Kuriozalna sytuacja w Bundeslidze. Piłkarz nie wyleciał po drugiej żółtej kartce
Kibice oglądający mecz Bundesligi między 1.FC Nuernberg a RB Lipsk przecierali oczy ze zdziwienia, gdy Ibrahima Konate, po drugiej żółtej kartce, nie musiał opuścić boiska. Wątpliwości rozwiał dopiero spiker.
W 58. minucie sędzia ponownie wyciągnął "żółty" kartonik w kierunku Konate. Gdy 34,5 tys. kibiców na stadionie w Norymberdze oczekiwało wyrzucenia francuskiego obrońcy z boiska, ten... pozostał na murawie, dogrywając mecz do ostatniego gwizdka.
ZOBACZ: Roman Burki wściekły na kolegów. "Chciałem urwać mu głowę"
Dlaczego arbiter, ku zdziwieniu fanów, nie wyprosił Konaty z placu gry? Okazało się, że powód był prozaiczny.
Wątpliwości rozwiał spiker zawodów, który wytłumaczył, że po analizie VAR pierwsza żółta kartka dla Konaty została anulowana.
ZOBACZ: Borussia Moenchengladbach - Bayern Monachium. Wielka rywalizacja po 40 latach
- Taką kartkę faktycznie można wycofać, jednak trzeba to zrobić niezwłocznie po danej sytuacji. W tym wypadku arbiter tak uczynił, co potwierdził mi jeden z jego asystentów - wytłumaczył "Bildowi" Thorsten Kinhoefer, były niemiecki sędzia piłkarski.
Dla 1.FC Nuernberg był to 18. mecz z rzędu bez zwycięstwa.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powinniśmy wyrzucać oszustów ze sportu