El. Euro 2020. Austria - Polska. Marko Arnautović - austriacki Ibrahimović

Getty Images / Alexander Hassenstein/Bongarts / Na zdjęciu: Marko Arnautović
Getty Images / Alexander Hassenstein/Bongarts / Na zdjęciu: Marko Arnautović

Włada sześcioma językami, zwyzywał policjanta, ukradziono mu samochód, który pożyczył od Samuela Eto'o i zawsze powtarzał, że "nie jest aniołem". W czwartek Marco Arnautović postraszy reprezentację Polski w eliminacjach do Euro 2020.

Był rok 2009. Marko Arnautović został wypożyczony przez Jose Mourinho do Interu Mediolan. A mówimy tutaj o Interze, z którym Portugalczyk sięgał po mistrzostwo Włoch czy w końcu Ligę Mistrzów. I wśród tych gwiazd znalazł się on, 19-letni, niepokorny Arnautović z ksywką: "nowy Ibrahimović".

Jose Mourinho kochał "innych" piłkarzy, którzy mają własne zdanie, twardy charakter, a na boisku nie pękają. Ale później Mourinho wyznał, że Arnautović to po prostu niedojrzały dzieciak.

Eto'o, Bentley i płacz

Austriak dopiero co zdał prawo jazdy. Dumny jak paw pochwalił się tym faktem Samuelowi Eto'o, z którym dzielił szatnię w Interze. Kameruńczyk był wówczas na szczycie, jednym z najlepszych napastników na świecie. Za swój kontrakt mógł kupić coś więcej niż colę i frytki. - Stary, nie kupuj samochodu, dam ci jeden z moich - rzucił do Arnautovicia. Młokosowi zaświeciły się oczy i przystał na propozycję starszego kolegi. Eto'o słowa dotrzymał i przyprowadził... Bentleya.

ZOBACZ WIDEO El. ME 2020. "Druga połowa". Boniek wywarł gigantyczną presję na selekcjonerze. "Każdy szef tak robi"

- Byłem bardzo zadowolony z tego auta. Codziennie jeździłem nim do miasta, często go myłem. Ale pewnego razu zaparkowałem pod centrum handlowym. Nie było mnie tylko 45 minut. Gdy wróciłem, samochodu już nie było. W pierwszej chwili pomyślałem, że zabrano go za złe parkowanie. Ktoś go jednak ukradł. Byłem zszokowany. Płakałem, naprawdę się bałem. Zadzwoniłem do Sama i powiedziałem mu o tym. Był naprawdę miły. Mówił, że to nie moja wina. Ale dzwoniłem do niego dzień i noc. Ciągle przepraszałem - wspominał kilka lat później Arnautović. Samochód w końcu się odnalazł, ale jak już Austriaka nie było we Włoszech.

W Interze "nowy Ibrahimović" zupełnie sobie nie pograł. Jose Mourinho nie miał do niego przekonania. Tym bardziej, że w ataku brylowali wspomniany Eto i Diego Milito. W Serie A trzy razy wszedł z ławki. W Lidze Mistrzów nawet nie powąchał murawy, a Inter ją wygrał.

Nikt na San Siro nawet się nie zastanawiał nad wykupieniem go. Arnautović trafił ostatecznie do Werderu Brema, ale... w glorii króla i bohatera. Zamówił specjalne buty, na których widniał napis "Champions League Winner 2010". Tylko jedno się nie zgadzało: Arnautović nie dołożył się do tego zwycięstwa.

Silikonowe piersi, tatuaże i koniecznie brunetka 

Zawsze był jednak pewny siebie, arogancki, stwarzający problemy - dosłownie wszędzie, gdzie się pojawił: na meczu, na treningu, poza boiskiem. W internecie wciąż można znaleźć film, jak pobił się z Sokratisem Papastathopoulosem (dzisiaj Arsenal). Działo się to podczas treningowej gierki. Po starciu z Grekiem długo nie podnosił się z murawy, a później już doszło do rękoczynów.

Kibice Werderu Brema nie kochali go, bo trudno lubić kogoś, kto na twoje miasto mówi, że wygląda jak "wysypisko śmieci". To oni nadali mu pseudonim "Arrogantovic", który nawet nie trzeba tłumaczyć, bo mówi sam za siebie. Arnautović potrafił też zwyzywać austriackiego policjanta w środku nocy pytając go dosadnie "kim ty jesteś?" i dodając, że "mam tyle pieniędzy, że mógłbym kupić ciebie i całe twoje życie". Oczywiście federacja austriacka zawiesiła go.

Ideał kobiety? Tutaj też może być ciekawie. Arnautović twierdził, że koniecznie brunetka, a do tego tatuaże i silikonowe piersi. Nie raz, nie dwa wyrzucano go z klubu nocnego za awantury. Podobno kontuzji kolana, przez którą nie grał dwa miesiące, doznał bawiąc się z psem.

