Po przegranej z Lechem Poznań (0:2) Dariusz Mioduski wezwał do swojego gabinetu Ricardo Sa Pinto. Prezes Legii Warszawa był nie tylko podirytowany stylem gry zespołu, ale także zachowaniem portugalskiego szkoleniowca.
- To była bardzo poważna rozmowa. Nikt nie spodziewał się takiego tonu Mioduskiego - informował portal warszawa.wyborcza.pl.
- Jest żywiołowy i emocjonalny, ma pewien niepodrabialny styl, ale musi z większym wyczuciem podchodzić do tego, na ile może sobie pozwolić w polskich realiach - tłumaczy w rozmowie ze "Sportem" Dariusz Mioduski.
- Trener Sa Pinto po raz pierwszy pracuje w Polsce, wielu kwestii musi się nauczyć i zrozumieć. Gdyby był Polakiem i znał nasze kanony zachowania, mógłbym mieć do niego znacznie większe pretensje. Musi dostosować zwyczaje i maniery do lokalnego środowiska - dodaje.
Głośnym echem odbiło się zachowanie Sa Pinto po meczu z Cracovią. Wtedy to Portugalczyk nie podał ręki Michałowi Probierzowi. - Ja odbieram tę sytuację w ten sposób, że prawdopodobnie Sa Pinto nie odrobił pracy domowej w tym aspekcie, że nie zrobił wystarczającego wywiadu na temat szkoleniowca rywali. To był błąd naszego trenera, do Probierza nie mogę mieć pretensji. Cenię go zresztą jako szkoleniowca - podkreśla Mioduski.
Zobacz także: Bundesliga. We wtorek Dawid Kownacki przejdzie szczegółowe badania. Trener Fortuny: W sobotę zagramy bez niego
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Konflikt Sa Pinto - Mączyński budzi zażenowanie. "Duzi panowie stali się małymi chłopcami"