Zinedine Zidane zaczął porządki. Po pierwsze: odbudować wykreślonych
Santiago Solari bez sentymentu wykreślił z pierwszego składu ulubieńców Zinedine'a Zidane'a. Ci przemówili dopiero po powrocie Francuza. - Muszę na nich liczyć, bo są świetni - mówi Zizou.
Za kadencji Santiago Solariego to brzmiało jak mission impossible. Od przyjścia Argentyńczyka na Estadio Santiago Bernabeu, Marco Asensio zdarzyło się tylko raz asystować w lidze. Nieco lepiej radził sobie w Lidze Mistrzów, ale jego gole w dwumeczu z Ajaksem Amsterdam nie uchroniły drużyny od klęski.
"Na pewno będą zmiany w drużynie"
- Zidane zawsze ślepo wierzył w Asensio i pokazał to, dając mu miejsce w pierwszym składzie podczas drugiego debiutu - dodał hiszpański felietonista. To zdanie nie dotyczy tylko 23-latka, który wcześniej w tym sezonie zasłynął słowami, że "to nie on musi ciągnąć wózek, od tego są bardziej doświadczeni gracze".
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Kontrowersyjny awans Man City. Swansea blisko sensacji [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W efektownym stylu do wyjściowego składu wrócili również Isco, Gareth Bale, Marcelo i - co mniej lub bardziej zaskakujące - Keylor Navas. Kostarykański bramkarz nie zardzewiał na ławce i dał popis swoich umiejętności, kiedy w 16. minucie obronił mocny strzał głową Maximiliano Gomeza. Królewscy zachowali czyste konto, czego nie udało im się dokonać od 3 lutego, kiedy wygrali 3:0 z Deportivo Alaves.
- Keylor jest bardzo dobry, o Marcelo nawet nie muszę mówić, podobnie Isco… Muszę liczyć na nich, bo są świetni. Będę liczyć na wszystkich - opowiadał Zidane po meczu. - Nikt nie odbierze tym zawodnikom tego, co tutaj dokonali. Chcę, by znowu mieli radość z grania w piłkę - dodał.
Jedną z niewiadomych przed drugim debiutem Zidane'a był Bale. Walijczyk nie pałał ogromną sympatią do Francuza, kiedy poprzednio prowadził Los Blancos. W tym sezonie wprost przyznał, że na pewno nie byli największymi przyjaciółmi i ich kontakt urwał się po ostatnim finale Ligi Mistrzów. Nie było tego widać na boisku. Bale zagrał przyzwoicie, w końcu na lewym skrzydle, swojej ulubionej pozycji i w dość szczęśliwych okolicznościach zdobył drugą bramkę po asyście Marcelo.
W szeregach Realu nie ma osoby niezadowolonej z powrotu Zidane'a.
Alvaro Odriozola: - Kiedy byłem dzieckiem, Zidane był jednym z moich pierwszych idoli. Teraz jest moim trenerem - to brzmi jak spełnianie marzeń. Życie jest zaskakujące, że pisze takie scenariusze.
Keylor Navas: - Za jego pierwszej kadencji, zawsze dawał wsparcie. Przy nim czuliśmy się pewni siebie. Teraz już w pierwszym spotkaniu przywraca to wszystko i od razu stawia na mnie. Będę pracował dalej, ale jestem spokojny: wiem, że mam obok trenera, który zawsze powie mi prawdę.
Czytaj też: James Rodriguez nie chce kontynuować kariery w Bayernie Monachium
Najbardziej zaskakuje optymizm Daniego Ceballosa. Wiele wskazywało na to, że on będzie miał największe problemy po powrocie francuskiej legendy. Dlaczego? Wszystko przez wypowiedź z początku sezonu. - Gdyby Zidane dalej był w Realu rozglądałbym się za innym klubem - przyznał. Nowy szkoleniowiec zapewnił jednak, że u niego wszyscy mają czystą kartę i słowa dotrzymał. Ceballos był pierwszym zmiennikiem, jaki pojawił się na boisku. - Wydaje się, że zmiana trenera zadziałała. Zespół odzyskuje charakter i zdobyła trzy punkty, które były dzisiaj najważniejsze - powiedział po meczu.
Zidane'owi wystarczyły tylko trzy treningi, by zjednać sobie zespół. Nawet odstawiony Thibaut Courtois nie kręcił nosem i w przerwie potrafił wspierać Navasa w drodze na drugą połowę. Jeśli z Estadio Santiago Bernabeu dochodziły jakiekolwiek słowa krytyki, to były skierowane wyłącznie w stronę Florentino Pereza. Część kibiców zawiesiła na trybunach transparenty obwiniające za kryzys prezydenta klubu. Ci zostali wyrzuceni ze stadionu, a banery skonfiskowali ochroniarze.