Marcin Ziach: Egzamin dojrzałości

Rok temu w Zabrzu panowała ogólna euforia. Drużyna Górnika po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zapewniła sobie utrzymanie w ekstraklasie na kilka kolejek przed końcem sezonu, a przy odrobinie szczęścia mogła sezon zakończyć w ścisłej czołówce tabeli. Nie bez powodów apetyty przed sezonem były wielkie, a drużyna miała przy dobrych wiatrach walczyć nawet o mistrzostwo Polski. Teraz, sytuacja w klubie z Roosevelta nie jest godna pozazdroszczenia. Drużyna po fatalnej w swoim wykonaniu rundzie jesiennej i tylko przyzwoitej wiośnie spadła z ekstraklasy. Najbliższy sezon będzie testem dojrzałości nie tylko dla zawodników, ale także całego sztabu szkoleniowego, kierownictwa, właściciela i kibiców.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Wszyscy ci, którzy na co dzień przyglądali się tabeli ekstraklasy w trakcie sezonu 2008/09 ze zdumienia przecierali oczy. Czy ten Górnik, który miał w minionym sezonie walczyć o lokaty 1-5 naprawdę jest czerwoną latarnią ligi? Prawda ta do nich dochodziła, ale mało kto przypuszczał, że drużyna z Zabrza, której szczęście sprzyjało wiele razy i pomagało w szczęśliwym zakończeniu batalii o utrzymanie w ekstraklasie kiedy klub stał na granicy bankructwa nagle zabrzan opuści. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Nie pomogły wysokie kontrakty zawodników, świetny trener, fantastyczna publiczność i doskonałe warunki treningowe. Górnik spadł.

Po końcowym gwizdku sędziego w meczu zabrzan z Polonią Warszawa mimo wiszącego od dłuższego czasu nad zabrzańską drużyną widma degradacji do głosu doszedł szok i rozgoryczenie. Mało kto wierzył, że ten Górnik Zabrze, który nieprzerwanie od 31 lat był w gronie najlepszych drużyn w Polsce nagle musiał pożegnać się z ekstraklasą. Fakt ten uderzył we wszystkich. Płakali zawodnicy, kibice, dziennikarze. Głos łamał się trenerowi, a na co dzień pewny swego prezes także był po końcowym gwizdku nieswój. Dlaczego? Bo wraz z gwizdkiem sędziego rozpoczął się kolejny rozdział w bogatej, pełnej sukcesów historii drużyny 14-krotnych mistrzów Polski. Utytułowany śląski klub po 61 latach istnienia musiał przejść drugi w historii egzamin dojrzałości.

Pierwszy tego typu sprawdzian miał miejsce 30 lat temu, kiedy Górnik mający wysokie aspiracje pożegnał się z ekstraklasą. Nie na długo jednak. Po roku zabrzanie wrócili do elity i sięgnęli po tytuł wicemistrza kraju. Czy i tym razem Górnikowi uda się wyciągnąć naukę z filozofii i wdrożyć w życie motto "co nas nie zabije, to nas wzmocni"? Wydaje się, że w Zabrzu pierwszy etap egzaminu zdano z bardzo dobrym rezultatem. W klubie obyło się bez nerwowych ruchów, które w tak dramatycznym momencie jak moment degradacji z ekstraklasy przynoszą zazwyczaj złe owoce. Co prawda z klubem pożegnał się trener Henryk Kasperczak, ale jak sam mówił, zrobił to po to, by dać szansę innym. Z miejsca pojawiły się głosy, jakoby doświadczony szkoleniowiec uciekał jak szczur z tonącego okrętu. Sens decyzji trenera był jednak inny.

Kasperczak wiedział, że poniósł w Zabrzu klęskę. Zawiódł nadzieje wszystkich tych, którzy mu zaufali - kibiców, działaczy, zawodników. Odbudowanie zaufania jest bardzo monotonnym procesem. Do tego drużynie potrzeba było spektakularnych sukcesów, a tych w pierwszej lidze ciężko szukać, bo czy zwycięstwo nad GKS Katowice, mogłoby się równać triumfowi nad Ruchem Chorzów? Niestety nie i świadomość tego miał "Henri", który z Zabrza odszedł, by odświeżyć atmosferę wokół klubu, pokazując tym samym wielką klasę.
Minęło kilka tygodni od zakończenia sezonu ekstraklasy. Atmosfera i emocje opadły, a ich miejsce zajęła wiara. Wiara w to, że Górnik będzie w stanie już za rok wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej bogatszy o doświadczenie i sukces, jakim będzie awans.

Z Górnikiem pozostał sponsor. W drużynie pojawi się uznany szkoleniowiec, który z Górnikiem sięgał po ligowe laury. Zawodnicy, którzy w pierwszych dniach po degradacji nie widzieli dla siebie miejsca w Górniku znaleźli je, wraz z celem - pomóc górniczej drużynie w powrocie na jej zasłużone miejsce. Jeśli do tego dodać stosunek miasta, które zapewnia, że w Zabrzu powstanie niebawem nowoczesny stadion i głos kibiców, którzy mówią, że nawet w pierwszej lidze będą wspierać Górnika w liczbie kilkunastu tysięcy można wierzyć, że z bolesnego doświadczenia, jakim był dla zabrzan spadek z ekstraklasy Górnik wyciągnie dobre wnioski, które zaowocują w dalszym etapie odbudowy potęgi najbardziej utytułowanego polskiego klubu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×