Lech Poznań ustalił wynik meczu w Szczecinie w 88. minucie. Po rajdzie Pedro Tiby piłka wylądowała w polu bramkowym Pogoni Szczecin, a tam Jakub Bartkowski, zamiast wybić futbolówkę, kopnął ją prosto w Kamila Drygasa. Odbita od kapitana Pogoni wturlała się do bramki Jakuba Bursztyna i w takich kuriozalnych okolicznościach Lech zabrał punkt przeciwnikowi.
- Zagraliśmy różne połowy. Pierwsza była słabsza. Nie mogliśmy sobie poradzić z Pogonią, czego konsekwencją była stracona bramka. Przeciwnik był szybszy, bardziej zdecydowany i lepiej operował piłką - wspomina Dariusz Żuraw, trener Lecha.
- Po przerwie coś drgnęło w naszej grze. Pogoń miała szansę na strzelenie nam drugiego gola. Gdyby to zrobiła, byłoby po meczu. Dostaliśmy jednak "drugie życie" i wykorzystaliśmy je. Zaczęliśmy stwarzać sytuacje podbramkowe, agresywniej odbierać piłkę przeciwnikom i grać wyżej. Przede wszystkim wyrównaliśmy. Patrząc na przebieg meczu to może być sprawiedliwy wynik - dodaje szkoleniowiec zespołu z Poznania.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Porażka Juventusu w Lidze Mistrzów. "Nie można obwiniać tylko Cristiano Ronaldo"
Lech pozostał w tabeli nad Pogonią. Drużyna ze Szczecina zmarnowała dobrą szansę na odniesienie zwycięstwa i wyprzedzenie Kolejorza. Podobnie jak w poprzednim, przegranym 3:4 meczu z Lechią Gdańsk nie potrafiła jednak zagrać konsekwentnie w defensywie.
- Lech ma graczy z wysoką jakością. Trzeba być w meczu z nimi skoncentrowanym, a my zaspaliśmy i dlatego nie udało nam się obronić przed golem na 1:1 - mówi Kosta Runjaić, trener Pogoni. - W pierwszej połowie pokazaliśmy ładną piłkę i zapracowaliśmy na to, żeby prowadzić. Po przerwie gra była już bardziej otwarta, ale nie potrafiliśmy wykorzystać wolnych przestrzeni, które pojawiły się na boisku. Ponadto źle przechodziliśmy z ataku do obrony. Po zmianie w końcówce przydarzył się nam nieszczęśliwy moment i dlatego nie wygraliśmy.
Pogoń zdobyła cztery punkty w trzech meczach w grupie mistrzowskiej. Prowadziła w ostatnich 10 minutach we wszystkich tych spotkaniach, ale wygrała tylko jedno z KGHM Zagłębiem Lubin. - Nastroje w szatni nie są najlepsze. Graliśmy za każdym razem dobrze, ale mecze z Lechią i z Lechem nie skończyły się szczęśliwie. Możemy teraz wziąć głęboki oddech i przygotowywać się do kolejnego trudnego pojedynku z Jagiellonią. Ostatni tydzień był dla nas trudny i męczący - podsumowuje Kosta Runjaić.