Tylko 3 z 9 punktów w tym roku kalendarzowym zdobyła Legia Warszawa. Po pokonaniu Wisły Płock 1:0, mistrzowie Polski przegrali dwa mecze po 0:2 z Cracovią i Lechem Poznań.
Trener Ricardo Sa Pinto porażki tłumaczył złym stanem murawy i rzekomymi błędami sędziowskimi. - Lech nie był zespołem lepszym i nie zrobił wystarczająco dużo, żeby wygrać. Nie stworzył sobie za dużo sytuacji, a drugą bramkę zdobył z rzutu karnego - wyjaśniał po ostatnim spotkaniu.
Do tego głośnym echem odbiły się konferencje prasowe, na których Sa Pinto ignorował pytania jednej z dziennikarek. 46-latek nie podał także ręki po meczu szkoleniowcowi Cracovii - Michałowi Probierzowi. Jego postawę krytykował już m.in. były reprezentacyjny bramkarz, Jerzy Dudek.
ZOBACZ WIDEO: Trener Legii nie potrafi się zachować. "Sa Pinto to trochę Jose Mourinho dla ubogich"
Częściej niż o słabej postawie Legii mówi się o zachowaniu Sa Pinto, który we wtorek miał zostać wezwany do gabinetu Dariusza Mioduskiego. Prezes mistrzów Polski ma być "zirytowany" postawą Portugalczyka. - To była bardzo poważna rozmowa. Nikt nie spodziewał się takiego tonu Mioduskiego - informuje portal warszawa.wyborcza.pl.
Czytaj też: Dariusz Tuzimek: Legia Sa Pinto to jest na teraz nic-drużyna
Przez słaby początek roku Legia traci do lidera Lechii Gdańsk już 7 punktów. Na dodatek do mistrza Polski zbliżyły się inne ekipy - Jagiellonia Białystok i Piast Gliwice. W ramach 24. kolejki Legia już w piątek zmierzy się na własnym boisku z Miedzią Legnica.