Od 1. minuty - i to nietypowo, bo w drugiej linii - wystąpił Vernon De Marco, zaś na boku obrony miejsce Wołodymyra Kostewycza zajął Piotr Tomasik.
Argentyńczyk podkreślił, że postawa w tyłach była kluczowa. - Bardzo pracowaliśmy w defensywie. Co do gry z przodu, to byliśmy efektywniejsi niż przeciwnik. Możemy sobie pogratulować, bo czasem gra się solidnie, a korzystnego wyniku nie ma. My swoją pracę wykonaliśmy dobrze.
De Marco grywał dotąd głównie na boku lub środku obrony. W starciu z Arką wystąpił natomiast w linii pomocy. - Było trochę ciężko, bo nie jestem przyzwyczajony do tej pozycji. Poradziliśmy sobie jednak razem wraz z Maciejem Gajosem - dodał.
Po raz pierwszy tej wiosny szansę występu otrzymał Piotr Tomasik i z wykonanego zadania może być zadowolony. - Styl nie był najlepszy. Arka mocno nam się przeciwstawiła i szło nam dość trudno, jednak to my mamy trzy punkty, a o okolicznościach za tydzień nikt już nie będzie pamiętał. Teraz skupiamy się na następnym meczu z Miedzią Legnica, a zapewne będzie on tak samo ciężki - stwierdził 31-latek.
Wygrana z ekipą z Gdyni była niepewna do samego końca. - Przy 1:0 wszystko się mogło zdarzyć. Wystarczyłby jeden stały fragment, jakaś bramka z przypadku i byłoby niezbyt fajnie. Nie ma co jednak tego roztrząsać - zaznaczył.
Występ Tomasika od 1. minuty był zaskakujący, bo po spotkaniu z Legią Warszawa (2:0) nie spodziewano się raczej zmian w defensywie Kolejorza. - Ja zaskoczony nie byłem. Czekałem cierpliwie, mimo że poprzedni trenerzy na mnie nie stawiali. Przychodząc tutaj wiedziałem, że mogę Lechowi dużo dać. Potrzebuję jedynie rytmu meczowego - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Lazio rządzi w Rzymie! Deklasacja w derbach [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]