Liga Mistrzów 2019. Juventus Turyn - Ajax Amsterdam: Matthijs de Ligt: obrońca totalny z Przyszłości

Getty Images / Michael Steele / Na zdjęciu: Matthijs de Ligt
Getty Images / Michael Steele / Na zdjęciu: Matthijs de Ligt

Ma dopiero 19 lat, a jest już kapitanem rewelacyjnego Ajaksu, który wyrzucił z Ligi Mistrzów Real i Juventus. Matthijs de Ligt to fenomen, któremu wróży się wielką karierę, ale był czas, gdy po nocach śnił mu się... Spas Delew z Pogoni Szczecin.

W 67. minucie rewanżowego meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów Matthijs de Ligt nic nie zrobił sobie z asysty Daniele Ruganiego i Aleksa Sandro, zdominował w powietrzu obu rywali i głową uderzył na bramkę Juventusu tak, że piłka była poza zasięgiem Wojciecha Szczęsnego.

Tak młodziutki kapitan Ajaksu przyćmił samego Cristiano Ronaldo i strzelił gola na wagę awansu swojego zespołu do półfinału Champions League. Jest coś symbolicznego w tym, że piękny sen drużyny z Amsterdamu przedłużył właśnie on. Jeśli do wtorku był jeszcze ktoś, kto nie słyszał o 19-letnim obrońcy Ajaksu, to De Ligt wybrał sobie idealne okoliczności, by przedstawić się Europie.

Produkt totalny

- W ciągu dwóch lat będzie najlepszym środkowym obrońcą na świecie - mówi o nim Ronald Koeman, selekcjoner reprezentacji Holandii. - Ma 19 lat, a gra jak 30-latek. Do tego jest urodzonym przywódcą - dodaje Ronald de Boer. - Gra, jakby na tym poziomie występował od sześciu sezonów. A pod względem fizycznym nie jest nastolatkiem, tylko dojrzałym mężczyzną - kręci głową Edwin van der Sar.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kapitalny powrót Boruca do bramki! "Powinien na dłużej zagościć w podstawowym składzie"

Legendy holenderskiej piłki nie rzucają słów na wiatr. De Toekomst (hol. Przyszłość), akademia Ajaksu, jest jedną z najlepszych w Europie, a klub z Amsterdamu systematycznie dostarcza wyszkolonych u siebie piłkarzy do mocniejszych lig, ale takiego wychowanka jak nie miał od ponad dwóch dekad - od pokolenia, które w 1995 roku dało Ajaksowi pierwszy i ostatni triumf w Lidze Mistrzów.

Czytaj również -> Wojciech Szczęsny niewinny porażki z Ajaksem

De Ligt to produkt totalny akademii Ajaksu. Został wzięty w jej tryby już jako 9-latek - wyjątkowo wcześnie, bo inni wybitni wychowankowie, którzy w ostatnich latach ruszyli z Amsterdamu na podbój Europy, jak Christian Eriksen czy Jan Vertonghen, trafili do De Toekomst jako juniorzy. De Ligta natomiast Przyszłość ukształtowała od początku do końca jak Rafaela van der Vaarta czy Wesleya Sneijdera.

Jego kariera nabrała rozpędu w 2016 roku. W pierwszym zespole zadebiutował 21 września, mając 17 lat i 40 dni. Od razu zdobył premierową bramkę, zostając drugim najmłodszym strzelcem w historii Ajaksu - młodszy był jedynie Clarence Seedorf (16 lat i 361 dni). Dwa miesiące później rozegrał pierwszy mecz w Eredivisie, a już w marcu 2017 roku zadebiutował w drużynie narodowej, zostając najmłodszym reprezentantem Holandii (17 lat i 225 dni) od 1931 roku. Danny Blind dał mu szansę w kadrze, choć De Ligt miał na koncie tylko 14 występów w pierwszym zespole Ajaksu, w tym raptem dziewięć od pierwszego gwizdka.

Na koniec debiutanckiego sezonu został najmłodszym uczestnikiem finału rozgrywek UEFA - w finale Ligi Europy 2016/2017 z Manchesterem United miał tylko 17 lat i 285 dni. W grudniu 2018 roku natomiast wygrał organizowany przez włoski dziennik "Tuttosport" plebiscyt na najlepszego młodzieżowca w Europie - "Golden Boy". To tytuł, który jest stemplem dokumentującym olbrzymi potencjał. Holender dołączył tym samym do Wayne'a Rooneya, Leo Messiego, Cesca Fabregasa, Mario Goetzego, Paula Pogby czy Kyliana Mbappe, którzy wygrywali poprzednie edycje. Jest jednak pierwszym wyróżnionym w ten sposób obrońcą, co wiele mówi o skali jego talentu.


