Liga Mistrzów 2019. Ajax - Tottenham. Jak stadion stał się wrogiem Ajaksu

Getty Images / TF-Images / Na zdjęciu: (od lewej) Dusan Tadic, Daley Sinkgraven i Noussair Mazraoui
Getty Images / TF-Images / Na zdjęciu: (od lewej) Dusan Tadic, Daley Sinkgraven i Noussair Mazraoui

W przypadku remisu o tym, kto awansuje do kolejnej rundy Ligi Mistrzów, decydują bramki zdobyte na wyjeździe. Bo teoretycznie łatwiej strzela się na swoim stadionie. Nie w przypadku Ajaksu Amsterdam.

To miał być mecz, po którym Ajax Amsterdam znowu będzie wielki. Holendrzy mieli wrócić do finału Ligi Mistrzów po 23 latach nieobecności. Wtedy dopiero co oddano do użytku nowoczesną Johan Cruyff ArenA. W kwietniu 1996 roku rozegrano na niej pierwsze spotkanie. Majowe starcie półfinału LM z Tottenhamem miało być największym starciem, jakie dotąd na niej zorganizowano.

Tak przekonywał trener Erik ten Hag. Ostatnim równie istotnym spotkaniem rozegranym na nowym stadionie Ajaksu był półfinał LM z Juventusem w 1997 roku - tyle że wtedy to była pierwsza odsłona dwumeczu, którą Ajax zresztą przegrał i odpadł. "Od tamtej pory ArenA zeszła na margines europejskiej piłki nożnej. Nie potrafiła się ugruntować od momentu przeprowadzki. Jakby duch Ajaksu wciąż był w okolicach Middenweg (centrum miasta, gdzie był stary De Meer Stadion) lub na Stadionie Olimpijskim" - pisał przed meczem "Algemeen Dagblad".

Kiedy inaugurowano nowy obiekt, pięciu zawodników z obecnej pierwszej drużyny Ajaksu nie było jeszcze na świecie. To Matthijs de Ligt, Noussair Mazraoui, Frenkie De Jong, Donny van de Beek i Kasper Dolberg. "To dzieci nowej ery" - dodała gazeta.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Finał Pucharu Polski rozczarował. "Mecz nie był fenomenalny, a otoczka pozostawia dużo do życzenia"

Środowa gra z Kogutami miała przypieczętować awans utalentowanej holenderskiej generacji do finału. Duch Ajaksu miał na dobre zagościć na nowym stadionie.

"Megalomański latający spodek"

- Nigdy nie wdziałem, żeby nasza arena była tak zapełniona od dziennikarzy - opowiadał przez pierwszym gwizdkiem rzecznik klubu, Miel Brinkhuis. Po centrum prasowym krzątali się reporterzy nawet z Chin. Wysłanników mediów było tak dużo, że trzeba było dokładać krzesła. O Ajaksie mówili wszyscy.

Do przerwy rewanżowego meczu z Kogutami wszystko układało się po myśli amsterdamczyków. Prowadzili 2:0 po golach De Ligta i Hakima Ziyecha. Ale w drugiej połowie obudził się Lucas Moura. Brazylijczyk ustrzelił hat-tricka na wagę finału Ligi Mistrzów. Do historii przejdzie jego wyczyn i zdjęcia, jakie zaraz po ostatnim gwizdku zrobili fotoreporterzy. Zawodnicy gospodarzy podłamani padli na murawę.

Sprawdź też: Najsmutniejszy obrazek półfinału. Zrozpaczeni piłkarze Ajaksu

- To jak zły sen. To nieprawdopodobne. Byliśmy tak blisko. To były ostatnie sekundy, kiedy Moura strzelił trzeciego gola. Dla mnie ta piłka wciąż leci - opowiadał zrozpaczony kapitan Ajaksu, który w sierpniu skończy 20 lat. De Ligt przy okazji dziękował kibicom za ogromne wsparcie.

Jednak nawet w tym, jakże pięknym dla amsterdamczyków sezonie, Johan Cruyff ArenA nie była talizmanem zespołu. W fazie pucharowej tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, Ajax nie wygrał żadnego meczu u siebie. W 1/8 finału przegrał z Realem Madryt (1:2), a w ćwierćfinale zremisował z Juventusem (1:1). Zawodnicy Ten Haga przesądzali wtedy losy dwumeczów na wyjazdach. W półfinale kolejność była inna - u siebie grali drugie spotkanie - i odpadli.

Przed drugą konfrontacją z Kogutami Holendrzy dumnie pisali o tym, że Ajax "znowu liczy się w czołówce" i "wraca na należne miejsce". Na nowym stadionie miał w końcu odbyć się wielki dla amsterdamczyków mecz. Znowu zostało rozczarowanie. Niektórzy już dawno stracili cierpliwość. - To megalomański latający spodek, na którym nie będzie rosła trawa - zaklinał w 2009 roku reporter telewizji NOS, Gerri Eickhof, po zwolnieniu z funkcji trenera Marco van Bastena.

Czytaj również: Szaleństwo w szatni Tottenhamu po awansie do finału

Komentarze (0)