- Nie wiem, czy kiedykolwiek wykonałem wślizg przeciwko niemu. Wydaje ci się, że go masz, a nagle on znika. To coś niesamowitego - opowiadał Michael Carrick, asystent Ole Gunnara Solskjaera. Kogo tak chwalił były piłkarz? Leo Messiego.
Carrick miał pomóc norweskiemu trenerowi rozpracować grę mistrza Hiszpanii przed środowym starciem półfinału Ligi Mistrzów. - Jaki plan można mieć, kiedy mierzy się z jednym z najlepszych piłkarzy na świecie? - pytał o Messiego na konferencji Solskjaer. Argentyńczyk, który mierzy około 170 cm wzrostu, w oczach Czerwonych Diabłów wyrósł na sporego potwora. Ich obawy się potwierdziły nim minął pierwszy kwadrans.
Luis Suarez chce podpisać nową umowę
Była 12. minuta spotkania. Messi uciekł rywalom i dośrodkował z lewej strony na głowę Luisa Suareza. Urugwajczyk nie miał łatwego zadania, bo uderzał z ostrego kąta. Ale dał radę. Strzelił celnie, przechytrzył Davida de Geę i sekundujących mu obrońców i trafił do siatki. Napastnik Barcelony odetchnął z ulgą. Na kolejną bramkę w Lidze Mistrzów czekał od roku. Jeszcze gorzej prezentuje się jego statystyka w meczach wyjazdowych, w nich nie trafił od 3,5 roku. Radość nie trwała długo. W protokole meczowym odnotowano, że bramkę zdobył nie on, a obrońca gospodarzy, Luke Shaw. Było to trafienie samobójcze.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kto zagra w półfinale Ligi Mistrzów? "Każdy mecz to piękna historia"
Chwilę wcześniej Gianluca Rocchi skorzystał z systemu VAR, bo miał wątpliwości, czy gol nie został strzelony ze spalonego. Włoski sędzia zwrócił na siebie uwagę na samym początku rywalizacji. W pierwszych minutach meczu nie dał żółtej kartki Sergio Busquetsowi, który nie żałował Scotta McTominaya przed polem karnym. Po chwili ucierpiał Philippe Coutinho i wtedy Rocchi pokazał "odpuściłem wam po faulu, teraz koniec". I słowa dotrzymał. Od tamtej pory Włoch przestał przymykać oczy podbudowanych piłkarzy i uspokoił ich nastroje.
Anglicy liczyli, że uda im się spełnić ten sam scenariusz z drugiego meczu 1/4 finału przeciwko Paris Saint-Germain. Wtedy Paryżanie, podobnie jak w środę Barcelona, przejęli inicjatywę, absolutnie zdominowali rywalizację na początku, ale nie dali rady na szybkie kontry. - Tamten mecz nas zbudował - wspominali zawodnicy Czerwonych Diabłów. Tego samego nie powiedzą o pierwszym półfinale z Blaugraną.
A to dlatego, że trzeźwo interweniował pod swoją bramką Marc-Andre ter Stegen. Niemiec popisał się niezłym wyjściem już w ósmej minucie, kiedy obrońcom urwał się ambitny Marcus Rashford. Angielski napastnik czekał na ten mecz. Wieczorem posłał kilka pocisków ziemia-powietrze, ale nie ustawił odpowiednio celownika. Piłkę meczową zmarnował w 52. minucie, kiedy nie wykorzystał dobitki z woleja w polu karnym.
Jeszcze bardziej naładowany był Chris Smalling. Obrońca ostrzył sobie zęby na rywalizację z Messim. - Dawajcie mi go - niecierpliwił się przed meczem. W drugiej połowie zawodnik go dorwał. 29-latek brutalnie sfaulował Argentyńczyka (więcej przeczytasz TUTAJ). Z nosa polała się krew, ale piłkarz Barcelony zdołał dokończyć mecz. Mistrzowie Hiszpanii mimo kilku zrywów rywali zachowali jednobramkowe prowadzenie.
Zaskakujące wieści francuskiego dziennika na temat Paula Pogby
Manchester United - FC Barcelona 0:1 (0:1)
0:1 - Luke Shaw (gol samobójczy) 12'
Manchester:
David de Gea - Ashley Young, Chris Smalling, Victor Lindelof, Luke Shaw - Fred, Scott McTominay, Paul Pogba - Diogo Dalot (74' Jesse Lingard), Romelu Lukaku (68' Anthony Martial), Marcus Rashford (85' Andreas Pereira).
Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Nelson Semedo, Gerard Pique, Clement Lenglet, Jordi Alba - Arthur Melo (66' Sergi Roberto), Sergio Busquets (90+3' Charles Alena), Ivan Rakitić - Lionel Messi, Luis Suarez, Philippe Coutinho (65' Arturo Vidal).
Żółte kartki: Shaw i Lingard (Manchester) oraz Busquets i Vidal (Barcelona).
Sędziował:
Gianluca Rocchi (Włochy).
[b]Oceny wg portalu SofaScore.com
[/b]