W tym artykule dowiesz się o:
Tydzień temu Arsenal FC wygrał 3:1 na własnym stadionie. Do Walencji przyleciał z dobrym wynikiem i choć gospodarze wierzyli w zwrot akcji na Estadio Mestalla, podopieczni Unaia Emery'ego znów byli dla nich zbyt skuteczni i z zimną krwią obnażyli każdy błąd.
Valencia CF ruszyła do ataku na początku rewanżu. W 11. minucie Nietoperze zdobyły bramkę na 1:0 dzięki strzałowi Kevina Gameiro. Francuzowi pozostało skierować piłkę z bliska do siatki po podaniu Rodrigo Moreno. Arsenal nie potrafił tego dogrania zablokować, ani dobrze zorganizować się w obronie, kiedy gospodarze przeprowadzali kontratak. Unai Emery krzyczał i machał rękami, ale to wszystko zdało się na nic. Nikt nie zwracał na niego uwagi.
Czytaj także: Z Liverpoolu odejdzie dziewięciu piłkarzy. Jurgen Klopp szuka wzmocnień
Problemem Valencii było to, że ponownie nie potrafiła długo utrzymać prowadzenia. Gdzieś uciekała koncentracja, podopiecznych Marcelino ponosiła fantazja. W rewanżu gospodarze nacieszyli się przewagą sześć minut. Kanonierzy doprowadzili do wyniku 1:1 dzięki pierwszemu w meczu, bardzo prostemu, ale konkretnemu atakowi. Emery ponownie mógł liczyć na napastników, ponieważ Pierre-Emerick Aubameyang pokonał Neto uderzeniem z kilkunastu metrów po zgraniu Alexandre'a Lacazette'a.
Remis utrzymał się do końca pierwszej połowy. Arsenal nie spanikował po golu Gameiro, a szybkie wyrównanie Aubameyanga odebrało impet gospodarzom. Valencia zwątpiła, straciła siłę rozpędu, dała się zbić z pantałyku. Narzucone przez nią wysokie tempo przełożyło się przez 45 minut na dwa celne uderzenia, przy czym to drugie Petr Cech obroniłby obudzony w środku nocy.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: Kiedy słuchałem Włodzimierza Szaranowicza, miałem łzy w oczach
Po przerwie padły kolejne gole. Piłkarze ofensywni nie oszczędzali obrońców, choć poziom dramaturgii meczu był już umiarkowany. To dlatego, że po bramce Alexandre Lacazette'a na 2:1 w rewanżu, Valencia potrzebowała czterech goli do awansu. W tym tygodniu w europejskich pucharach wydarzyło się już wiele, ale cuda dlatego są nazywane cudami, że dzieją się od czasu do czasu, a nie codziennie.
W 58. minucie Hiszpanów pobudził jeszcze do walki Kevin Gameiro. Jego bramka na 2:2 w rewanżu była jedną z sześciu strzelonych w rywalizacji Valencii z Arsenalem przez Francuza. Ponadto trzy razy trafił do siatki Alexandre Lacazette, raz Mouctar Diakhaby. Gameiro cieszył się z gola po raz szósty w karierze na etapie półfinału Ligi Europy.
Czytaj także: Bezkrólewie w Turynie. Cristiano Ronaldo uratował Juventus w derbach
We francuskie strzelanie potrafił wmieszać się jedynie Gabończyk. W 69. minucie Pierre-Emerick Aubameyang przymierzył na 3:2 dla Arsenalu po płaskim dośrodkowaniu Ainsleya Maitlanda-Nilesa, a w 88. minucie ustalił wynik na 4:2 potężnym uderzeniem z ostrego kąta. Aubameyang popisał się w Walencji hat-trickiem i z ośmioma golami liczy się jeszcze w walce o koronę króla strzelców Ligi Europy.
Valencia CF - Arsenal FC 2:4 (1:1) 1:0 - Kevin Gameiro 11' 1:1 - Pierre-Emerick Aubameyang 17' 1:2 - Alexandre Lacazette 50' 2:2 - Kevin Gameiro 58' 2:3 - Pierre-Emerick Aubameyang 69' 2:4 - Pierre-Emerick Aubameyang 88'
Pierwszy mecz: 1:3. Awans: Arsenal FC
Składy:
Valencia: Neto - Cristiano Piccini (56' Carlos Soler), Ezequiel Garay, Gabriel Paulista, Jose Gaya - Daniel Wass, Dani Parejo, Francis Coquelin, Goncalo Guedes (72' Ferran Torres) - Rodrigo Moreno (72' Santi Mina), Kevin Gameiro.
Arsenal: Petr Cech - Nacho Monreal, Sokratis Papastathopoulos, Laurent Koscielny - Ainsley Maitland-Niles, Granit Xhaka, Lucas Torreira (80' Matteo Guendouzi), Sead Kolasinac (71' Shkodran Mustafi) - Alexandre Lacazette, Mesut Oezil (62' Henrich Mchitarjan), Pierre-Emerick Aubameyang.
Żółte kartki: Garay, Gaya (Valencia).
Sędzia: Danny Makkelie (Holandia).