Syn Boga

Piłkarze Ajaksu to "Godenzonen", czyli "Synowie Bogów". Do De Ligta ten przydomek pasuje idealnie. 19-latek wygląda jak młodszy brat marvelowego Thora - Chrisa Hemswortha. Jest świetnie zbudowany, a przy tym sprawny i szybki, znakomicie wyszkolony technicznie i dobrze rozgrywa, ale przede wszystkim doskonale broni. Nie może jednak być inaczej, skoro w ostatnich latach o jego rozwój indywidualny dbali w Ajaksie Winston Bogarde i Jaap Stam.

"Złoty Chłopiec" nie był jednak cudownym dzieckiem. Trenerzy w akademii Ajaksu musieli się mocno napracować, by De Ligt stał się materiałem na najlepszego obrońcę świata. Co ciekawe, największe braki miał w tych elementach, za które dziś jest najmocniej chwalony i dzięki którym nazywany jest obrońcą totalnym.

- Na początku nie było widać, że ma taki potencjał. Technicznie nie był dobry - wspomina Simon Tahamata, jeden z pierwszych jego opiekunów w Ajaksie. - Teraz staje się kompletnym obrońcą i zawdzięcza to systematycznej pracy. Miał podstawy i zawsze chciał się uczyć czegoś nowego - dodaje.

Kluczowa dla jego rozwoju okazała się jedna decyzja jego opiekunów. - Walczyliśmy ze sobą. Jedni chcieli, żeby od razu był środkowym obrońcą, ale powiedzieliśmy "nie". Musiał grać w pomocy, ponieważ miał problem z szybkością, czasem reakcji i podejmowaniem decyzji. Wiedzieliśmy, że będzie świetnym obrońcą, ale by tam grać, musiał nadrobić braki, grając jako "6" - tłumaczy Ruben Jongkid.

De Ligt jest dziś najlepiej podającym obrońcą Eredivisie (90 proc.) i jednym z najlepszych w tym elemencie defensorów w Lidze Mistrzów (89 proc.). Między innymi dlatego interesują się nim Barcelona i Manchester City, których piłkarskie DNA jest tożsame z tym noszonym przez wychowanków Ajaksu.

Rywalizując jesienią w Lidze Narodów z Francją, wygrywał pojedynki biegowe nawet z samym Kylianem Mbappe. Ten sam De Ligt, którego chciano się pozbyć z De Toekomst przy pierwszej selekcji, ponieważ był zbyt ociężały i miał problemy z koordynacją ruchową.

Bułgarski koszmar

Marzenie o występie w reprezentacji Holandii spełnił, jak na wyjątkowy talent przystało, bardzo wcześnie, bo pięć miesięcy przed 18. urodzinami, ale Spas Delew z Pogoni Szczecin zamienił jego piękny sen w koszmar. De Ligt zadebiutował w kadrze w meczu el. MŚ 2018 z Bułgarią, który Oranje przegrali 0:2, grzebiąc tym samym szanse na awans do mundialu.

Głównym winowajcą porażki był młodziutki obrońca. Delew bez litości wykorzystał błędy 17-latka. Holender najpierw źle obliczył tor lotu piłki, a do tego zderzył się ze swoim bramkarzem, uniemożliwiając mu interwencję i Bułgar wprowadził piłkę do pustej bramki. Potem De Ligt pozwolił napastnikowi Portowców na oddanie strzału sprzed pola karnego, po którym Holendrzy przegrywali 0:2. Selekcjoner przerwał zły sen nastolatka, zmieniając go już w przerwie.

Czytaj również -> Allegri zostanie w Juventusie mimo porażki z Ajaksem

Blind dał początek reprezentacyjnej karierze De Ligta, ale po kompromitacji w Sofii sam pożegnał się z drużyną narodową. W drugim występie w drużynie narodowej, w towarzyskim meczu z Maroko, De Ligt wyleciał z boiska z czerwoną kartką i na pół roku poszedł w odstawkę. Dick Advocaat wysyłał mu powołania, ale nie korzystał z jego usług.

Ponownie zaufał mu dopiero Ronald Koeman i dziś De Ligt jest filarem odradzającej się reprezentacji Holandii, która jesienią w Lidze Narodów potrafiła ograć Francę i Niemcy. Z Virgilem van Dijkiem tworzy jeden z lepszych duetów stoperów w Europie.

Nastoletni lider

De Ligt nie tylko błyskawicznie przebił się do wyjściowego składu Ajaksu i reprezentacji Holandii, ale też szybko piął się w hierarchii w szatni. W marcu 2018 roku zadebiutował jako kapitan pierwszej drużyny Ajaksu - miał wtedy raptem 18 lat i 211 dni. Najpierw zastępował Joela Veltmana, ale gdy ten miesiąc później doznał poważnej kontuzji, Erik ten Hag przekazał mu opaskę na stałe.

Trener zaskoczył tą decyzją, bo w zespole byli choćby Lasse Schone czy Klaas-Jan Huntelaar - nie tylko bardziej doświadczeni, ale również mocno związani z Ajaksem. Ten Hag zaufał De Ligtowi, bo twierdził, że to naturalny lider. Ma 19 lat, ale pod względem mentalnym jest na zupełnie innym poziomie niż rówieśnicy, a charyzmy mogą zazdrościć mu starsi zawodnicy. Nie bez wpływu na szybki awans była też reakcja nastolatka na koszmarny debiut w reprezentacji. Delew udzielił mu surowej lekcji, ale ten Hagowi zaimponowało to, jak szybko jego podopieczny uporał się z bułgarskim koszmarem.

Dowodem na charyzmę i symptomem znamionującym wielką klasę De Ligta była też sytuacja z połowy poprzedniego sezonu. Wobec problemów kadrowych ten Hag musiał przesunąć do defensywy Frenkiego De Jonga. Dzięki wsparciu De Ligta pomocnik grał na środku obrony tak, jakby to była jego koronna pozycja.

We wrześniu 2018 roku De Ligt został drugim najmłodszym po Rubenie Nevesie (18 lat i 221 dni) kapitanem w Lidze Mistrzów, a w lutym, przy okazji pierwszego meczu 1/8 finału z Realem Madryt został najmłodszym kapitanem w historii fazy pucharowej Champions League (19 lat i 185 dni), bijąc rekord Cesca Fabregasa (21 lat i 70 dni).

Kierunek Barcelona

Decyzja ten Haga miała też drugie dno. Mianując De Ligta kapitanem, miał nadzieję, że ten nie będzie palił się do szybkiego odejścia z klubu, ale szkoleniowcowi wybieg się nie uda. - Marzył by być kapitanem Ajaksu i to napawa go dumą, ale nie sądzę, by kierował się tym przy podejmowaniu decyzji w sprawie kolejnego kroku w karierze - tłumaczył reprezentujący go Barry Hulshoff.

De Ligt nie ukrywa, że Eredivisie jest już dla niego za ciasna: - Kiedy przerastasz rówieśników, idziesz do grupy wyżej. Tam trudniej ci się zaadaptować i to przyspiesza twój rozwój, a to moim zdaniem jest najważniejsze. Tak samo jest ze zmianą ligi.

W listopadzie Ajax zremisował z Benficą Lizbona (1:1) w Lidze Mistrzów, by kilka dni później rozbić Excelsior Rotterdam (7:1). - Jeśli mam być szczery, to nie graliśmy na sto procent, a wygraliśmy 7:1. Różnica między drużynami w Eredivisie jest ogromna. Wygrywamy, ale taka gra nie sprawia nam frajdy - przyznał.

Tymi słowami naraził się środowisku, ale w obronę wziął go Koeman: - Rozumiem, że tak myśli. Jednego dnia grasz w Lidze Mistrzów, a potem wybiegasz na sztuczną trawę na stadionie Excelsioru. Intensywność holenderskiej ligi jest niska, podobnie jak ogólny poziom. Taki piłkarz jak Matthijs powinien jak najszybciej odejść do mocniejszej ligi, wejść na wyższy poziom.

19-latek jest na liście życzeń Barcelony, Bayernu Monachium, Liverpoolu, Manchesteru United czy Manchesteru City. De Jong już podpisał kontrakt z Barceloną i po sezonie przeniesie się na Camp Nou za 75 mln euro. Wszystko wskazuje na to, że De Ligt podąży jego śladem i zostanie przy tym najdroższym obrońcą w historii. Na razie miano to nosi jego rodak Virgil van Dijk, za którego Liverpool zapłacił Southampton aż 85 mln euro. Wartość De Ligta rośnie jednak w ekspresowym tempie.

Nim jednak odejdzie z Ajaksu, chce zapisać się w historii klubu jak legendarni podopieczni Louisa van Gaala, którzy wygrali Ligę Mistrzów 1994/1995, w finale pokonując wielki AC Milan. De Ligta i spółkę dzielą od tego trzy kroki, a po zdobyciu Bernabeu i Allianz Stadium nic nie jest im straszne.

Komentarze (0)