Garguła dla Sportowych Faktów: Trener nas ostrzegał

W meczu pomiędzy PGE GKS Bełchatów a Jagiellonią Białystok zwycięska bramkę dla gości zdobył Łukasz Garguła. Dla samego zawodnika jak i całego zespołu było to długo oczekiwane przełamanie. GKS od sześciu kolejek nie potrafił zdobyć choćby jednego punktu.

Sebastian Staszewski
Sebastian Staszewski

- Dla mnie liczy się przede wszystkim zwycięstwo - mówi w rozmowie ze Sportowymi Faktami Łukasz Garguła. - Drużyna odżyła, a czekaliśmy na to sześć kolejek. Po tym meczu jest bliżej do odbudowania się na tyle, żeby zdobyć jeszcze kilkanaście punktów. Już za tydzień nasz zespół czeka arcytrudne spotkanie z warszawską Legią. Jak zawsze wyjdziemy na boisko po to żeby zwyciężyć. Zawsze wychodzimy z takim założeniem i teraz nie będzie inaczej - przekonuje.

28-letni pomocnik przyznaje, że przed spotkaniem trener Jan Złomiańczuk ostrzegał piłkarzy, że pierwsza zaatakuje Jagiellonia. I miał rację. GKS jednak ataki miejscowych odparł, po czym sam zadał decydujący cios. - Wiedzieliśmy, że Jagiellonia zaatakuje nas pierwsza. Fakt, że mieliśmy sporo sytuacji i spokojnie powinniśmy prowadzić 3:0. Wtedy nie byłoby nerwówki. No, ale mecz ułożył się jak ułożył i do końca musieliśmy walczyć - mówi.

Bramka, jaką zdobył Garguła, mogłaby uświetnić każde spotkanie. Piłkarz z okolic rzutu rożnego bił rzut wolny i zaskakującym uderzeniem po krótkim słupku zaskoczył bramkarza Jagiellonii Jacka Banaszyńskiego. - Faktycznie, bramka była bardzo ładna. Zawsze staram się mocno bić piłki w kierunku bramki. Czasem, nawet jeśli ta nie wpadnie bezpośrednio do bramki, to jest szansa, że ktoś ją przetnie i będzie gol. Dziś jak widać udało się strzelić bez pomocy kolegów. Bramka ładna, ale najważniejsze, że dała nam zwycięstwo - skromnie kończy reprezentant Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×