Rotacje kadrowe w łowickim Pelikanie

Łowiccy kibice już się powoli niecierpliwią. Zespół Pelikana właściwie co pół roku przeżywa istną kadrową rewolucję. Tak było po zakończeniu zeszłego sezonu, tak było zimą tego roku i najprawdopodobniej tak będzie również podczas obecnego okienka transferowego. Drużynę opuścił już trener Jarosław Araszkiewicz, a nieoficjalnie mówi się, że jego następcą będzie Piotr Stach. Wielu piłkarzom kończą się również kontrakty.

W tym artykule dowiesz się o:

W niedawno zakończonych rozgrywkach II ligi Pelikan zajął 8. miejsce. Na pewno nie jest to spełnienie marzeń ani działaczy Ptaków, ani kibiców. - Postawiliśmy sobie na początku taki cel, że chcemy prędko wrócić do I ligi, bo graliśmy z tamtymi zespołami i na pewno lepiej by nam się grało. Nawet sędziowie są z wyższej półki i na pewno byśmy sobie poradzili. Jak byśmy się utrzymali to zostaliby zawodnicy. Tak się jednak nie stało. Z drugiej jednak strony są kluby, które się nie utrzymują i spadają jeszcze niżej - ocenia prezes Jolanta Papuga.

Były jednak występy, w których łowiczanie pokazali się z bardzo dobrej strony. Udowodnili, że potrafią walczyć i są w stanie wygrywać nawet z najlepszymi. Forma była jednak niestabilna i dobre występy przeplatane słabszymi sukcesu w ostatecznym rozrachunku nie mogły przynieść. Po zakończeniu sezonu okazało się, że najlepszych zawodników drużyny nie uda się zatrzymać. - Przychodzi taki okres, że kończą się kontrakty. Kończy się umowa Marcinowi Ludwikowskiemu, Maciejowi Pastuszcze, Przemkowi Cichoniowi, Marcinowi Łochowskiemu. Z tymi zawodnikami, których chcielibyśmy w Łowiczu przytrzymać rozmawiamy. Jest to Maciej Pastuszka, oprócz tego jest sprawa z Przemkiem Cichoniem. Na razie on chce być w domu. Oprócz tego na przyszły sezon zostanie również Cezary Stefańczyk - opowiada prezes. Wydaje się, że poważne skutki może mieć odejście Marcina Ludwikowskiego podstawowego bramkarza biało-zielonych. Nie raz w tym sezonie ratował on swój zespół przed utratą bramki i był bardzo pewnym punktem defensywy. W końcowej fazie sezonu występował z opaską kapitana. Skomplikowana jest sytuacja Macieja Pastuszki i Przemysława Cichonia. Obaj występowali w Koronie Kielce w okresie, gdy ta „kupowała” mecze. Muszą oni czekać na to czy PZPN wprowadzi od nowego sezonu deklaracje antykorupcyjne.

Wiadomo już, że oprócz Ludwikowskiego Pelikana na pewno opuszczą czterej piłkarze, którzy grali do tej pory na zasadzie wypożyczenia. O przebicie się do pierwszego składu Widzewa będzie się starał król strzelców II ligi Piotr Grzelczak. Adamem Mójtą, który w tym sezonie zdobył 3 bramki i zapisał na swoim koncie aż 13 asyst, zainteresowana jest Legia Warszawa. Z kolei Paweł Bojaruniec oraz Paweł Kozub powrócą na razie do swoich klubów, czyli odpowiednio Wisły Płock i Legii Warszawa. Ponadto Warta Sieradz, której trenerem jest były piłkarz i trener Pelikana Bogdan Jóźwiak interesuje się Michałem Łochowskim. - On jest stamtąd i już wcześniej nas informował, że chciałby być bliżej domu - przedstawia sytuację Papuga.

Kibice martwili się również, że odejść może trzech piłkarzy, których sprowadził były już trener, Jarosław Araszkiewicz. Są to Tomasz Lewandowski, Krzysztof Piosik i Wojciech Marcinkiewicz. Prezes zapewnia jednak, że ta trójka w Łowiczu pozostanie jeszcze co najmniej przez jeden sezon. Ważą się również losy dwójki stoperów. Cały czas kontuzjowany jest Przemysław Michalski. Najprawdopodobniej w okresie letnim nie będzie on w stanie powrócić do treningów, ale klub raczej nie rozwiąże z nim kontraktu. Nowy, oficjalnie nieznany jeszcze trener, zadecyduje za to o przydatności sprowadzonego w zimie z ŁKS Łomża Pawła Sędrowskiego. Stoper Pelikana miał spore problemy z przebiciem się do pierwszego składu zespołu Araszkiewicza.

Nieznane są jeszcze żadne nazwiska potencjalnych przyszłych piłkarzy Pelikana. Wiele może wyjaśnić się w środę. Wtedy klub ma oficjalnie podać nazwisko nowego szkoleniowca. - Dowiemy się w środę podczas spotkania z trenerem. Szkoleniowiec wie na jaką pozycję potrzebujemy wzmocnień. Będziemy szukać drugiego bramkarza, potrzebny będzie nam stoper. Będziemy chcieli sprowadzić mniej więcej 5 osób - uchyla rąbek tajemnicy prezes. Jolanta Papuga przyznaje także, że chciałaby, aby w przyszłym sezonie w kadrze znalazło się więcej wychowanków. - Chcemy wprowadzić do gry zawodników od pana trenera Balika. Ostatnio nie mieliśmy nawet kogo z juniorów wziąć żeby nadawał się do gry w pierwszym składzie. Zgodnie z przepisami dwóch młodzieżowców musi być w wyjściowej jedenastce i dwóch musi być na ławce. Dobrze byłoby mieć, więc pięciu młodych piłkarzy. Chcemy żeby nasi wychowankowie znaleźli miejsce w Pelikanie seniorskim i kontynuowali grę w piłkę u nas. Generalnie chcemy postawić na naszych. Dawid Sut już się przebił. Z sześciu kolejnych graczy wydaje mi się, że trener dwóch może trzech wybierze, którzy uzupełnią pierwszą drużynę - powiedziała.

Fani Pelikana nie mają raczej co liczyć na to, że w przyszłym sezonie zobaczą przy Starzyńskiego jakieś znane twarze albo nazwiska. Klubu po prostu nie stać na "wielkie" transfery. - Nazwiska nie grają. Nieraz są gdzieś te perełki w niższych klubach i chyba ten przyszły trener będzie takich zawodników wyszukiwał - opowiada Papuga.

Łowiccy kibica mieli również nadzieję, że do gry w Łowiczu uda się przekonać byłego stopera Pelikana, a ostatnio Jagiellonii Białystok Marcina Pacana. - Rozmawiałam z Marcinem Pacanem. Po prostu na obecną sytuację klubu nie jesteśmy w stanie zapewnić mu takich warunków jakich on wymaga. Marcin naprawdę zarabiał tam duże pieniądze. Wycenił się tak, że Pelikana na Marcina Pacana nie będzie stać. Pomiędzy zarobkami w ekstraklasie a w II lidze jest po prostu przepaść - rozwiewa wszelkie wątpliwości Jolanta Papuga. - Pieniądz jest podstawową sprawą w rozmowach - dodaje na koniec.

Źródło artykułu: