Fabiański i Marko Arnautović grają razem w West Ham United. To przede wszystkim napastnik będzie dla naszej reprezentacji największym zagrożeniem. Fabiański przestrzega przed kolegą.
- Gdy ma swój dzień, to jest nie do zatrzymania. To trochę szalony zawodnik, ale w tym szaleństwie jest piękno. Marko jest ogromną indywidualnością, czasem oglądając jego mecz można pomyśleć, że w ogóle nie współpracuje z drużyną, ale on się w swoim chaosie bardzo dobrze odnajduje. To zawodnik, który w ułamku sekundy może zmienić losy spotkania - opowiada bramkarz.
Co ciekawe, Arnautović za sprawą żony jest powiązany z naszym krajem. - Jego żona jest Polką, pochodzi z Gdańska. Dla niego spotkanie z nami to też duże przeżycie, jest trochę pomiędzy rodziną żony a swoją. W ostatnim czasie dużo rozmawialiśmy na temat naszego meczu, od miesiąca Marko lubi się przechwalać, czego to on nam nie zrobi. Ja z nim nawet nie wchodziłem w takie dyskusje, nie miałoby to sensu, nie da się go przegadać - mówi Fabiański.
ZOBACZ WIDEO El. ME 2020. Brzęczek zbudował Bednarka. "Robił na przekór, wierzył we mnie. Teraz mogę się odpłacić"
Bramkarz jeszcze nie wie, czy mecz z Austrią zacznie w pierwszym składzie reprezentacji Polski. Trener Jerzy Brzęczek postanowił sprawdzić Fabiańskiego i Wojciecha Szczęsnego w jesiennych spotkaniach i na tej podstawie wybierze pierwszego bramkarza na kolejne cztery spotkania kadry.
- Za trenera Adama Nawałki tak nie było. Przed rozpoczęciem eliminacji Euro 2016 dowiedziałem się, że jedynką będzie Wojtek, ale plany trenera zweryfikowało życie (po czterech spotkaniach bronił Fabiański - red.). Akceptuję taką koncepcję trenera Brzęczka, ma prawo do swoich decyzji. To zawsze trudne chwile pogodzić się z pozycją numer dwa, ale im człowiek starszy, tym spokojniej do tego podchodzi. Stresu nie odczuwam - opowiada piłkarz.
Fabiański zapewnia, że spadek z dywizji A Ligi Narodów i brak zwycięstwa od czerwca 2018 roku nie popsuło atmosfery w reprezentacji. Wręcz przeciwnie - w tym trudnym czasie zbudowała się drużyna. - Przez dłuższy czas wszystko co robiliśmy było kojarzone z sukcesem, czymś pozytywnym. Później źle wypadliśmy na mundialu i notowaliśmy słabe wyniki jesienią. Sportowiec reaguje w takich sytuacjach na dwa sposoby: albo to akceptuje, albo chce pokazać, że stać go na wiele więcej. Widząc to, co dzieje się w naszej drużynie, uważam, że zamiast załamania jest motywacja do zrehabilitowania się za niepowodzenia - twierdzi zawodnik.
El. ME 2020. Jan Bednarek: Jerzy Brzęczek utrzymał mnie przy życiu
- Atmosfera zawsze była dobra. Wiadomo, że jeżeli nie ma wyników to wszystko odbierane jest inaczej. Trener Brzęczek wykonał dużo pracy, sporo sprawdzał, próbował różne rozwiązania. A my jako grupa jesteśmy po mundialu bardziej doświadczeni - komentuje. I podkreśla, że nie myślał o zakończeniu kariery w kadrze. - Moje losy były różne, pojawiały się też różne myśli, ale jestem w dobrej formie fizycznej i psychicznej, dlatego mogę jeszcze dać coś tej drużynie - zapewnia.
Fabiański porównuje też napastników: Roberta Lewandowskiego, Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka. - Robert to kapitan, postać, zawodnik, który ciągnął drużynę w trudnych momentach, strzelił mnóstwo goli. Arek przeżył dwie kontuzje, jest w wyśmienitej formie. Krzysiek jest gwiazdą mocnej drużyny, fantastycznie wystrzelił - komentuje.
- Którego trudniej zatrzymać? Jedni są bardziej wyszukani, drudzy szukają siły. "Lewy" i Arek, potrafią to zdecydowanie to pierwsze, lubią sprawdzić bramkarza sprytnym strzałem. Z Krzyśkiem nie miałem tak wielu wspólnych treningów, ale ten zawodnik posiada sporo atutów, które widziałem w telewizji i bardzo doceniam - kończy Fabiański.
W marcu Biało-czerwoni zagrają dwa spotkania w kwalifikacjach do mistrzostw Europy w 2020 roku: z Austrią w Wiedniu (21.03) i z Łotwą w Warszawie (24.03).
Mateusz Skwierawski: Jest wesele, a może być pogrzeb (komentarz)