Liga Mistrzów 2019. Ajax - Tottenham. Jak stadion stał się wrogiem Ajaksu
W przypadku remisu o tym, kto awansuje do kolejnej rundy Ligi Mistrzów, decydują bramki zdobyte na wyjeździe. Bo teoretycznie łatwiej strzela się na swoim stadionie. Nie w przypadku Ajaksu Amsterdam.
Tak przekonywał trener Erik ten Hag. Ostatnim równie istotnym spotkaniem rozegranym na nowym stadionie Ajaksu był półfinał LM z Juventusem w 1997 roku - tyle że wtedy to była pierwsza odsłona dwumeczu, którą Ajax zresztą przegrał i odpadł. "Od tamtej pory ArenA zeszła na margines europejskiej piłki nożnej. Nie potrafiła się ugruntować od momentu przeprowadzki. Jakby duch Ajaksu wciąż był w okolicach Middenweg (centrum miasta, gdzie był stary De Meer Stadion) lub na Stadionie Olimpijskim" - pisał przed meczem "Algemeen Dagblad".
Kiedy inaugurowano nowy obiekt, pięciu zawodników z obecnej pierwszej drużyny Ajaksu nie było jeszcze na świecie. To Matthijs de Ligt, Noussair Mazraoui, Frenkie De Jong, Donny van de Beek i Kasper Dolberg. "To dzieci nowej ery" - dodała gazeta.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Finał Pucharu Polski rozczarował. "Mecz nie był fenomenalny, a otoczka pozostawia dużo do życzenia"Środowa gra z Kogutami miała przypieczętować awans utalentowanej holenderskiej generacji do finału. Duch Ajaksu miał na dobre zagościć na nowym stadionie.
"Megalomański latający spodek"
- Nigdy nie wdziałem, żeby nasza arena była tak zapełniona od dziennikarzy - opowiadał przez pierwszym gwizdkiem rzecznik klubu, Miel Brinkhuis. Po centrum prasowym krzątali się reporterzy nawet z Chin. Wysłanników mediów było tak dużo, że trzeba było dokładać krzesła. O Ajaksie mówili wszyscy.
Do przerwy rewanżowego meczu z Kogutami wszystko układało się po myśli amsterdamczyków. Prowadzili 2:0 po golach De Ligta i Hakima Ziyecha. Ale w drugiej połowie obudził się Lucas Moura. Brazylijczyk ustrzelił hat-tricka na wagę finału Ligi Mistrzów. Do historii przejdzie jego wyczyn i zdjęcia, jakie zaraz po ostatnim gwizdku zrobili fotoreporterzy. Zawodnicy gospodarzy podłamani padli na murawę.
Sprawdź też: Najsmutniejszy obrazek półfinału. Zrozpaczeni piłkarze Ajaksu
- To jak zły sen. To nieprawdopodobne. Byliśmy tak blisko. To były ostatnie sekundy, kiedy Moura strzelił trzeciego gola. Dla mnie ta piłka wciąż leci - opowiadał zrozpaczony kapitan Ajaksu, który w sierpniu skończy 20 lat. De Ligt przy okazji dziękował kibicom za ogromne wsparcie.
Jednak nawet w tym, jakże pięknym dla amsterdamczyków sezonie, Johan Cruyff ArenA nie była talizmanem zespołu. W fazie pucharowej tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, Ajax nie wygrał żadnego meczu u siebie. W 1/8 finału przegrał z Realem Madryt (1:2), a w ćwierćfinale zremisował z Juventusem (1:1). Zawodnicy Ten Haga przesądzali wtedy losy dwumeczów na wyjazdach. W półfinale kolejność była inna - u siebie grali drugie spotkanie - i odpadli.
Przed drugą konfrontacją z Kogutami Holendrzy dumnie pisali o tym, że Ajax "znowu liczy się w czołówce" i "wraca na należne miejsce". Na nowym stadionie miał w końcu odbyć się wielki dla amsterdamczyków mecz. Znowu zostało rozczarowanie. Niektórzy już dawno stracili cierpliwość. - To megalomański latający spodek, na którym nie będzie rosła trawa - zaklinał w 2009 roku reporter telewizji NOS, Gerri Eickhof, po zwolnieniu z funkcji trenera Marco van Bastena.
Czytaj również: Szaleństwo w szatni Tottenhamu po awansie do finału