W 1/8 finału Liverpool wyeliminował Bayern. Kolejny rywal w drodze do triumfu w Lidze Mistrzów teoretycznie miał być łatwiejszą przeszkodą do pokonania. Historia zna wiele przypadków, kiedy faworyt odpadał w najmniej oczekiwanym momencie. Zespół Juergena Kloppa w pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym z Porto wpadki nie zaliczył. Przed rewanżem The Reds są w świetnej sytuacji.
To Portugalczycy jako pierwsi wykreowali sobie okazję bramkową. W 2. minucie z ok. 15 metrów mocno, ale niecelnie uderzał Moussa Marega. Odpowiedź Liverpoolu była bardzo konkretna. W 5. minucie z piłką biegł po lewej stronie pola karnego Sadio Mane, podał do Roberto Firmino, który wycofał do Nabego Keita. Strzał pomocnika z ok. 15 metrów (po rykoszecie) wpadł pod poprzeczkę bramki Ikera Casillasa. Hiszpan nie był w stanie obronić tego uderzenia.
Prowadząc, gospodarze wciąż atakowali, dopiero po kwadransie oddali pole rywalom, których zamierzali kontrować. W 22. minucie źle rozegrali piłkę goście. Otrzymał ją Mohamed Salah, który w sytuacji sam na sam uderzył obok bramkarza. Futbolówka jednak o centymetry minęła słupek.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kto zagra w półfinale Ligi Mistrzów? "Każdy mecz to piękna historia"
Cztery minuty później Liverpool podwyższył prowadzenie. Jordan Henderson zagrał na prawo do Trenta Alexandra-Arnolda, który zagrał wzdłuż piątego metra. Piłkę z bliska do bramki wbił Firmino. Porto kontakt bramkowy mogło złapać w 30. minucie. Strzał Maregi nogą zdołał odbić Alisson.
Czytaj także: Liga Mistrzów: Manchester United - FC Barcelona. Porażka sprzed 11 lat "pomogła" Lionelowi Messiemu
Druga połowa mogła świetnie rozpocząć się dla Anglików. W 48. minucie gola zdobył Mane, sędzia jednak trafienia nie uznał dopatrując się spalonego. Porto długo nie potrafiło zagrozić Alissonowi. Gospodarze szanowali piłkę, zamierzali uśpić rywala, a następnie zdobywając trzeciego gola chcieli pozbawić rywali złudzeń przed rewanżem.
Kibice obecni na meczu, zadowoleni z prowadzenia gospodarzy, długo musieli czekać na ciekawsze sytuacje podbramkowe. Dwadzieścia minut przed końcem minimalnie niecelnie sprzed pola karnego uderzył Mane. Jak się później okazało, była to ostatnia groźna okazja stworzona przez zespoły w spotkaniu.
Przed rewanżem w Porto (17 kwietnia) Liverpool jest w wymarzonej sytuacji. Ma dwubramkową przewagę, dodatkowo nie stracił u siebie gola. Półfinał dla The Reds wydaje się na wyciągnięcie ręki.
Czytaj także: Liga Mistrzów 2019. Ajax - Juventus: Cristiano Ronaldo znów trenuje
Liverpool FC - FC Porto 2:0 (2:0)
1:0 - Keita 5'
2:0 - Firmino 26'
Składy:
Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Dejan Lovren, Virgil van Dijk, James Milner - Fabinho, Jordan Henderson, Naby Keita - Mohamed Salah, Sadio Mane (73' Divock Origi), Roberto Firmino (82' Daniel Sturridge).
FC Porto: Iker Casillas - Maximiliano Pereira (77' Fernando), Felipe, Eder Militao, Alex Telles - Jesus Corona, Danilo Pereira, Oliver Torres (73' Bruno Costa), Otavio - Moussa Marega, Francisco Soares (62' Yacine Brahimi).
Żółte kartki: Soares, Felipe (Porto).
Sędzia: Antonio Mateu Lahoz (Hiszpania).