Lotto Ekstraklasa. Aleksandar Vuković: Jestem przygotowany lepiej niż profesor Religa do przeszczepu

Newspix / MARCIN SZYMCZYK/FOTOPYK / Na zdjęciu: Aleksandar Vuković
Newspix / MARCIN SZYMCZYK/FOTOPYK / Na zdjęciu: Aleksandar Vuković

Ma za sobą początek marzeń, ale też wysoko zawiesił sam sobie poprzeczkę. Po fantastycznym meczu z Jagiellonią, Legia Warszawa Aleksandara Vukovicia jedzie do Zabrza udowodnić, że świetna forma to nie przypadek.

Swój kolejny epizod w roli pierwszego trenera Legii Warszawa, Aleksandar Vuković zaczął w niezwykłym stylu. Kibice, którzy przywykli do siermiężnych i męczących typowych meczów walki, przecierali oczy ze zdumienia, gdy zawodnicy grali porywająco. Czy to zasługa nowego-starego trenera? Serb nie ma wątpliwości, że po wielu latach nauki jest gotowy do pracy.

- Jedziemy do Zabrza, gdzie śp. profesor Religa pewnie krócej ode mnie przygotowywał się do pierwszego przeszczepu serca, niż ja do pracy trenera - śmieje się "Vuko".

Tak jak pochodzący z Warszawy Religa był wielkim fanem Górnika, tak pochodzący z Banja Luki Vuković jest człowiekiem Legii. W obu przypadkach przeszczep wypadł pomyślnie. W przypadku Vukovicia do tego stopnia, że właściciel klubu, Dariusz Mioduski, nazwał go sercem klubu. Niekoniecznie w kontekście w jakim chciał sam "Vuko". Powiedział wtedy, że trener jest sercem Legii, a w danym momencie drużyna potrzebuje niekoniecznie tego.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Odejście Sa Pinto oczyści atmosferę w szatni Legii? "Zniknęła normalność. Tego nie powinien robić żaden trener"

- Pamiętam, gdy prezes delikatnie ze mną pojechał, ale człowiek uczy się cały czas. Nie mam kompleksów. Nie mam też problemy, jeśli ktoś ma swoje zdanie wyrobione na podstawie obserwacji. W każdym jest serce i rozum. Serce nie funkcjonuje bez rozumu i odwrotnie. Jak ze wszystkim w życiu trzeba zachować balans - zaznacza Vuković. - Tak samo musi być walka na boisku i radość. A więc musimy cierpieć i cieszyć się tym cierpieniem.

Jego dotychczasowy "image" brał się z impulsywnego zachowania na ławce i w szatni. Zresztą sam zapewnia, że w tamtym okresie popełnił kilka błędów. Takim miała być choćby pamiętna konferencja prasowa, gdy zaatakował jednego z dziennikarzy z Białegostoku a także Wojciecha Kowalczyka, którego nazwał alkoholikiem.

"Vuko" mówił wówczas: "Nie będzie decydował o atmosferze w Legii kibic i dziennikarz z Białegostoku, nie będzie robiła też tego legenda klubu, która większość dzięki niemu osiągnęła, a teraz ciągle chce dopiec. Nie każdy jest jednak tak tolerancyjny, jak pan Dariusz Szpakowski. Nie każdy zrozumie, że to przez pewne problemy z alkoholem. Kiedy ma się takie kłopoty, to są od tego odpowiednie ośrodki. Wiem, że niektórzy są podnieceni naszymi problemami, ale potrafiliśmy już wychodzić z takich sytuacji".

Teraz przyznaje, że to był błąd, co może oznaczać, że przemyślał sporo spraw. Dziś zapewnia: "Mam założenie, by zajmować się tylko rzeczami, na które mam wpływ, a nie tym, co piszą media czy mówi jeden lub drugi ekspert". Zresztą w meczu z Jagiellonia raczej reagował na chłodno. Jest dziś znacznie bardziej zaawansowany. Ale też trzeba przyznać, że bardzo się do zawodu przygotowywał.

