12 października 2002 roku, eliminacje Euro 2004. Polska podejmuje Łotwę. W 30. minucie piłkę w okolicach środka boiska dostaje Juris Laizans i biegnie z nią kilkanaście metrów, po czym prostym zwodem gubi dwóch rywali i mierzonym strzałem sprzed pola karnego zaskakuje Jerzego Dudka. Jak się później okaże, tak padł zwycięski gol.
***
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty: Pamięta pan wyjazdowy mecz przeciwko Polsce w 2002 roku?
Juris Laizans, były reprezentant Łotwy: Oczywiście! Strzeliłem wtedy bramkę, która była ważna zarówno dla mnie, jak i mojego zespołu. Osobiście uważam ją za jedną z najpiękniejszych w mojej karierze. Chociaż podczas sesji treningowych zdarzało mi się strzelać jeszcze lepsze.
Ten gol dość często był wspominany w Polsce. W pana kraju jest podobnie?
Nie, szczerze mówiąc nie zwracaliśmy na niego większej uwagi już po meczu. A teraz tym bardziej poszedł w zapomnienie, bo to wszystko wydarzyło się już dawno temu. Jednak pozostaje miłym wspomnieniem.
Czytaj także: Fatalne nastroje Łotyszy przed meczem z Polską
Wasza wygrana w tamtym spotkaniu w Warszawie była dużą niespodzianką. Z kolei późniejszy awans do mistrzostw Europy i remis w nich z Niemcami odebrano jako zupełną sensację.
Cóż, w kwalifikacjach staraliśmy się pokazać z jak najlepszej strony. W pewnym momencie mieliśmy trochę szczęścia, ale poprzedziła je naprawdę ciężka praca. Dzięki temu przeżyliśmy później te wszystkie chwile radości. To był wspaniały czas i fantastyczne emocje - móc reprezentować swój kraj podczas Euro i grać przeciwko najlepszym piłkarzom na świecie to coś niezwykłego.
Co było siłą waszej drużyny?
Duch zespołu. Rozumieliśmy się doskonale. Graliśmy wtedy na sto procent naszych możliwości, walczyliśmy na boisku i robiliśmy na nim absolutnie wszystko, co było w naszej mocy.
Czuliście się ważni dla historii kraju, który zaledwie kilkanaście lat wcześniej odzyskał niezależność?
Hmm... Po prostu pokazywaliśmy naszą najlepszą piłkę i sprawialiśmy, że ludzie byli szczęśliwi. To było najfajniejsze.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o mentalnym podejściu reprezentacji Polski. "Musimy zagrać dwa równe mecze"
Obecnej reprezentacji daleko do waszych wyników. A, że próżno w niej szukać liderów takich jak pan czy Maris Verpakovskis, to i szans na powtórzenie sukcesów raczej nie ma.
Powiedziałbym, że obecnie nie mamy żadnych gwiazd, ale tak naprawdę wszystko zależy od drużyny. Na pewno Polska jest faworytem naszej grupy. Znam waszą drużynę całkiem dobrze, bo obserwuje niektórych graczy (Laizans jest skautem FK Krasnodar - przyp. red.). Jeśli zaś chodzi o pozostałych, to oceniłbym ich w kolejności: Austria, Słowenia, Macedonia Północna i Izrael.
Łotewscy piłkarze powinni być dobrze przygotowani na Polaków, gdyż wielu z nich gra lub grało w naszej lidze.
Wasza liga jest konkurencyjna i daje nadzieję na promocję, więc nic dziwnego, że Łotysze chętnie do niej przechodzą. Ja sam akurat nigdy nie dostałem oferty z Polski, więc i nie miałem takiej możliwości.
Czytaj także: Polska - Łotwa, czyli czekając na festiwal bramek
Obejrzy pan niedzielny mecz?
Oczywiście, będę wspierać swoją drużynę narodową. Trzymam kciuki za powtórkę sprzed kilkunastu lat.