Dwie wygrane z rzędu po wiosennym falstarcie dały piłkarzom Lecha nadzieję na szybkie dołączenie do czołówki tabeli. W niedzielny wieczór wybrańcy Adama Nawałki musieli po raz trzeci w 2019 roku przełknąć gorzką pigułkę.
Walcząca o utrzymanie Miedź rozegrała prawdopodobnie najlepszą swoją 1. połowę w Lotto Ekstraklasie. Goście niewiele potrafili zdziałać z rywalem, który grał kombinacyjnie i... miał w swoich szeregach Petteri Forsella.
Finowi wieli wytyka zbyt dużą wagę, ale uderzenia zawodnikowi może zazdrościć wielu. W 4. minucie Forsell uderzył z rzutu wolnego. Piłka podskoczyła przed Jasminem Buriciem. Bramkarz zdołał odbić przed siebie futbolówkę. Dopadł do niej Bozo Musa, którego dość anemiczny strzał Bośniak przepuścił.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Krzysztof Piątek strzelił kolejnego gola. Dał zwycięstwo Milanowi! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Przegrywając Lech nie potrafił odpowiedzieć beniaminkowi. To Miedź szukała kolejnych bramek. Defensywa Kolejorza nie dopuszczała jednak gospodarzy do groźnych sytuacji. Do czasu. W 36. minucie ponownie pokazał się Forsell. Fin uderzył z ok. 30 metrów. Burić nie miał szans na skuteczną interwencję. Goście poważniej gospodarzom zagrozili dopiero w 43. minucie, kiedy z dystansu pół metra obok słupka uderzył Vernon De Marco.
Czytaj także: Fortuna I liga: bezlitosny lider. Raków Częstochowa wysoko pokonał GKS Katowice
Pewne było, że obraz gry po przerwie ulegnie zmianie. Lech musiał zaatakować, Miedź cofnęła się. W 55. minucie gospodarze stracili swojego kapitana Grzegorza Bartczaka, który z powodu kontuzji musiał zejść z boiska. Chwilę później zespół z Poznania zdobył kontaktowego gola. Pedro Tiba w polu karnym nie dał sobie odebrać piłki przez trzech obrońców i zagrał wzdłuż bramki. Do futbolówki nogę dostawił Maciej Gajos. Sędziowie przez trzy minuty analizowali czy autor trafienia nie był na spalonym, ostatecznie uznając trafienie.
Lech szukał wyrównującego gola, ale nie potrafił stworzyć zagrożenia pod bramką Łukasza Sapeli. Miedź w ofensywie uaktywniła się dopiero kwadrans przed końcem. Kolejnego trafienia szukał Forsell. Jednak strzały Fina były blokowane. Miedź w końcu podwyższyła prowadzenie. W 82. minucie ręką we własnym polu karnym zagrał Nikola Vujadinović. Tomasz Kwiatkowski po weryfikacji VAR wskazał na rzut karny, który pewnie wykorzystał Omar Santana.
Lech w 95. minucie ponownie złapał kontakt bramkowy. Źle w bramce zachował się Sapela, który najpierw źle piąstkował piłkę, a po chwili przepuścił lecący w jego kierunku strzał Joao Amarala. W nerwowej końcówce Miedzi udało się dowieźć wygraną do końcowego gwizdka sędziego.
Czytaj także: II liga: mistrzowie sparingów znowu przegrali. Ruch nad przepaścią po porażce z Olimpią
Miedź Legnica - Lech Poznań 3:2 (2:0)
1:0 - Musa 4'
2:0 - Forsell 36'
2:1 - Gajos 56'
3:1 - Santana (k.) 83'
3:2 - Amaral 90+5'
Składy:
Miedź Legnica: Łukasz Sapela - Aleksandar Miljković, Bozo Musa, Grzegorz Bartczak (55' Tomislav Bozić) - Paweł Zieliński, Rafał Augustyniak, Juan Camara, Omar Santana (90+2' Adrian Purzycki), Mateusz Szczepaniak (87' Fabian Piasecki), Borja Fernandez - Petteri Forsell.
Lech Poznań: Jasmin Burić - Robert Gumny, Thomas Rogne, Nikola Vujadinović, Piotr Tomasik - Kamil Jóźwiak (41' Joao Amaral), Vernon De Marco (71' Darko Jevtić), Maciej Gajos, Maciej Makuszewski - Pedro Tiba - Christian Gytkjaer (90+2' Timur Żamaletdinow).
Żółta kartka: Augustyniak (Miedź).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 5 462.