- Świadomie obrałem drogę spokojnego przygotowania do zawodu. Zaczynałem pięć lat temu w Koronie Kielce u Pachety. Odbyłem dwa kursy w Białej Podlaskiej. Poza tym mam wrażenie, że w Legii, mówiąc żartem, wiele rzeczy było robione pode mnie. Było sporo zmian myśli szkoleniowej i od każdego trenera mogłem się czegoś nauczyć. Jestem teraz gotowy, choć wszyscy będą w to wątpić po pierwszej porażce - mówi Vuković.

Jednocześnie nie odcina się od swojego poprzednika, Ricardo Sa Pinto, a nawet podkreśla jego profesjonalizm.

- Obserwacja sztabu i pracy trenera Sa Pinto sporo mi dała. Nie można powtarzać wszystkiego, trzeba mieć swój pomysł, ale to była przydatna lekcja - zaznacza.

Vuković prowadził Legię na początku sezonu jako tymczasowy szkoleniowiec. W lidze zremisował u siebie 0:0 z Lechią Gdańsk  wygrał na wyjeździe z Piastem Gliwice, a w międzyczasie przegrał w pucharach z luksemburskim FC Dudelange. W tamtym okresie było to odebrane jednoznacznie negatywnie.

Węgier chce prowadzić Legię. Lista kandydatów coraz dłuższa

- Prowadziłem Legię z Lechią i Piastem. Mówiłem wtedy, że Lechia będzie walczyła o najwyższe cele a Piast też będzie mocny. Od tamtej pory Piast nie przegrał nic u siebie. Co do Dudelange, to mieliśmy wtedy ogromne problemy i wciąż zachowywaliśmy szanse na awans. A warto zauważyć, że wtedy wygrywaliśmy prawie wszystko na wyjeździe, zaś u siebie mieliśmy problemy - mówi.

Jednocześnie ostrzega przed najbliższym rywalem, który jego zdaniem jest groźniejszy niż się wydaje.

- Górnik od stycznia jest inną drużyną niż jesienią. Wtedy mieli sporo problemów, ale stabilizacja pracy trenera powoduje, że drużyna wyszła na prostą. To trudny rywal dla każdego, agresywny, gra szybkim atakiem i ma Igora Angulo, który jest mistrzem gry za linią obrony. Gdyby był młodszy, to pewnie widziałbym go w Legii, ale ma swoje lata więc pociąg już odjechał. Jednak dla Górnika jest wielką wartością, tak samo jak Żurkowski - stwierdził Vuković.

Jego drużyna, jak zaznacza, potrzebuje regeneracji.

- Byłem ostatnio z boku, ale wystarczająco blisko, by wiedzieć, czego potrzebował zespół. Wiele rzeczy funkcjonowało bardzo dobrze w porównaniu do początku sezonu, gdy trzeba było pracować nad drużyną. Teraz też trzeba czasu, ale jest lepsza sytuacja kadrowa, nie ma tylu kontuzji. Wtedy było wręcz masakrycznie - mówi. Zaś pytany o statystyki przebiegniętych kilometrów zaznacza: - Nie przywiązywałbym wielkiej wagi do tego, tak jak do posiadania. Są różne mecze. Ważne są również chęci i walka, które nie muszą generować 120 kilometrów. Czasem można mniej biegać, a kontrolować przebieg spotkań. Do statystyk należy podchodzić z dystansem.

Paweł Kapusta: Czy to możliwe, że Legioniści w dwa dni nauczyli się grać w piłkę

W mediach pojawiają się cały czas spekulacje na temat przyszłego trenera Legii. Według "PS" kandydatami są m.in. Niemcy Michael Skibbe i Thorsten Fink.

- Niemca jeszcze nie mieliśmy w roli trenera - uśmiecha się "Vuko". - Skupiam się na swojej robocie. Nauczyłem się już, że dziennikarze mogą pisać, a ja niekoniecznie muszę czytać - odpowiada.

W najbliższym meczu z Górnikiem Zabrze nie zagrają kontuzjowani: Adam Hlousek, Radosław Majecki oraz Jarosław Niezgoda. A także Cristian Pasuato i Chris Phillips, których klub chce się pozbyć.

- Bywają takie decyzje klubu, które są tylko w gestii władz. Tak właśnie jest z Cristianem Pasquato oraz Chrisem Philippsem. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby przebywali z nami, ale są też założenia klubowe - zaznaczył nowy trener Legii. W znacznej mierze od niego zależy czy tymczasowy.

Źródło artykułu: