- Liga myśli tylko o pieniądzach, nie o klubach. Mecze podwyższonego ryzyka generują ogromne dodatkowe koszty. DFL ma wystarczająco dużo pieniędzy, aby je pokryć - krytykuje władze Deutsche Fussball Ligi (DFL), zarządcę Bundesligi, Carsten Sieling, cytowany przez zeit.de.
Burmistrz Bremy od 2015 roku wystawia lidze faktury za ściąganie większej liczby policjantów na spotkania podwyższonego ryzyka, ale bezskutecznie czeka na zwrot kosztów.
ZOBACZ: Uli Hoeness: "Kiedy Guardiola chce 100 mln na transfer, szejk podnosi cenę gazu"
Jego zdaniem, to właśnie na barki zarządcy rozgrywek powinien spadać ciężar opłacania dodatkowej ochrony i policji na wybranych spotkaniach ligowych. Mowa o zawodach najbardziej rozgrzewających kibiców.
ZOBACZ WIDEO Brzęczek tłumaczy dlaczego postawił na chorego Milika. "Każdy musi czuć się potrzebny"
Ulrich Maeurer, senator Bremy, zdradził, że roszczenia miasta w stosunku do DFL wynoszą około 2,3 mln euro, z czego 425 tys. euro to wynik większego zabezpieczenia meczu Werder Brema - Hamburger SV (1:0) z kwietnia 2015 roku.
Sprawa trafiła do Federalnego Sądu Administracyjnego w Lipsku, który pochyli się nad nią w najbliższy wtorek. Ogłoszenie orzeczenia planowane jest z kolei na piątek.
ZOBACZ: Renato Sanches niezadowolony ze swojej roli w Bayernie Monachium. "Nie czuję się tu szczęśliwy"
Jeśli sąd uzna, że miastu należą się pieniądze z DFL, będziemy mieli do czynienia z precedensem. Dotychczas dodatkowe koszty związane z meczami podwyższonego ryzyka ponosiły miasta.