Kuriozalna sytuacja w Bundeslidze. Piłkarz nie wyleciał po drugiej żółtej kartce

Getty Images / Matthias Kern/Bongarts / Na zdjęciu: Ibrahima Konate (z lewej)
Getty Images / Matthias Kern/Bongarts / Na zdjęciu: Ibrahima Konate (z lewej)

Kibice oglądający mecz Bundesligi między 1.FC Nuernberg a RB Lipsk przecierali oczy ze zdziwienia, gdy Ibrahima Konate, po drugiej żółtej kartce, nie musiał opuścić boiska. Wątpliwości rozwiał dopiero spiker.

Pierwszą żółtą kartkę Ibrahima Konate ujrzał w 10. minucie, po faulu we własnej "szesnastce" na Timie Leiboldzie. Arbiter podyktował wówczas rzut karny dla miejscowych, jednak Hanno Behrens zamiast skierować piłkę do siatki uderzył w poprzeczkę.

W 58. minucie sędzia ponownie wyciągnął "żółty" kartonik w kierunku Konate. Gdy 34,5 tys. kibiców na stadionie w Norymberdze oczekiwało wyrzucenia francuskiego obrońcy z boiska, ten... pozostał na murawie, dogrywając mecz do ostatniego gwizdka.

ZOBACZ: Roman Burki wściekły na kolegów. "Chciałem urwać mu głowę"

Dlaczego arbiter, ku zdziwieniu fanów, nie wyprosił Konaty z placu gry? Okazało się, że powód był prozaiczny.

Wątpliwości rozwiał spiker zawodów, który wytłumaczył, że po analizie VAR pierwsza żółta kartka dla Konaty została anulowana.

ZOBACZ: Borussia Moenchengladbach - Bayern Monachium. Wielka rywalizacja po 40 latach

- Taką kartkę faktycznie można wycofać, jednak trzeba to zrobić niezwłocznie po danej sytuacji. W tym wypadku arbiter tak uczynił, co potwierdził mi jeden z jego asystentów - wytłumaczył "Bildowi" Thorsten Kinhoefer, były niemiecki sędzia piłkarski.

Dla 1.FC Nuernberg był to 18. mecz z rzędu bez zwycięstwa.

ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powinniśmy wyrzucać oszustów ze sportu

Źródło artykułu: