[tag=22007]
Arkadiusz Milik[/tag] mógł "zakończyć" spotkanie SSC Napoli vs Atalanta Bergamo. W 50. minucie meczu - po strzale polskiego napastnika - piłka leciała w kierunku bramki i... No właśnie, był gol, czy nie? Gdyby sędzia uznał bramkę, Napoli prowadziłoby wówczas 2:0 i pewnie nie oddało wygranej już do końca meczu. Gdyby nie uznał, wynik meczu nadal byłby otwarty.
Nie uznał. Milik bezradnie rozłożył ręce, jego koledzy z Napoli zaczęli protestować, ale 43-letni Daniele Orsato był bezwzględny. Jego zdaniem piłka po strzale Milika nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej. Zdążył ją wybić Andrea Masiello. Chwilę później decyzję arbitra potwierdziła technologia goal-line.
Zobacz.
#NapoliAtalanta, #Milik a un passo dal raddoppio: #Masiello salva sulla linea https://t.co/nTw231eMvj
— CalcioNapoli1926.it (@cn1926it) April 22, 2019
Biorąc pod uwagę, że linie na boisku piłkarskim mają ok. 10-12 cm grubości, to widać jak na dłoni, że Polakowi zabrakło jakieś 3-4 centymetry. Nie więcej.
Jak pisaliśmy powyżej, mogło być 2:0, a skończyło się 1:2 (tutaj przeczytasz całą relację z meczu >>). Niewykorzystana sytuacja Milika szybko się zemściła i goście z Bergamo wywalczyli cenne trzy punkty. Zespół Milika i Piotra Zielińskiego tym samym skomplikowała sytuację Krzysztofowi Piątkowi i jego kolegom z AC Milan. Przecież Milan i Atalanta walczą "łeb w łeb" o prawo gry w kolejnym sezonie Ligi Mistrzów (o sytuacji w lidze włoskiej i walce o LM pisaliśmy TUTAJ >>).
ZOBACZ WIDEO Serie A: Znaczące potknięcie AC Milan. Piątek centymetry od asysty [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)