Żona Polka 

Ale właśnie w Bremie podczas jednej z imprez poznał Sarę, swoją dzisiejszą żonę, z którą ma dwójkę dzieci. Sara jest jednak... blondynką, ale tak zmieniła jego życie, że z czasem dojrzał.

- Jego żona jest Polką, pochodzi z Gdańska. Dla niego spotkanie z nami to też duże przeżycie, jest trochę pomiędzy rodziną żony a swoją. W ostatnim czasie dużo rozmawialiśmy na temat naszego meczu, od miesiąca Marko lubi się przechwalać, czego to on nam nie zrobi. Ja z nim nawet nie wchodziłem w takie dyskusje, nie miałoby to sensu, nie da się go przegadać - powiedział Fabiański WP SportoweFakty.

Ślub wzięli w 2012 roku. Arnautović opisuje Sarę jako "moje wszystko", a rodzinę jako "Team Arna". Wraz z dziećmi jest na każdym domowym meczu West Ham United. Aby ćwiczyć cierpliwość na boisku, Sara szczypała męża, żeby przyzwyczaić go do prowokacji i żeby pozostał spokojny. - Obrońcy zawsze starają się wyprowadzić mnie z równowagi. Szczypią, kopią, coś dogadują - przyznał Arnautović.

Wróćmy jednak do czasów Werderu, a właściwie jego końca. Gdy w końcu Niemcom udało się pozbyć problemu o nazwisku Arnautović, nie było kwiatów na pożegnanie. Brytyjska prasa pisała po transferze do Stoke City (za ledwie 2 mln euro), że The Potters pozyskali "niegrzecznego chłopca". Szybko podkreślono, ile błędów popełnił już Arnautović. Tyle, że Austriak zaczął dojrzewać. Wszystko za sprawą żony oraz dziecka.

- Ludzie zawsze czegoś doszukują się w moim zachowaniu. Jeśli upuszczę butelkę z wodą, to tak, jakbym upuścił bombę lub zabił faceta. Robią z tego wielki dramat, jak wtedy, gdy mieszkałem z Mario Balottelim w Interze. Anglicy nie mieli dobrego doświadczenia z Mario, kiedy był w Manchesterze City, ale on jest bardzo dobrym facetem. Rzecz w tym, że Mario robi coś zanim się nad tym zastanowi. Po prostu to robi, to jest jego problem. Kiedy Mario mówi, że dziś kupi samochód, 10 minut później kupuje samochód. On nie myśli czy robi dobrze czy źle - mówił Arnautović, który na początku swojej przygody z Premier League musiał tłumaczyć się ze swojej znajomości z Balottelim.

- Tak, czasami robiłem złe rzeczy i nie jestem aniołem. Niemieccy dziennikarze wciąż dzwonią do mnie i proszą mnie, żebym wrócił do Bundesligi, ponieważ beze mnie ich gazety są puste. Ale jestem z tego powodu szczęśliwy. Nie chcę już czytać takich wiadomości o sobie - dodaje.

Wszyscy zgodnie powtarzają: Arnautović spokorniał, dojrzał. Jeszcze zdarzają mu się pewne "incydenty", ale nie są to już wyzwiska policjanta czy ciągłe imprezy. Gdy odchodził ze Stoke City do West Ham United, tłumaczył fanom byłego zespołu, że po prostu idzie do "większego klubu". Oczywiście nie to chcieli usłyszeć i dlatego przy pierwszej okazji wygwizdali go. Dla uszów Arnautovicia to było jak dobra muzyka i jeszcze bardziej wkurzył ich krzyżując ręce (w herbie WHU są młoty, które się krzyżują).

29-latek od zawsze jak mantrę powtarza: - Gdy Austria przegrywa, winny jest Arnautović. Jeśli strzelę dwa gole, to będą mnie pytać, dlaczego nie trzy.

W czwartek przeciwko Polsce zagra 78. raz w narodowych barwach. Strzelił 20 bramek.

***

Marko Arnautović:

2006-2009 - Twente Enschede
2009-2010 - Inter Mediolan
2010-2013 - Werder Brema
2013-2017 - Stoke City
2017- do teraz - West Ham United

Mecze w Eredivisie: 44 (12 goli)
Mecze w Serie A: 3 (0 goli)
Mecze w Bundeslidze: 82 (14 goli)
Mecze w Premier League: 178 (40 goli)

Zobacz także: El. ME 2020. Austria - Polska: tak możemy zagrać w czwartek

Zobacz także: AC Milan musi zmienić trzy rzeczy. Jedna dotyczy Krzysztofa Piątka

Komentarze (2)
avatar
Maciej Sawal
21.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Naprawdę "dla uszów"? 
avatar
Nie Zryj Chomikow
21.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ibrahimovic ?
A czemu od razu nie Messi ? :)