burić odebrał akt nadania polskiego obywatelstwa, o które starał się już w 2014 roku.

- Całą moją przyszłość wiążę z Polską i mam dużo planów. Niedawno skończyłem studia i teraz chciałbym zacząć kurs trenerski. Zostało mi jeszcze trochę grania i w tym czasie zamierzam zdobyć uprawnienia. Dzięki temu po zakończeniu kariery byłbym gotowy do podjęcia pracy szkoleniowej - mówił wtedy doświadczony bramkarz.

Burić spełnił osobisty cel, zyskał też Lech, a wszystko przez przepisy. W polskiej lidze w jednej drużynie na boisku mogło przebywać tylko dwóch obcokrajowców spoza Unii Europejskiej. W tamtym okresie w klubie mocną pozycję mieli Abdul Aziz Tetteh (później sprzedany do Dinama Moskwa) i Wołodymyr Kostewycz (gra w Kolejorzu do dziś). Dla Buricia brakowało więc miejsca i m. in. dlatego w bramce stał Putnocky. Obywatelstwo dla Bośniaka sprawiło, że w batalii o wyjściową jedenastkę poznańskiej drużyny mógł się skupić już tylko na kwestiach sportowych.

W Lechu już do końca?

Różnie układały się losy Buricia w Lechu. W rundzie wiosennej sezonu 2016/2017 występował niemal wyłącznie w Pucharze Polski i miał pełne prawo myśleć o zmianie klubu. Był wtedy 30-latkiem, którego aktualna pozycja w zespole z pewnością nie satysfakcjonowała. Mimo to jest w Poznaniu do dziś.

- Nie mam zamiaru wywierać jakichkolwiek nacisków przez media - komentował swoją sytuację. - To nie mój styl. Będę walczył o miejsce tak długo, jak będę w klubie. Na pewno nie jest tak, że będę chciał zmienić klub tylko dlatego, że w danym momencie akurat gram rzadziej. Tak łatwo się nie poddaję. Poczekam na swoją szansę, zresztą cierpliwość jest moją mocną stroną.

Ta cierpliwość się opłaciła. Burić przeczekał najtrudniejszy okres i w obecnym sezonie grywa już regularnie. Mało tego, odkąd Adam Nawałka został trenerem Lecha, właśnie 32-latek jest jego pierwszym bramkarzem. Wypadł ze składu tylko wtedy, gdy w jesiennym meczu z Zagłębiem Sosnowiec (6:0) doznał urazu podczas ofiarnej interwencji w sytuacji sam na sam z rywalem.

Kontuzja wyeliminowała go z udziału w starciu z Wisłą Kraków (1:0; wtedy wystąpił Putnocky), lecz już od pierwszej wiosennej potyczki z KGHM Zagłębiem Lubin (1:2) trener Nawałka znów postawił na Buricia, a ten - choć zebrał nieco krytyki za występ przeciwko Piastowi Gliwice (0:4) - to wcześniej obronił rzut karny wykonywany przez Filipa Starzyńskiego z ekipy Miedziowych, zaś w klasyku z Legią Warszawa (2:0) spisał się już bez zarzutu.

Dziś pozycja Buricia w bramce Lecha wydaje się niepodważalna (Putnocky został ostatnio wysłany na sparing rezerw; w hicie z mistrzem Polski na ławce zasiadł Karol Szymański) i jeśli latem poznański klub zdecyduje się zatrzymać tylko jednego z dwóch głównych bramkarzy (obu wygasają w czerwcu kontrakty), to przynajmniej na chwilę obecną wybór wydaje się oczywisty.

Źródło artykułu: