El. ME 2020: Polska - Łotwa. Mateusz Klich: Z San Marino też straciliśmy gola

Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Mateusz Klich
Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Mateusz Klich

- Wielu Łotyszy gra w polskiej lidze, będą chcieli się pokazać. Jesteśmy faworytem, to prawda, ale grałem w meczu z San Marino, w którym straciliśmy gola - mówi Mateusz Klich przed spotkaniem z Łotwą w eliminacjach Euro 2020.

Klich nie uważa, że wygrana z Austrią (1:0) jakoś szczególnie zmieniła atmosferę w reprezentacji. Drużyna Jerzego Brzęczka rozpoczęła eliminacje od świetnego wyniku pokonując najgroźniejszego rywala do wygrania grupy na jego boisku.

- Każdy z nas wiedział przed meczem, że to zwycięstwo będzie potrzebne i nadejdzie, ale szczerze mówiąc, więcej spokoju dało bardziej wam dziennikarzom, niż nam zawodnikom - mówi Klich. - Mamy jednak nadzieję, że przed nami nowe otwarcie i będziemy wygrywać częściej niż ostatnio - komentuje pomocnik Leeds United.

El. ME 2020: Polska - Łotwa. Jerzy Brzęczek: Aż ośmiu piłkarzy chorych. Jest w tej grupie Krzysztof Piątek

Klich przestrzega przed lekceważeniem Łotwy. - W takich meczach wszystko sprowadza się do strzelenia pierwszego gola, później gra się łatwiej. Zaangażowaniem i ciężką pracą można uzyskać dobry wynik, nie zawsze wygrywa lepsza drużyna, dlatego trzeba być czujnym - mówi piłkarz.

ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki po meczu z Austrią. "Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa. Zaczyna się nowa reprezentacja"

- Jesteśmy faworytem, trzeba to potwierdzić na boisku, ale grałem w swojej karierze w różnych meczach. Na przykład z San Marino w eliminacjach MŚ 2014 mieliśmy wygrać bez problemów, a nawet z takim rywalem straciliśmy gola - wspomina zawodnik.

Klich wie, że Łotysze będą chcieli dobrze wypaść w Warszawie. - Wielu zawodników z Łotwy gra w Polsce, dla nich to będzie ważny mecz, będą się chcieli wypromować. Na pewno nie odpuszczą, nie możemy ich zlekceważyć - dodaje Klich.

Początek spotkania Polski z Łotwą w niedzielę o godzinie 20.45.

El. ME 2020. Polska - Łotwa. Z kim zagramy w niedzielę, czyli czekając na festiwal bramek

Źródło artykułu: