Gdy w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Lucas Moura strzelił bramkę na 3:2 dla Tottenhamu, która zagwarantowała Kogutom awans do finału rozgrywek, prezes PZPN zamieścił krótki, ale dosadny komentarz.
Piłka nożna sport nr 1
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 8 maja 2019
Później prezes PZPN zwrócił uwagę, że w finale tegorocznych europejskich pucharów (Liga Mistrzów i Liga Europy) najprawdopodobniej zagrają aż cztery zespoły angielskie. W decydującym meczu Champions League już są Liverpool FC i Tottenham, a w Lidze Europy krok od finału są Chelsea FC i Arsenal FC.
Czytaj także: Lukas Moura z Tottenhamu dołączył do elitarnego grona
Wyniki osiągane przez angielskie drużyny na europejskich arenach jeszcze bardziej imponują, biorąc pod uwagę jak bardzo intensywny jest kalendarz piłkarski na wyspach. Podkreślił to Zbigniew Boniek.
W Anglii grają od rana do wieczora przez cały rok i nikt nie płacze. Finały CL i EL tylko angielskie w tym roku, prawdopodobnie
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 8 maja 2019
Jeszcze kilka tygodni temu głośno mówiło się o możliwych zmianach w Lidze Mistrzów. Tegoroczne półfinały i nieprawdopodobne zwroty akcji udowodniły jednak, że rozgrywki mają się znakomicie i nie potrzeba w nich zmian. Zwrócił na to uwagę Zbigniew Boniek, który po włosku napisał "Chcą zmienić Champions League, ale dlaczego?".
Vogliono cambiare CL, ma perché?
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 8 maja 2019
Czytaj także: szaleństwo w szatni Tottenhamu po awansie do finału
Przypomnijmy, że we wtorek Liverpool odrobił straty z wyjazdowej porażki z FC Barceloną (0:3), wygrywając u siebie 4:0. Tym samym to podopieczni Jurgena Kloppa awansowali jako pierwsi do finału tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Dzień później Tottenham przegrywał do przerwy 0:2 w Amsterdamie z Ajaksem, a w dwumeczu było już 0:3. W drugiej połowie gracze z Londynu strzelili jedna trzy bramki, wygrali 3:2 (w dwumeczu 3:3) i dzięki lepszemu bilansowi goli na wyjeździe, zostali drugimi finalistami rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Izabela Kruk broni Michała Kucharczyka. "Krytyka ma pewne granice"