- Ponowne przyjście Zinedine'a Zidane'a sprawiło, że wrócił na pierwszy plan - tak Antonio Romero z dziennika "AS" pisał o Marco Asensio. Hiszpan okazał się jednym z najlepszych piłkarzy podczas meczu z Celtą Vigo (2:0). Spośród wszystkich graczy Realu miał najwięcej udanych dryblingów. I właśnie on wyprowadził atak, po którym padła pierwsza bramka.
Za kadencji Santiago Solariego to brzmiało jak mission impossible. Od przyjścia Argentyńczyka na Estadio Santiago Bernabeu, Marco Asensio zdarzyło się tylko raz asystować w lidze. Nieco lepiej radził sobie w Lidze Mistrzów, ale jego gole w dwumeczu z Ajaksem Amsterdam nie uchroniły drużyny od klęski.
"Na pewno będą zmiany w drużynie"
- Zidane zawsze ślepo wierzył w Asensio i pokazał to, dając mu miejsce w pierwszym składzie podczas drugiego debiutu - dodał hiszpański felietonista. To zdanie nie dotyczy tylko 23-latka, który wcześniej w tym sezonie zasłynął słowami, że "to nie on musi ciągnąć wózek, od tego są bardziej doświadczeni gracze".
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Kontrowersyjny awans Man City. Swansea blisko sensacji [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W efektownym stylu do wyjściowego składu wrócili również Isco, Gareth Bale, Marcelo i - co mniej lub bardziej zaskakujące - Keylor Navas. Kostarykański bramkarz nie zardzewiał na ławce i dał popis swoich umiejętności, kiedy w 16. minucie obronił mocny strzał głową Maximiliano Gomeza. Królewscy zachowali czyste konto, czego nie udało im się dokonać od 3 lutego, kiedy wygrali 3:0 z Deportivo Alaves.
- Keylor jest bardzo dobry, o Marcelo nawet nie muszę mówić, podobnie Isco… Muszę liczyć na nich, bo są świetni. Będę liczyć na wszystkich - opowiadał Zidane po meczu. - Nikt nie odbierze tym zawodnikom tego, co tutaj dokonali. Chcę, by znowu mieli radość z grania w piłkę - dodał.
Jedną z niewiadomych przed drugim debiutem Zidane'a był Bale. Walijczyk nie pałał ogromną sympatią do Francuza, kiedy poprzednio prowadził Los Blancos. W tym sezonie wprost przyznał, że na pewno nie byli największymi przyjaciółmi i ich kontakt urwał się po ostatnim finale Ligi Mistrzów. Nie było tego widać na boisku. Bale zagrał przyzwoicie, w końcu na lewym skrzydle, swojej ulubionej pozycji i w dość szczęśliwych okolicznościach zdobył drugą bramkę po asyście Marcelo.
W szeregach Realu nie ma osoby niezadowolonej z powrotu Zidane'a.
Alvaro Odriozola: - Kiedy byłem dzieckiem, Zidane był jednym z moich pierwszych idoli. Teraz jest moim trenerem - to brzmi jak spełnianie marzeń. Życie jest zaskakujące, że pisze takie scenariusze.
Keylor Navas: - Za jego pierwszej kadencji, zawsze dawał wsparcie. Przy nim czuliśmy się pewni siebie. Teraz już w pierwszym spotkaniu przywraca to wszystko i od razu stawia na mnie. Będę pracował dalej, ale jestem spokojny: wiem, że mam obok trenera, który zawsze powie mi prawdę.
Czytaj też: James Rodriguez nie chce kontynuować kariery w Bayernie Monachium
Najbardziej zaskakuje optymizm Daniego Ceballosa. Wiele wskazywało na to, że on będzie miał największe problemy po powrocie francuskiej legendy. Dlaczego? Wszystko przez wypowiedź z początku sezonu. - Gdyby Zidane dalej był w Realu rozglądałbym się za innym klubem - przyznał. Nowy szkoleniowiec zapewnił jednak, że u niego wszyscy mają czystą kartę i słowa dotrzymał. Ceballos był pierwszym zmiennikiem, jaki pojawił się na boisku. - Wydaje się, że zmiana trenera zadziałała. Zespół odzyskuje charakter i zdobyła trzy punkty, które były dzisiaj najważniejsze - powiedział po meczu.
Zidane'owi wystarczyły tylko trzy treningi, by zjednać sobie zespół. Nawet odstawiony Thibaut Courtois nie kręcił nosem i w przerwie potrafił wspierać Navasa w drodze na drugą połowę. Jeśli z Estadio Santiago Bernabeu dochodziły jakiekolwiek słowa krytyki, to były skierowane wyłącznie w stronę Florentino Pereza. Część kibiców zawiesiła na trybunach transparenty obwiniające za kryzys prezydenta klubu. Ci zostali wyrzuceni ze stadionu, a banery skonfiskowali ochroniarze.